
W środowym (3.09) spotkaniu 6. kolejki III ligi grupy łódzko-mazowieckiej Pelikan Łowicz pokonał na własnym stadionie Lechię Tomaszów Mazowiecki 1:0. Bramkę na wagę 3 punktów zdobył w 73 minucie Michał Adamczyk.
Do Łowicza przyjechała dziś Lechia Tomaszów Mazowiecki, żądna rewanżu za niedawną porażkę w rozrywkach Pucharu Polski. Przypomnijmy, że łowiczanie pokonali na własnym boisku zespół prowadzony przez trenera Andrzeja Deca dopiero po serii rzutów karnych. Jak się okazało, o losach ligowego pojedynku między obiema jedenastkami ponownie zadecydował karny egzekwowany w drugiej połowie spotkania.
Groźnie pod bramką Lechii było już w 5 minucie meczu. Michał Adamczyk zbiegał z lewej strony w kierunku środka pola i zgrał piłkę w pole karne, którą zdołał odbić Artur Holewiński. W tej sytuacji bramkarz gości zderzył się z Damianem Nowakiem, a obaj zawodnicy wymagali udzielenia pomocy medycznej. Napastnik "Ptaków" nie był zdolny do dalszej gry, a w jego miejsce pojawił się Krystian Mycka. Chwilę po wznowieniu gry futbolówka wpadła do bramki strzeżonej przez Przemysława Perzynę. Na szczęście dla Pelikana, sędzia asystent uniósł chorągiewkę sygnalizując pozycję spaloną.
Nieźle zapowiadała się akcja z 22 minuty spotkania. Narożnik nie przyjął jednak dobrze piłki w polu karnym i rywale zażegnali niebezpieczeństwo. Kilka minut później z woleja uderzył Marcin Nowak, ale trafił tylko w zawodnika gości. Mimo że podopieczni trenera Bogdana Jóźwiaka przeważali, nie potrafili sobie stworzyć dogodnej sytuacji, dzięki której rezultat uległby zmianie.
Po przerwie łowiczanie mogli szybko wyjść na prowadzenie. W 50 minucie na strzał zza linii pola karnego zdecydował się Marcin Nowak. Płaskie uderzenie sprawiłoby duże kłopoty Holewińskiemu, gdyby piłka zmierzała w światło bramki - ta jednak minęła minimalnie słupek. Niespełna godzinę po pierwszym gwizdku sędziego coraz lepiej zaczęli grać przyjezdni. Zawodnicy trenera Andrzeja Deca postawili na bardziej agresywną grę, a pokonać Perzynę próbowali Szymon Wiejak i Wiktor Żytek.
Na jedyną bramkę kibice musieli czekać aż do 73 minuty. Akcję zapoczątkował Narożnik, którego uderzenie odbił Holewiński. Dobitka Konrada Kowalczyka zatrzymała się na ręce jednego z zawodników Lechii, a sędzia mimo protestów gości wskazał na „wapno”. Do piłki podszedł kapitan Michał Adamczyk, który pewnie pokonał bramkarza z Tomaszowa. Nie minęło kilka minut, a Pelikan mógł podwyższyć prowadzenie. Na połowę przeciwnika popędził Szymon Kiwała, który w odwodzie miał czterech kolegów. W tym przypadku gospodarzom zabrakło jednak pomysłu, a rywale oddalili niebezpieczeństwo. Wyśmienitą okazję na drugą bramkę, i jak się wydaje rozstrzygnięcie losów meczu, w 83 minucie zaprzepaścił Damian Kosiorek. W sytuacji sam na sam z bramkarzem wychowanek „Ptaków” strzelił wprost w przeciwnika.
„Biało-zieloni” zdołali jednak dowieźć skromne prowadzenie, dzięki czemu niezwykle potrzebne 3 punkty po raz drugi w tym sezonie zostały w Łowiczu. Po sześciu kolejkach Pelikan zajmuje 9 miejsce z 7 punktami na koncie.
Kolejne spotkanie podopieczni trenera Bogdana Jóźwiaka rozegrają w najbliższą sobotę, 6 września w Nowym Dworze Mazowieckim. Początek meczu ze Świtem o godzinie 19.
Pelikan Łowicz – Lechia Tomaszów Mazowiecki 1:0 (0:0)
Adamczyk 73 (rzut karny)
Pelikan: Perzyna – Bojaruniec, M. Nowak, Wawrzyński, Żółtowski – Wyszogrodzki (71 Kiwała), Dombrowski (65 Pomianowski), Kowalczyk, Adamczyk – D. Nowak (7 Mycka), Narożnik (76 Kosiorek)
Lechia: Holewiński – Dolot, Matuszczyk, Cyran, Milczarek (45 Matysiak) – Prusinowski, Żytek, Szymczyk (71 Jardel), Witczak (75 Król) – Mirecki, Rakowski
Żółte kartki: Żółtowski - Milczarek, Żytek, Szymczyk, Matysiak
Sędzia: Patryk Adamczyk (Łódź)
{youtube}a82zXf_sRiA{/youtube}
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Widać było zainteresowanie klubem nowych prezesów. Zegar czarny, muzyki brak, spiker bredzi a żadnego z nich niema,ważna prywata, tylko poco się tam pchali.
A ten hymn, co leciał na wyjście piłkarzy (czyli nic - głucha cisza) to tak średnio zagrzewa do walki...
Dlaczego nie było zegara może pan Piorun dla oszczędności sprzeda zadaszenie i krzesełka.Będziemy stali jak 8 lat temu na betonowych płytach i wróci CIPEKBURGER zE swoją budą
toć to nie może być prawda przecież dzisiaj nie jest prima aprilis
Cieszy następne, skromne zwycięstwo piłkarzy Pelikana, ale wyraźnie widać -patrząc w tabelę III ligi, że nie ma komu strzelać bramek. Coś trzeba w tym kierunku działać.