Reklama

Łowicz. Czy grozi nam przerwa w dostawie ciepła? Prezes ZEC odpowiada

Robert Florczak, prezes Zakładu Energetyki Cieplnej sp. z o.o. w Łowiczu, odpowiadał na pytania miejskich radnych dotyczące sytuacji spółki przed sezonem grzewczym.

Informacja o działalności Zakładu Energetyki Cieplnej sp. z o.o. była jednym z tematów poruszanych na czwartkowej (25 sierpnia) sesji Rady Miejskiej w Łowiczu.

Podczas sesji radni pytali m.in. o to, jaka jest faktyczna sytuacja finansowa spółki, czy odbiorcom nie grożą przerwy w dostawie ciepła oraz czy w tym roku przewidywana jest kolejna podwyżka cen.

Ostatnia weszła w życie 18 sierpnia i była trzecią podwyżką w tym roku. Na wzrost opłat wpłynęła drastyczna podwyżka cen miału.

Prezes Robert Florczak przyznał, że działalność spółki jest skalkulowana w taki sposób, aby zbliżać się do wyniku 0.

- Aby obciążenia dla odbiorców indywidualnych i przemysłowych były jak najniższe -wyjaśnił. -Nie jest dla mnie komfortową sytuacją tłumaczyć dzisiaj sytuację, na którą nie mamy żadnego wpływu – stwierdził szef spółki ciepłowniczej.

Jak wymieniał, przez cztery lata pracy w ZEC spółka musiała poradzić sobie z obciążeniami związanymi z ETS, czyli system handlu uprawnieniami do emisji dwutlenku węgla, Covidem i przejściowymi ograniczeniami w odbiorze ciepła, a teraz z wojną na Ukrainie, która wiązała się bezpośrednio z embargiem na dostawę węgla.

Robert Florczak zauważył, że zaczynając pracę w spółce cena za tonę miału wahała się na poziomie 350 zł. - Ostatni przetarg, do którego tylko po ocenie formalnej kwalifikowała się jedna firma, to 1850 zł plus transport. To pięciokrotny wzrost ceny na przestrzeni czterech lat – zauważył szef ZEC.  

Nie wyklucza sytuacji, w której zwróci się do swoich właścicieli, czyli Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Łodzi i miasta Łowicza, o dokapitalizowanie spółki.

Jak zapewnia Florczak, spółka ma zachowaną płynność finansową. W tej chwili kapitał zapasowy wynosi około 592 tys. zł.

- Wynik na koniec lipca to 2,4 mln zł na plusie, ale proszę się nie sugerować tym wynikiem, zostanie on pożarty przez URE (Urząd Regulacji Energetyki – przyp. red.) i ceny miału – zaznaczył prezes ZEC.

Robert Florczak podkreślił, że ZEC był pierwszą spółką w województwie łódzkim, której „udało się wyślizgnąć z tego pręgierza, jakim jest ETS”. Jak dodał, gdyby ZEC nie wyszedł z tego systemu, musiałby od 17 lutego do dnia dzisiejszego wygenerować 5,3 mln zł za emisję dwutlenku węgla. A to oznaczałoby 3-milionową stratę spółki.

Prezes ZEC nie odpowiedział jednoznacznie na pytanie, czy dostawy ciepła i ciepłej wody użytkowej w najbliższym sezonie są zagrożone.

Jak mówił, ZEC jako pierwsza spółka stworzyła i przedstawiła wojewodzie plan ewentualnego ograniczenia lub przerw w dostawach ciepłej wody użytkowej i ciepła systemowego.

- Przepisy prawa energetycznego i rozporządzenia ministra gospodarki zobowiązują nas do zapasów na poziomie 450-500 ton, nasza firma ma w tej chwili 1830 ton zapasu – oświadczył Florczak.

Zauważył, że mimo pandemii i embarga, ZEC nie przerwał nigdy dostaw dla swoich odbiorców.

- Jeżeli nie wydarzy się nic, na co nie mamy wpływu, nie planujemy w tym roku korekty taryfy – zaznaczył Florczak.

Fot. archiwalne

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Lowicz24.eu




Reklama
Wróć do