
Obywatelską postawą, refleksem i szybkością w działaniu wykazała się Alicja Boroska, żona łowickiego pszczelarza i radnego, dzięki której doszło do zatrzymania pijanego kierowcy. Czynny udział w akcji brał także jej mąż Marek.
Sceny niczym z filmu akcji rozegrały się wczoraj, 9 września przed południem na Nowym Rynku w Łowiczu. W czasie kiedy na scenie trwały przygotowania do Księżackiego Jadła, a po trójkątnym rynku spacerowali pierwsi uczestnicy popołudniowego wydarzenia, od strony ul. Stanisławskiego wjechał fiat ducato, który z impetem uderzył w auto należące do radnego miejskiego Marka Boroskiego.
- Jechał od Stanisławskiego, na liczniku miał chyba ze setkę. Uderzył w bok mojego samochodu, przebił oponę na wysokim krawężniku, po czym wycofał i bez powietrza w przednim kole zaczął uciekać – relacjonuje nam przebieg wczorajszego zdarzenia Marek Boroski.
Żona radnego niewiele myśląc ruszyła za kierowcą ducato, uderzając ręką w auto. Kierowca jednak ani myślał o zatrzymaniu się. Przejechał wokół trójkątnego rynku, został zatrzymany dopiero przez Marka Boroskiego, gdy ten stanął na środku przejścia dla pieszych przy restauracji "Łowicka".
Miejski samorządowiec mówi, że cudem udało się uniknąć tragedii. - Gdyby mojego samochodu tam nie było, ten dostawczak wbiłby się w ludzi, którzy akurat robili zakupy przy stoiskach. Bez ofiar by się nie obyło – mówi.
Kierowcą fiata okazał się 21-letni mieszkaniec powiatu kartuskiego, który był nietrzeźwy. Badanie wykazało w jego organizmie blisko 1,3 promila alkoholu. Dodatkowo młody mężczyzna nie posiadał uprawnień do kierowania pojazdami.
- Policja skierowała wniosek o ukaranie 21-latka. Odpowie m.in. za kierowanie pojazdem po spożyciu alkoholu oraz spowodowanie kolizji drogowej. Grozi mu do 2 lat pozbawienia wolności – informuje rzecznik KPP w Łowiczu podkom. Urszula Szymczak.
Marek Boroski zwraca uwagę na dwie rzeczy. Za naszym pośrednictwem pyta jak to możliwe, że na imprezę masową, gdzie obowiązują zakazy wjazdu wjeżdża auto, za kierownica którego siedzi pijany kierowca. - Gdzie była w tym czasie policja, dlaczego nie pilnowała tych zakazów – grzmi miejski samorządowiec.
Dodatkowo mówi, że w trakcie całej imprezy na Nowym Rynku w Łowiczu pojawił się jeden patrol pieszy i jeden radiowóz. - Przecież my (miasto – przyp. Red.) na te działania policji i piesze patrole dajemy niemałe pieniądze – dodaje oburzony radny.
Marek Boroski skrytykował także długi czas oczekiwania na patrol po obywatelskim ujęciu pijanego mężczyzny. Zapowiada zwrócenie uwagi burmistrza na ten problem podczas najbliższej sesji Rady Miejskiej w Łowiczu.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie