
Już 5 września (piątek) Park Błonie w Łowiczu zamieni się w literacką scenę pod gołym niebem. O godzinie 18:00, przy Pomniku Trzech Narodów, rozpocznie się tegoroczna edycja Narodowego Czytania Miasto Łowicz.
Wydarzenie, organizowane przez Burmistrza Mariusza Siewierę oraz Miejską Bibliotekę im. A. K. Cebrowskiego, będzie poświęcone twórczości Jana Kochanowskiego – poety, którego słowa wciąż poruszają i inspirują, mimo upływu wieków.
Wieczór poświęcony będzie nie tylko klasyce renesansowej, ale też uniwersalnym emocjom, które łączą pokolenia.
Poezję Kochanowskiego – od fraszek, przez psalmy i treny, aż po pieśni – odczytają goście specjalni oraz znani przedstawiciele lokalnej społeczności. Publiczność usłyszy m.in. refleksje o człowieku i codzienności, nuty żalu po stracie, ale też radość życia i humor autora „Fraszek”.
Choć oficjalny początek wydarzenia zaplanowano na godzinę 18:00, organizatorzy zachęcają, by przybyć już o 17:30. Wcześniejsze przybycie pozwoli uczestnikom skorzystać z poczęstunku oraz atrakcji towarzyszących – m.in. retro ścianki fotograficznej, drzewa cytatów i niespodzianek literackich.
Poetycki wieczór zwieńczy o godzinie 19:00 koncert Natalii Lesz z programem „Osiecka itp. itd.”. Artystka zabierze słuchaczy w emocjonalną podróż od renesansowej powagi do współczesnej, kobiecej wrażliwości.
Będzie to zatem spotkanie dwóch epok – Kochanowskiego i Osieckiej, które pokaże, że choć język poezji się zmienia, emocje – miłość, żal, zachwyt – są wieczne.
Wstęp na wydarzenie jest wolny.
To będzie wieczór, w którym literatura przemówi nie tylko słowem, ale i muzyką, a Łowicz po raz kolejny udowodni, że kultura łączy pokolenia – pięknie, poetycko i wspólnie.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Piękne wydarzenie. Ja również czasem coś napiszę. Pochwalę się - "Narodowe Czytanie w plenerze, a ja w ciąż Bogdanowi nie wierzę. Miał mi dać miłość, zabrać do Raju, a skończyło się ostrą jazdą w podmiejskim gaju. Nie szeptał mi słówek miłych, nie głaskał po karku. Wziął mnie mocno jak imigrant w miejskim parku. Nie mówię że to niefajne, nie próbuję narzekać, ale chorym było to że dochodząc kazał mi szczekać. Łobuz kocha najbardziej, namawiała koleżanka, póki sama nie oberwała od swojego Janka."