
Piątkowy (14.02) przeciwnik Widzewa – Podbeskidzie Bielsko-Biała to niewygodny rywal, z którym łodzianie w Ekstraklasie jeszcze nigdy nie wygrali oraz, co równie ciekawe, który swój byt w bieżącym sezonie w najwyższej lidze zapewnił sobie w ostatniej kolejce sezonu 2012/2013 pokonując 1:0… właśnie drużynę z al. Piłsudskiego.
Wczoraj obie drużyny znów stanęły naprzeciw sobie, a na zwycięzcę spotkania czekało 14 miejsce w tabeli, ostatnie niezagrożone spadkiem. Było więc o co walczyć, ponadto pokonanie przeciwnika z pewnością wpłynęłoby pozytywnie na morale lepszej drużyny.
Trener Artur Skowronek, dla którego był to ligowy debiut w roli szkoleniowca łódzkiej drużyny, desygnował na boisko aż 6 debiutantów, w tym 5 zawodników pozyskanych w przerwie zimowej. Obok bramkarza Patryka Wolańskiego grającego ostatnio w rezerwach RTS, premierowe występy w Widzewie zaliczyli Marcin Kikut, Marek Wasiluk, Yani Urdinov, Xhevdet Gela oraz Mateusz Cetnarski. Ten ostatni wystąpił zresztą w roli kapitana łódzkiej jedenastki, co można uznać za spore zaskoczenie.
W pierwszym kwadransie spotkania na placu gry dominowali gospodarze. W tym czasie rozgrywali kilka stałych fragmentów w okolicach pola karnego łodzian, podczas gdy widzewiacy mieli wyraźne problemy z wymienieniem choćby paru celnych podań. W 17 minucie groźnie strzelał Charles Nwaogu, ale Wolański nie dał się zaskoczyć. Niedługo potem ładnym uderzeniem z rzutu wolnego popisał się Maciej Iwański, a tym razem piłka poszybowała obok słupka.
Stopniowo do głosu zaczęli dochodzić goście. Najpierw groźnie strzelał Marcin Kaczmarek, potem swoich sił próbował Kikut. Najdogodniejszą okazję na zdobycie bramki miał jednak Wasiluk, który nie potrafił wykorzystać dobrego podania Cetnarskiego ze skrzydła.
Początek drugiej połowy obie drużyny rozpoczęły ospale. Zawodził Eduards Visnakovs mający problemy z utrzymaniem się przy piłce. Ciekawiej było w ostatnich 20 minutach meczu, kiedy najpierw Dariusz Kołodziej podawał do Marka Sokołowskiego, który był blisko pokonania Wolańskiego. Kolejny strzał na bramkę Widzewa w tej samej akcji oddał Dariusz Pietrasiak. W 74 minucie równie bezpardonowo, co bezmyślnie zachował się Urdinov faulując najstarszego na boisku Sokołowskiego. Sędzia główny nie zawahał się ani chwili i sięgnął po czerwony kartonik. To był pierwszy krok w kierunku kolejnej wyjazdowej porażki widzewiaków w tym sezonie. Po upływie 81 minut „Górale” wykonywali rzut rożny. Do posłanej piłki wyskoczył Tomasz Górkiewicz, którego przytrzymywał Wasiluk i arbiter wskazał na „wapno”. Pewnie broniący przez całe spotkanie Wolański nie miał szans i po uderzeniu Kołodzieja skapitulował. W doliczonym czasie gry ponownie było goręcej pod bramką przyjezdnych, ale wynik 1:0 utrzymał się do końca.
Nowi zawodnicy mieli wnieść lepszą jakość, a tymczasem obraz gry momentami niewiele różnił się od tego, który RTS prezentował w minionej rundzie. Zaś finał meczu w Bielsku-Białej to jakby kopia sytuacji z jesiennego spotkania z Ruchem w Łodzi. Wtedy Widzew również kończył mecz w dziesiątkę oraz stracił bramkę z rzutu karnego w 81 minucie. Po wczorajszym spotkaniu zespół trenera Leszka Ojrzyńskiego powiększył swoją przewagę nad czerwono-biało-czerwonymi do 5 punktów.
W następnej, 23 kolejce T-Mobile Ekstraklasy Widzew podejmie u siebie Piast Gliwice. Początek meczu w sobotę, 22 lutego o godzinie 15:30.
Podbeskidzie Bielsko-Biała – Widzew Łódź 1:0 (0:0)
Kołodziej 81 (karny)
Widzew: Wolański, Kikut (Batrović 86), Nowak, Wasiluk, Urdinov, Gela (A. Visnakovs 73), Lafrance, Mroziński, Cetnarski, Kaczmarek (Rybicki 57), E. Visnakovs. Podbeskidzie: Zajac, Górkiewicz, Pietrasiak, Konieczny (Adu 53), Telichowski, Sokołowski, Łatka, Iwański, Bartlewski (Kołodziej 26), Chmiel, Nwaogu (Malinowski 53).
Żółte kartki: Lafrance, E. Visnakovs, Rybicki, Wasiluk, Nowak (Widzew) Iwański, Górkiewicz, Łatka, Chmiel (Podbeskidzie) Czerwona kartka: Urdinov (Widzew).
FOTO: facebook.com/Widzew
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie