
Już w najbliższą sobotę (28 sierpnia o godzinie 16) Cyrk Korona zaprezentuje mieszkańcom Łowicza najnowsze "Show jak z bajki" przy ulicy Kaliskiej. Z tej okazji zorganizowaliśmy konkurs, w którym mieliśmy do rozdania pięć podwójnych wejściówek.
Cyrkowo-bajkowa ambasada uśmiechu ponownie wyruszyła w Polskę! „Show jak z bajki” – najnowsza produkcja Cyrku Korona to plejada światowych artystów z Brazylii, Wielkiej Brytanii, Mongolii, Włoch, Ukrainy i Polski, z gwiazdami Festiwalu Sztuki Cyrkowej w Monte Carlo oraz Cirque du Soleil na czele.
By zgarnąć podwójną wejściówkę musieliście opowiedzieć nam w kilku zdaniach najciekawszą historię związaną z cyrkiem. Oto odpowiedzi zwycięzców.
Milena: Gdy byłam mała, miałam z 5 lat, poszłam z rodzicami do cyrku, gdzie było dużo ludzi i w pewnym momencie zgubiłam się rodzicom, poszłam kupić sobie watę cukrową i już zapomniałam jak do nich wrócić. Ktoś mnie zaprowadził za kulisy cyrku i tam zobaczyłam: cyrkowe miasteczko, piękne zwierzęta, panów na szczudłach, próby klaunów przed występem. Pewna miła Pani zaprowadziła mnie na arenę cyrkową, żeby ogłosić przez mikrofon, że poszukuję swoich rodziców, wtedy poczułam się trochę jakbym występowała w cyrku jako księżniczka. Było to wtedy spełnienie moich marzeń.
Ula: Zawsze staramy się raz w roku być na spektaklu, i pewnego razu około 3 lata temu był pokaz papug. Pan opiekun z dumą prezentował swoje Papużki, jakie sztuczki potrafią i w pewnym momencie jedna papuga wymknęła się i zaczęła latać po całym namiocie cyrkowym. Na początku każdy myślał, że to zrobione na pokaz, ale gdy obsługa cyrku zaczęła latać i próbowali złapać tą wielką Arę, która im uciekała coraz wyżej wszyscy zorientowali się, że sytuacja wymknęła im się spod kontroli.:) W końcu udało się ją złapać wylądowała u jakiejś Pani na czapce, bo to była zima, ale sytuacja była śmieszna.
Justyna: Wybrałam się kiedyś do cyrku z moim starszym synem (jak miał 2 latka) i po tym jak staliśmy w kolejce po bilety bardzo długo, udało nam się już wejść do cyrku, spektakl się zaczął, a on, że bardzo chce mu się kupkę i nigdzie jej nie zrobi, tylko chce do domku. Oczywiście wiadomo było, że w tym przypadku z cyrku... nici.
Aneta: Będąc małą dziewczynką, często chodziłam do cyrku z rodzicami. Pewnego razu w czasie występu lwów zabezpieczenia w formie metalowych klatek nagle się przewróciły. Wszyscy zamarli i czekali na dalszy jakże wydawałoby się drastyczny rozwój sytuacji. Jednak lwy okazały się bardzo łagodne i podchodziły do wszystkich, którzy siedzieli w pierwszych rzędach przy arenie.
Waldemar: Moim wspomnieniem z dziecinnych lat, a zarazem historią związaną z cyrkiem jest „pogłaskanie” na arenie w środku spektaklu LWA, ja byłem mały i się nie bałem, ale do dziś moja mama wspomina jak serce jej biło, bo się wtedy o mnie bardzo bała.
Gratulujemy i życzymy miłego spektaklu!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie