
Przyszedł na świat dokładnie sto lat temu w Łowiczu. Połowę swojego życia spędził w niewielkim Michalczewie, gdzie był pierwszym proboszczem parafii Świętej Rodziny i budowniczym kościoła. W wieku 66 lat został zamordowany w niewyjaśnionych okolicznościach. Wspominamy księdza Tadeusza Stokowskiego.
Tadeusz Stokowski urodził się 26 grudnia 1923 roku, we wspomnienie świętego Szczepana, pierwszego chrześcijańskiego męczennika. Był najmłodszym, czwartym dzieckiem w rodzinie. Jego ojciec był dorożkarzem, matka pracowała na roli. Nie było sielankowo.
- Moja babcia, czyli mama Tadeusza, opowiadała mi, że namawiano ją do przerwania ciąży – wspomina Adam Stokowski, bratanek Tadeusza. Będąca w stanie błogosławionym kobieta poszła do ówczesnej kolegiaty, uklęknęła przed obrazem Matki Bożej Księżnej Łowickiej i ze łzami w oczach mówiła, że ofiarowuje Maryi nienarodzone dziecię.
Być może to wydarzenie wyjaśnia, skąd u małego Tadzia już od najmłodszych lat zrodziło się wielkie nabożeństwo do Matki Bożej. Jako 9-latek chodził z pielgrzymką do Miedniewic, gdy podrósł pielgrzymował do Częstochowy i Studzianny. Służył przy ołtarzu w kolegiacie i u sióstr bernardynek.
Gdy miał 16 lat wybuchła II wojna światowa. Jego najstarszy brat Władysław zginął w kampanii wrześniowej w Kompinie. Na rodzinny dom państwa Stokowskich, położony naprzeciwko dawnej paszarni przy ul. Klickiego, spada bomba. Poszkodowani znaleźli dach nad głową u przyjaciół z Zielkowic. Z czasem, z pomocą innych, odbudowali dom.
Tadeusz chodził na tajne komplety. W 1945 roku do Łowicza wkroczyło wojsko radzieckie podążające na Berlin. Adam Stokowski opowiada o przekazywanej historii jednego z żołnierzy, który nawrócił się po spotkaniu z późniejszym duchownym.
- Ten Gruzin mówił do wujka: „ciągle siedzisz w książkach, czego ty się tak uczysz?”. A wujek stwierdził: „jakbym powiedział ci prawdę, to ty może i byś mnie zabił”. Po rewolucji październikowej bolszewicy mordowali duchownych – wyjaśnia Adam Stokowski.
Lonia zapewnił, że nie zrobi Tadeuszowi żadnej krzywdy. Wtedy ten się przyznał, że jest katolikiem i że uczy się na księdza. - Można powiedzieć, że wujek ewangelizował tego Gruzina, który przed śmiercią miał powiedzieć, że dzięki Tadzikowi zmienił swoje postępowanie i nawrócił się do Pana Boga – opowiada bratanek.
Po wojnie pobożny młodzieniec wstąpił do Seminarium Duchownego w Warszawie. 17 grudnia 1950 roku przyjął święcenia kapłańskie z rąk prymasa Stefana Wyszyńskiego. Dziewięć dni później, w swoje 27. urodziny, sprawował Mszę świętą prymicyjną w łowickiej kolegiacie. Na obrazku prymicyjnym umieścił wizerunek Matki Boskiej Częstochowskiej.
Pierwszą placówką duszpasterską młodego kapłana była parafia Świętego Mikołaja biskupa w Warce. W 1957 roku został proboszczem nowo utworzonej parafii Świętej Rodziny w oddalonym niespełna dziesięć kilometrów Michalczewie. Przez rok mieszkał u jednego z rolników, gdyż nie było plebanii.
Ksiądz Tadeusz Stokowski od razu rozpoczął starania o budowę świątyni. W tamtych czasach uzyskanie pozwolenia od władz państwowych na wybudowanie kościoła nie było jednak możliwe. Zgodę na postawienie obiektu sakralnego uzyskano dopiero wiosną 1978 roku. Budowa dwukondygnacyjnego kościoła ruszyła w kolejnym roku i trwała trzy lata.
Pochodzący z Łowicza kapłan był głównym projektantem i budowniczym świątyni oraz całego otoczenia wokół kościoła. Jeszcze przed wzniesieniem budowli usypano wały i wytyczono alejki, na których powstały stacje drogi krzyżowej. Umieszczono tam również figury świętych i aniołów.
