
Historyk Zbigniew Zagajewski poprowadził wczoraj (11.02) wykład poświęcony 1050. rocznicy chrztu Polski. Spotkanie odbyło się w sali audiowizualnej domu biskupa łowickiego.
Jak mówił prezes Jerzy Garczarczyk, czwartkowy wykład był już dwusetnym spotkaniem zorganizowanym przez Łowicki Klub Katolicki. Nieprzypadkowo tematem pierwszego noworocznego wystąpienia Zbigniewa Zagajewskiego był chrzest Polski. W tym roku obchodzimy 1050. rocznicę tego wydarzenia.
W pierwszej kolejności historyk zwrócił uwagę na trzy różne spojrzenia na samo zagadnienie chrztu Polski. Pierwsze prezentuje Andrzej Wyrwa, dyrektor Muzeum Pierwszych Piastów na Lednicy. Dla niego jest to wydarzenie będące kamieniem milowym w dziejach Polski - nie tylko z racji początku Kościoła na ziemiach polskich, ale i narodzin państwowości. Inne podejście przedstawia Kamil Janicki. Autor książki „Żelazne Damy. Kobiety, które zbudowały Polskę” twierdzi, że cały proces chrystianizacji w państwie Piastów wywołany został raczej przez czynniki materialne, aniżeli z powodu wiary w Boga. Najdalej idący w swych poglądach jest Andrzej Zieliński, autor m.in. „Króla apostaty”, który neguje w ogóle fakt przyjęcia chrztu przez Mieszka I w 966 roku.
Zanim chrześcijaństwo dotarło na ziemie zamieszkiwane przez naszych przodków, plemiona wyznawały wiarę w wielu bogów. Słowianie, nasi praojcowie, nie tylko wierzyli w wiele różnych bóstw (ile problemów w życiu, tyle bóstw - mówił Zbigniew Zagajewski - przyp. red.), ale też bardzo mocno pielęgnowali kult przodków. Co się stało, że w X wieku całkiem atrakcyjne wierzenia, bo nie wymagające zbyt dużo od ich wyznawców, ustąpiły miejsca innej religii? Otóż, jak wyjaśniał prowadzący, chrześcijaństwo jawiło się jako religia dająca coś więcej. Tym dodatkiem była perspektywa życia wiecznego. Chrześcijaństwo przekraczało doczesność i rzeczy materialne.
O czym należy pamiętać mówiąc o chrzcie Polski? Przede wszystkim o tym, że książę Mieszko I przyjmując chrzest włączył państwo Piastów do kręgu cywilizacji zachodniej. Jak obrazował Zbigniew Zagajewski, nad polską ziemią rozciągnął się wielki piorunochron, od tej pory zabezpieczający przed agresją ze strony sąsiadów. Wytrącono im z rąk argument, że celem ich napaści miało być nawrócenie pogan.
Poza tym panowało przekonanie czy nawet propaganda, że trzymając z Kościołem, ten w razie potrzeby uratuje państwo z opałów. Jak stwierdził były nauczyciel historii w łowickim I LO, człowiek z reguły chce mieć w życiu lepiej. I właśnie przejście na chrześcijaństwo wraz z przejęciem całego dorobku kultury łacińskiej można było uznać za coś lepszego niż dotychczasową wiarę w różne bóstwa. Chrzest miał też wpływ na wzrost autorytetu samej dynastii Piastów. Nie należy zapominać o czynniku jednoczącym państwo. - Gdy powiemy, że jest jeden Bóg, to o wiele łatwiej ze skłóconych plemion stworzyć jeden naród - mówił Zagajewski.
Na koniec prelegent mówił o czasie i miejscu chrztu Mieszka I. Przyjmuje się, że było to w Wielką Sobotę 14 kwietnia 966 roku. Historyk traktuje tę datę z dużą rezerwą. - Nie ma żadnej pewności, że tak było. Nie mniej kłopotliwe jest wskazanie miejsca chrześcijańskiego obrzędu. Tutaj pojawia się znacznie więcej hipotez. Począwszy od Poznania, po Gniezno czy położony między nimi Ostrów Lednicki. Są też tacy, którzy twierdzą chrzest mógł mieć miejsce na terenie Czech, w niemieckiej Ratzybonie lub Akwizgran czy wreszcie w Rzymie.
Zbigniew Zagajewski jest jednak pewien, że gdyby nie ruch Mieszka I, to plan zbudowania jednolitego państwa od Karpat po Bałtyk opartego na pogaństwie nie udałby się. - Tysiąc lat historii i tradycji. Czy to nie dowód, że Piastowie zrobili dobrze przyjmując wiarę chrześcijańską? - pytał historyk.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Wszystkiw okoliczne miasta maja inwestycje, baseny, miejsca pracy, a pasiakowo-swoj wlasny klub katolicki, brawo!
Mieszko miał duzy problem z przyjeciem chrztu, o tym mówią kroniki. Jak donosił Gall "W takich pogrążony byl błędach poganstwa, że wedle swego zwyczaju siedmiu zon zażywał" byl swawolny i nierzadny nawet w dojrzałym wieku. No cóż...
Wcale nie było tak kolorowo jak Pan Zagajewski mówi. Były bunty i to ostre.To tak jakby teraz przyjechali do nas z np. Czech jak wtedy i powiedzieli nam wierzcie w to, albo tamto od teraz. Od razu by się ludzie zbuntowali.Wprowadzali wszystko mieczem i sprytem. Bożków zamieniali stopniowo na naszych nowych świętych i tak m. in. powstał kult matki boskiej i różnych apostołów. Mieszkowi opłacało się to bo oprócz kobit lubił kase i władze.
ale fajni ludzie!
szał ciał