
Chociaż psy porzucane są cały rok, to w okresie wakacyjnym zjawisko zaczyna przybierać na sile.
Lato to czas urlopowych wyjazdów, niestety dla niektórych czworonogów równa się to z porzuceniem.
Bezduszność ludzi często nie zna granic, psy są przywiązywane do drzew, zawiązywane w workach i porzucane przy drogach. Łowickie Stowarzyszenie Przyjaciół Zwierząt odbiera wiele wiadomości o porzuconych pieskach, każdą taką informację dokładnie sprawdza i próbuje zabezpieczyć bezdomne zwierze.
Co nie jest łatwe, jak powiedziała nam Grażyna Wołynik prezes ŁSPZ, bo z odłowem piesków jest problem. Takie porzucone i błąkające się psy często są wystraszone i bardzo nieufne wobec ludzi.
Na pytanie dlaczego do stowarzyszenia dociera coraz więcej sygnałów o porzuconych zwierzętach, pani Grażyna opowiada:
- Wśród ludzi zaczyna zmieniać się świadomość. Coraz więcej ludzi reaguje na krzywdę tych zwierząt i szuka instytucji, które mogą pomóc takim psom. Pokrzepiający jest również fakt, że nasza młodzież aktywnie włącza się w te działania.
Przykładem może być znaleziony 8 lipca pod mostkiem na Błoniach owczarek szwajcarski, którego losem nikt oprócz młodych ludzi (Tomek, Mateusz i koleżanki chłopców) się nie zainteresował. Historia tego czworonga może nas wszystkich zaskoczyć. Wprawdzie on sam nie może nam jej opowiedzieć, ale możliwe, że jest to pies, który uciekł 21 czerwca z okolic Zgierza. W najbliższych dniach przyjechać ma właściciel i okaże się czy historia skończy się happy endem.
Niestety nie wszystkie zwierzaki mają tyle szczęścia. 1 lipca w Serokach (gmina Łyszkowice) znaleziono psa uwięzionego w worku na śmieci. Na szczęście przeżył i został oddany do schroniska w Psiakowie w Piotrowicach. Swoje miejsce znalazły tam również małe szczeniaki, pozostawione w kartonie przy drodze w okolicach Łowicza.
Ale takich bezdomniaków, którym trzeba pomóc jest o wiele więcej. Aktualnie są to cztery psy w gminie Nieborów, dwa w Bielawach oraz jeden w Różycach.
foto: ŁSPZ
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Jakoś nikt nie stara się ustalić właściciela takich biednych zwierząt. Psów, kotów i nie tylko. Za brak chipa powinien być mandat i to na półroczne utrzymanie psa. Wystarczyłaby kontrola raz na pół roku psów przez ochronę zwierząt z funkcjonarjuszami policji czy mają aktualne chipy. Efekt? Taniej niż utrzymanie schroniska.
Lepiej nie straszyć bo pozbędą się psa w jeszcze bardziej okrutny sposób i powiedzą, że uciekł. A może zamiast obowiązkowych chipów darmowa sterylizacja?
Z gminy nieborow zabrałam do Kielc wyrzucona zaglodzona sunie. Fazka jest cudowna i mieszka z nami już rok. Do towarzystwa ma też psa Kazika i kota Mańka.