
Po przeszło dwóch miesiącach przymusowej przerwy w stacjonarnej działalności lokali gastronomicznych w ten weekend można było wreszcie zjeść obiad w restauracji. Zdaniem łowickich restauratorów minie jeszcze trochę czasu, zanim ludzie zaczną spotykać się w swoich ulubionych knajpach.
Restauracje i kawiarnie mogły ponownie otworzyć swoje wnętrza dla gości począwszy od 18 maja. Przez ostatnie dwa miesiące działalność lokali gastronomicznych była mocno ograniczona w związku z wprowadzonym stanem pandemii. Część zawiesiła funkcjonowanie, inne serwowały dania wyłącznie na wynos.
Od tygodnia lokale są znowu otwarte, ale nie działają jeszcze na pełnych obrotach. Muszą pamiętać o zaleceniach sanitarno-epidemiologicznych. A te wskazują m.in., że stoliki powinny być od siebie oddalone o 2 metry. Obowiązują też limity klientów, na jedną osobę przypadają 4 mkw. Siedząc przy stole goście nie muszą mieć maseczek ani rękawiczek, za to powinni je mieć pracownicy obsługi.
Z otwarcia restauracji cieszą się nie tylko przedsiębiorcy, ale i goście, którzy wreszcie mogą zjeść obiad czy wypić kawę na mieście.
- To nasze pierwsze wyjście na miasto od czasu epidemii. Szukałam wczoraj w internecie miejsca niedaleko Warszawy, gdzie można by było wybrać się na wycieczkę - opowiada pani Agnieszka, która wspólnie z mężem i córeczką po raz pierwszy odwiedziła Łowicz. Mieszkańcy stolicy na niedzielny obiad wybrali się do restauracji Polonia na Starym Rynku.
Młodzi małżonkowie przyznają, że w ostatnich tygodniach najbardziej brakowało im spotkań z ludźmi, swobody i wolności. Jak przekonują rodzice małej Hani, zależy im, aby powoli wracać do normalności i nie mieli obaw, aby zjeść na mieście i zwiedzić okolicę. W niedzielę korzystając ze słonecznej pogody planowali odwiedzić jeszcze Nieborów i Arkadię.
Łowiccy restauratorzy zdają sobie sprawę, że minie jeszcze trochę czasu, zanim lokale wypełnią się gośćmi. - To nie jest tak, że naraz wszyscy ruszą do restauracji. Ludzie muszą przyzwyczaić się do tej sytuacji i potrzeba na to czasu - uważa Katarzyna Kośmider z restauracji Polonia.
Jak mówi, niektórzy klienci obawiają się koronawirusa i chociaż nie ma takiego obowiązku, siedzą w restauracji w maseczkach. - Ale takich osób jest zdecydowanie mniej. Większość gości z ulgą zdejmuje maseczki i cieszy się, że może normalnie usiąść przy stoliku i zjeść. Widać, że ludzie mieli po prostu ochotę wyjść już z domu - dodaje restauratorka.
Z ponownego otwarcia na gości cieszy się Maciej Kosęda z restauracji Powroty na Starym Rynku. Mimo możliwości goszczenia klientów w lokalu, restauracja nie rezygnuje z oferty lunchowej i realizacji dowozów. Oba rozwiązania wprowadzono w związku z pandemią. - To nie był trudny czas, tak naprawdę było to nowe doświadczenie - mówi o ostatnich tygodniach Kosęda.
Restauracja Na Poddaszu przy ul. Zduńskiej również wznowiła obsługę klientów na miejscu, choć dwukrotnie zmniejszyła się liczba dostępnych stolików. - W całej tej trudnej sytuacji jest taki plus, że zdecydowaliśmy się zrobić rzeczy, które odkładaliśmy w czasie - przyznaje Piotr Chorążak. Chodzi o otwarcie ogródka i uruchomienie dowozów.
- Myślę, że to co najgorsze jest już za nami. Teraz będzie tylko lepiej - nie traci optymizmu Katarzyna Kośmider. Podobnego zdania jest właściciel restauracji Na Poddaszu. - Mam nadzieję, że w grudniu wzniesiemy toast nie tylko za to, że istniejemy od trzech lat, ale że przetrwaliśmy.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Jak otworzom kebaby to ruszam.jestem Japonczykiem polskiego pochodzenia.kto mnie zna to wie ze wspieram hasana.obiłem dużo zdradzieckich mord.cwicze biegam i szanuje policje.nazywajcie mnie konfidentem aja i tak sie nie zmienie.prawo znam.sushi jadam bo to pokarm boguf.brata sprzedam ale honoru nie sprzedam.prawo po mojej stronie.kto ma problem zapraszam na szparing. BANZAI
Ludzie tego ściemę trzeba leczyć zanim będzie za późno!
Ludzie tego ściemę trzeba leczyć zanim będzie za późno!
Od leczenia ja jestem.studiowałem farmacje umiem zrobic amftetamine.moj wujek jest lekarzem.muj brat testował wiele srodków odurzajacych.jestem sportowcem samurajem.całe miasto mnie zna.ciebie nikt nie zna kozi wypierdku. BANZAI
Czy ludzie przez 2 miesiące nie jedli?! Co za głupoty!
Boże z poddasza zrobili jakiś ikeowy-jyskowy koszmar. Kiedyś było tam tak ładnie...
Ty debilu z czajek,masz tak nasrane we wlbie że szkoda gadać