- W wakacje jeździłem do wujka, pamiętam jak był wożony piach furmankami właśnie na te wały. Wujek chciał stworzyć w Michalczewie małą Częstochowę – wyjaśnia Adam Stokowski. Dzisiaj w wiosce pod Grójcem zatrzymuje się piesza pielgrzymka praska z Warszawy podążająca na Jasną Górę.
W budowę świątyni zaangażowali się wszyscy mieszkańcy młodej parafii oraz pobliskich parafii z obecnego powiatu grójeckiego. - Każdy robił to, co umiał. Nie było tak jak teraz brygad budowlańców – mówi Tadeusz Kośla, mieszkaniec Michalczewa i organista w tamtejszym kościele parafialnym.
Jak mówi, pierwotna, drewniana kaplica znajduje się obecnie w miejscu ołtarza dolnej świątyni. W jego centrum znajduje się obraz Świętej Rodziny. Na drugim poziomie kościoła, na ołtarzu głównym, umieszczono krzyż oraz obraz Matki Bożej Częstochowskiej, który ozdobiły koralikami i kamieniami parafianki.
W kościele wciąż są stroje ludowe, nie tylko wełniaki łowickie, ale też stroje kurpiowskie czy opoczyńskie, obrusy i chusty zdobione łowickimi kwiatami. Do Michalczewa sprowadził je ks. Tadeusz Stokowski, który kochał folklor i chciał tu przenieść namiastkę swojego rodzinnego miasta.
- Wujek prowadził bardzo skromne i proste życie, wręcz ascetyczne. Nie bał się pracy. Po odprawieniu Mszy świętej zdejmował ornat i zakładał ubranie robocze. Dźwigał kamienie, zwoził piach furmanką. Swoim przykładem zachęcał innych do pracy – uważa Adam Stokowski.
Aktualny proboszcz z Michalczewa ks. Piotr Pałac przekazał nam, że świątynia oraz jej otoczenie stanowi dla parafian żywy pomnik trudu i ofiarnej pracy ich bliskich. Jest dobrem wspólnym, za który wszyscy czują się odpowiedzialni.
- Nie ma na Mazowszu drugiego takiego kościoła, który by był pobudowany przez ludzi i tak przez nich utrzymany. Wszędzie to podkreślam – mówi w rozmowie z naszym portalem Barbara Cieślińska, sołtyska Michalczewa.
Ksiądz Tadeusz Stokowski przynajmniej raz na kwartał przyjeżdżał pociągiem do mamy, do Łowicza. Ostatni raz był w rodzinnych stronach miesiąc przed swoją tragiczną śmiercią. - Poprosił mnie wtedy, żebyśmy poszli na łąki, na których spędził swoje dzieciństwo – wspomina bratanek duchownego.
Pierwszy proboszcz parafii Świętej Rodziny w Michalczewie oraz jego gospodyni Marianna Kubiak zostali zamordowani na plebani 2 czerwca 1990 roku. Zwłoki kapłana przykryte sianem odnaleziono w komórce przy plebanii.
Jak czytamy w aktach sprawy prowadzonej przez radomską prokuraturę, zwłoki nosiły wyraźne ślady obrażeń zewnętrznych, a przyczyną zgonu 66-letniego księdza było gwałtowne uduszenie.
Chociaż w toku śledztwa przesłuchano w charakterze świadków ponad 250 osób, sprawców morderstwa nie udało się ustalić. Śledczy wstępnie przyjęli, że do zbrodni doszło na tle rabunkowym. Niespełna trzy tygodnie wcześniej na plebanii doszło do kradzieży z włamaniem.
Ks. Tadeusz Stokowski został pochowany na terenie parafii, zgodnie ze swoim życzeniem. Jego grób znajduje się przy pierwszej i czternastej stacji drogi krzyżowej.
Pamięć o kapłanie jest wciąż żywa nie tylko w parafii w Michalczewie, ale też w Publicznej Szkole Podstawowej w Watraszewie, która od 2006 roku nosi imię ks. Tadeusza Stokowskiego.
Każdego roku w październiku, w okolicach dnia imienin ks. Tadeusza, odbywa się święto patrona szkoły.
Bratanek kapłana, Adam Stokowski, ma nadzieję, że pamięć o zamordowanym duszpasterzu przetrwa również wśród łowiczan.
***
Dzisiaj o godzinie 9:00 w katedrze odbędzie się Msza święta w intencji ś.p. ks. Tadeusza Stokowskiego.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie