
Są takie koncerty, o których się nie zapomina. Bo na scenie występuje twój ulubiony artysta. Bo wybrałeś się na niego z ukochaną osobą lub paczką znajomych. Bo dzieje coś, co zwykle na koncertach się nie zdarza…
- I jak ja mam to opisać? - rozkładam ręce i kręcę głową.
- Napisz o świetnej atmosferze. O tym, że publiczność dobrze się bawiła - uspokaja znajomy.
- No tak, wiadomo... Ale tego akurat można było się spodziewać. Za to obecności mamy, babci, matki chrzestnej i siostry? Tego, że po koncercie schowa twarz w dłoniach, próbując ukryć łzy i wzruszenie?
Nie, tego naprawdę nie mogliśmy się spodziewać. Dlatego, gdy O.S.T.R. na początku niedzielnego (28 sierpnia) koncertu zdradził, że jego babcia urodziła się w Łowiczu i jest obecna na widowni, publika oszalała. Pół tysiąca osób (wszystkie bilety wyprzedały się przed koncertem - przyp. red.) na dziedzińcu Łowickiego Ośrodka Kultury zrobiło dla seniorki potężny hałas. Pani Barbara mimo późnej pory wytrwała do samego końca. Oglądała poczynania wnuka z wielką radością i dumą.
Ponad godzinny występ rapera z Łodzi rozpoczął utwór „We krwi (Since I Saw You)”. To singiel z najnowszej płyty „Życie po śmierci”, który od razu rozruszał słuchaczy. Sam album jest bardzo osobistą opowieścią o walce z chorobą, trudnej rozłące z muzyką i powrocie do normalnego życia. Na setliście znalazły się też kawałki z ubiegłorocznego krążka, m.in. „Hybryd” czy „Rise Of The Sun” oraz starsze utwory, jak choćby „Mówiłaś mi...”, „Po drodze do nieba”, „Mały szary człowiek”.
W pewnym momencie koncertu Ostry wyjął telefon i zadzwonił do domu. - Siemanko! - wykrzyczał do słuchawki siedmioletni Jasiek, starszy syn rapera. Widownia znowu zrobiła wielką wrzawę, tym razem dla Ostrowskiego juniora. Kiedy artysta schodził z estrady i dziękował fanom za wsparcie, emocje wzięły górę. - Jesteście, byliście, błagam was, bądźcie na zawsze - prosił muzyk wychowany na łódzkich Bałutach. W oczach miał łzy.
- Jeżeli Ostry mówi ze sceny, że „dla takich chwil warto żyć” to mój komentarz jest zbędny - mówi Przemek Bończak, jeden z organizatorów niedzielnego koncertu. Ile pracy musiał włożyć Przemek i ekipa ŁOK-u, by ekstraklasowy raper przyjechał do naszego miasta, wiedzą pewnie tylko oni sami.
- Była presja, ale jakoś daliśmy radę - przyznaje Bolec, a właściwie Kacper ze Skierniewic, jeden z wykonawców występujących przed łódzkim artystą. Był to dla niego debiut przed tak dużą widownią. - Po wejściu na scenę wszystko prysło, cały stres zniknął - dodaje występujący z nim Kamil. - Możliwość grania przed Ostrym, który jest tak naprawdę ikoną polskiego rapu, to coś świetnego - twierdzą skierniewiczanie.
Młodzi raperzy nie mogą pamiętać imprezy Hip Hop Szczyt w hali łódzkiej Anilany. - Wtedy po raz pierwszy usłyszałem Ostrego na żywo. To był 1999 rok, a O.S.T.R. występował w zespole LWC Katharsis. Już wtedy wybijał się na maksa - wspomina Sebastian z Łowicza. Obaj są w podobnym wieku, założyli własne rodziny i mają inne priorytety niż siedemnaście lat temu. Choć miłość do czarnej muzyki pozostała.
W niedzielę, po siedmiu latach przerwy, gościliśmy w Łowiczu żywą legendę rapu. Poznaliśmy faceta, który ma żonę, dwójkę wspaniałych synów i... chciałby mieć jeszcze córeczkę. Który drwi z tego, że ostatnio przytył. I ma świadomość, że uciekł kostusze sprzed nosa.
{youtube}USVkcDlSUy4{/youtube}
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Hehe. Nie trzeba komentowac..
a po co wy się tak tym bońkiem podniecacie to nie wiem. bez pomocy łoku czy miasta nic by nie zorganizował. odwala za nich pół roboty a już na niejednym koncercie było pod sceną 10 osób. dlatego podejrzewam że zarówno redakcja czy ktokolwiek ze sceny co tak się podnieca sytuacją chyba lubi w dupe wejść.
hip hop żyje w naszym mieście od wielu lat. kiedyś na koncertach było po 50-60 osób ale był ten klimat. jeszcze przed ostrym był eldo, fisz emade, był dreadsquad. na grubsonie też nie było zadużo osób. i ogólnie nie było tej mody na to wszystko. podejrzewam że 1/3 osób była dlatego że był ktoś znany jak ostr. na kękim jak i na ostrym było paru debili co nawet tańczyli sobie jak na wiejskiej zabawie w stylu disco polo. wyglądali jak chłopki oderwani od pługa i chyba nie wiedzieli po co tam są
- Jeżeli Ostry mówi ze sceny, że „dla takich chwil warto żyć” to mój komentarz jest zbędny - mówi Przemek Bończak, jeden z organizatorów niedzielnego koncertu. Ile pracy włożył popularny „Boniek” , by ekstraklasowy raper przyjechał do naszego miasta, wie pewnie tylko on sam............... Nie róbcie jaj, ten koncert od A do Z zrobiło 3-4 chłopaków z ŁOK-u... trochę rzetelności Redakcjo...
[quote name="dziad"]"wszystkie bilety wyprzedały się przed koncertem - przyp. red." no a kiedy się miały wyprzedać się zapytuję dziś ? czy tydzień po koncercie !!! dziennikarsko szorujecie tyłkiem w mule[/quote]prowokacja czy debil?
"Dziad", autor pierwszego komentarza. Logika i poziom empatii szorujące tyłkiem po mule.
Ej, logiku z pierwszego komentarza, bilety mogły być dostępne na bramce jeszcze w czasie koncerty, a nie były. Dlaczego? bo się rozeszły przed koncertem. Pzdr600, dziadu.
ale po koncercie byłyby o 50 % tańsze!!!!!!!!!!!!!
"wszystkie bilety wyprzedały się przed koncertem - przyp. red." no a kiedy się miały wyprzedać się zapytuję dziś ? czy tydzień po koncercie !!! dziennikarsko szorujecie tyłkiem w mule