Policjanci z Łowicza dostali sygnały od kilku starszych mieszkańców powiatu łowickiego, których ktoś próbował oszukać metodą „na policjanta”. Na szczęście seniorzy zachowali czujność i nie dali się nabrać.
Łowicka policja otrzymała w piątek (25 września) sygnały od zaniepokojonych, starszych mieszkańców powiatu łowickiego, których ktoś chciał oszukać metodą „na policjanta”. Jak informuje rzecznik prasowy łowickiej policji kom. Urszula Szymczak, oszuści próbowali wyłudzić w ten sposób pieniądze od kilku osób.
Przedstawicielka policji apeluje za pośrednictwem naszego portalu, aby uświadamiać seniorów o niebezpieczeństwach, jakie na nich czyhają. - Porozmawiajmy na ten temat z naszymi starszymi rodzicami, dziadkami czy osobami samotnymi, które znamy - zachęca kom. Szymczak. Oszuści są niestety coraz bardziej przebiegli i podszywają się już nie tylko pod wnuczków, ale też pod policjantów czy pracowników spółdzielni mieszkaniowej.
Warto wiedzieć w jaki sposób działają oszuści. Sprawcy oszustw metodą „na policjanta” nigdy nie kontaktują się osobiście z ofiarami. Dzwonią do wytypowanej osoby, wywierają na niej presję czasu i nie dają chwili na zastanowienie się.
Fałszywi funkcjonariusze przekonują swoje ofiary, że ich pieniądze pomogą w schwytaniu przestępców. Często grożą konsekwencjami prawnymi, jeżeli ich rozmówca nie będzie współpracował i wykonywał poleceń. Po przekazaniu oszczędności kontakt się urywa, a przestępcy znikają z wyłudzonymi pieniędzmi.
Prawdziwi policjanci nigdy nie informują o prowadzonych przez siebie działaniach telefonicznie.
Nie wypytują o dane personalne ani o ilość oszczędności czy miejsce ich przechowywania. Nigdy nie proszą o przekazanie pieniędzy nieznanym osobom lub pozostawienie ich we wskazanym przez nich miejscu.
Jeżeli dzwoni ktoś, kto podaje się za członka rodziny, warto zadzwonić do innego krewnego i upewnić się, czy wspomniana osoba rzeczywiście potrzebuje pomocy finansowej. Przez telefon nie należy mówić o tym, ile oszczędności posiadamy, ani gdzie je trzymamy.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Proszę uważać na mężczyzne który chodził około 2 tygodnie temu na Starzynskiego i prosił o pożyczkę pieniędzy dla chorej żony zapewniając, że wieczorem odda. Jedna sąsiadka pożyczyła i więcej go nie widziała. W bloku podobno był u wielu innych ludzi.
To może ten facet co kiedyś przy sklepie na starzyńskiego mnie zaczepił i prosił o kase na coś do jedzenia bo ma chorą żone.
Być może tak. Powiedzial ze tego dnia jego żona wychodzi że szpitala i brakuje mu pieniędzy do zakupu pompy insulinowej.