
Skierowanie sprawy do Mazowieckiego Związku Piłki Nożnej, zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa w prokuraturze - walczyć o sprawiedliwość można na różnych frontach. No właśnie, walczyć o sprawiedliwość czy może jednak próbować znaleźć wytłumaczenie własnych niepowodzeń?
Jeśli wierzyć doniesieniom portalu internetowego weszlo.com, to właśnie takie kroki zamierzała podjąć Legia Warszawa po meczu rezerw stołecznej drużyny z Pelikanem Łowicz. Spotkanie zaplanowane w ramach 30. kolejki III ligi grupy łódzko-mazowieckiej pierwotnie miało odbyć się 18 maja. Z powodu grypy jelitowej jedenastu zawodników biało-zielonych pojedynek został przesunięty na 24 maja. Na stadionie miejskim przy ul. Starzyńskiego łowiczanie byli lepsi, zwyciężając z drugim zespołem mistrzów Polski 2:0.
Piłkarski portal sugerował nieuczciwe zachowanie łowickiej drużyny jeszcze przed rozegraniem meczu. Uzasadniali to choćby w ten sposób, że tuż przed spotkaniem z Legią kontuzji nabawili się dwaj podstawowi obrońcy Pelikana, Marcin Nowak i Bartosz Broniarek. Obaj zawodnicy rzeczywiście nie byliby w stanie zagrać 18 maja. Ale nawet sześć dni później, gdy doszło do konfrontacji obu jedenastek, szkoleniowiec „Ptaków” nie mógł skorzystać z obu filarów łowickiej defensywy. A więc pudło. Wróć - nie weszło...
Nie jest tajemnicą, że nowa data meczu (24 maja) nie leżała klubowi z Łazienkowskiej. Dlaczego? Na trzecioligowych boiskach ogrywają się młodzi legioniści, którzy rywalizują również w rozgrywkach Centralnej Ligi Juniorów. A już 25 maja warszawiacy mieli arcyważny pojedynek w półfinale CLJ, gdzie zmierzyli się z Lechem Poznań. Grać dzień po dniu? Rzeczywiście nie ma czego zazdrościć. Trudno jednak oczekiwać, aby osłabieni chorobą piłkarze Pelikana (co będą kwestionować rywale) stanęli do walki tylko dlatego, że tydzień później warszawiacy mieli zagrać w innych rozgrywkach superważny mecz. Ostatecznie oba kluby zgodziły się rozegrać zaległe spotkanie 24 maja.
Następcom Nemanji Nikolica i spółki w starciu z biało-zielonymi przyszło przełknąć gorzką pigułkę. Porażka była tym boleśniejsza, że młodzież grająca z „eLką” na piersi straciła obie bramki w samej końcówce spotkania, przez co pogrzebała szanse na dogonienie lidera. A jest nim, żeby było ciekawiej, rywal zza miedzy „Wojskowych”, czyli Polonia Warszawa. Na kolejkę przed końcem sezonu wiemy już, że to klub z Konwiktorskiej zagra w barażach o II ligę, zaś rezerwy mistrzów Polski będą walczyć o pozostanie w gronie trzecioligowców.
Nie dziwi więc, że dzień po porażce cytowany na łamach portalu weszlo.com przedstawiciel stołecznego klubu przypomniał sobie, że właściwie biało-zieloni nie byli chorzy, a ich zwolnienia lekarskie to zwykły przekręt. Czego dowodzić ma nagranie wideo treningu z udziałem zawodników, którzy mieli być niezdolni do gry z powodu jelitówki. Z naszych ustaleń wynika, że przedstawiciele Legii gościli przy Starzyńskiego już 18 maja (w dniu, w którym pierwotnie zaplanowano mecz), ale wtedy nie zastali ćwiczących zawodników. Następnego dnia odwiedzili z kamerą trening „Ptaków”, który odbył się... pod Skierniewicami.
- Wysłannicy Legii przyjechali do Sierakowic i filmowali nasz trening. Nie robiliśmy z tego żadnej tajemnicy. Wielokrotnie trenowaliśmy już na tym boisku, a także rozgrywaliśmy spotkania kontrolne w okresie przygotowawczym - powiedział nam Wojciech Piorun, wiceprezes ds. sportowych Pelikana. Zapytany o okres, na jaki wystawiono piłkarzom popularne L4, odmówił nam odpowiedzi. Nie dowiedzieliśmy się również którzy zawodnicy legitymowali się zwolnieniami, a jednocześnie wzięli udział w treningu.
Zgodnie z doniesieniami medialnymi, Legia miała dążyć do ukarania Pelikana walkowerem, a także złożyć zawiadomienie do prokuratury w sprawie fałszywych zwolnień lekarskich. Jakie kroki faktycznie podjął klub świętujący w tym roku stulecie istnienia? Odpowiedzialna za kontakt z mediami Izabela Kuś odmówiła nam komentarza w tej sprawie.
- Nie zostaniemy ukarani walkowerem i zostanie utrzymany wynik z boiska. Oficjalne pismo w tej sprawie powinniśmy otrzymać w poniedziałek - informuje z kolei Wojciech Piorun. Wczoraj sprawą zajmował się Wydział Gier Mazowieckiego Związku Piłki Nożnej. - Jakiekolwiek dywagacje i medialne roztrząsanie sprawy nie mają tutaj żadnego uzasadnienia, ponieważ takie rzeczy się zdarzają, podobnie jak na przykład awarie autobusów. Nikt rozsądny ani o zdrowych zmysłach nie podważy opinii lekarza - uważa Jacek Sowa, rzecznik prasowy MZPN.
Czy sprawą rzekomych lewych zwolnień zajmą się organy ścigania? Nie udało nam się ustalić czy do łowickiej prokuratury wpłynęło zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa. Prokurator rejonowa Magdalena Bursa od początku tygodnia przebywa na urlopie, a z jej zastępcą Elżbietą Golis nie udało nam się skontaktować.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
To wcale nie jest takie niemozliwe. Wystarczyłoby, gdyby poszli razem do jakiejs knajpy i zatruli sie jedzeniem stamtąd.[/quote]psiną z kebaba
[quote name="szib"]Tak obiektywnie rzecz biorąc to Pelikan pojechał ostro po bandzie. Ale w tym chorym kraju takie wałki przechodzą bezkarnie. Nie bronię Legii, bo mają nosy wyżej od czoła, ale nigdy nie uwierzę, że zawodników dostało sraczki w jeden dzień. Powinna być degradacja z ligi za oszustwo. Jest mi zwyczajnie wstyd za Pelikana.[/quote]To wcale nie jest takie niemozliwe. Wystarczyłoby, gdyby poszli razem do jakiejs knajpy i zatruli sie jedzeniem stamtąd.
Tak obiektywnie rzecz biorąc to Pelikan pojechał ostro po bandzie. Ale w tym chorym kraju takie wałki przechodzą bezkarnie. Nie bronię Legii, bo mają nosy wyżej od czoła, ale nigdy nie uwierzę, że zawodników dostało sraczki w jeden dzień. Powinna być degradacja z ligi za oszustwo. Jest mi zwyczajnie wstyd za Pelikana.
Jak ktos czytał WESZLO to widzal ze wiekszosc komentarzy byla negatywna ale o LEGI. Wprost nazywano akcje z prokuratura od frajerstwa po żenade.. itd
Ale ten tytuł jest co najmniej słaby.
wiedziałam , że chcieli nas oczernić w oczach światowego futbolu
Pelikan napewno nie jest winny. Tak samo jak im się pomyliło ze zbieraniem pieniędzy na Boże Ciało w tamtym roku i jak im się latami zapomniało płacić w terminie pieniądze do miasta za targowice. Takie rzeczy się pp prostu zdarzają.