
Po kuriozalnych sytuacjach na początku drugiej połowy spotkania "Ptaki" przegrały w Łowiczu ze Zniczem 0:2.
W 20. kolejce spotkań łowiczanie podejmowali na własnym boisku szósty w tabeli Znicz Pruszków. I podobnie jak w pierwszym meczu górą byli "żółto-czerwoni". Nie udał się tym samym debiut Macieja Bartoszka w roli trenera Pelikana i po indywidualnych błędach jego zawodników przyjezdni szczęśliwie zainkasowali komplet punktów.
Lepiej zaczęli gospodarze i w 3 minucie pierwszy rzut wolny wykonywał Mariusz Solecki, jednak przymierzył w mur. Po mniej więcej 10 minutach zarysowywała się delikatna przewaga przyjezdnych. Odważnie pod pole karne Pelikana pobiegł Maciej Machalski, ale nie zdołał uderzyć. Chwilę później po rzucie wolnym egzekwowanym przez gości piłka znów poszybowała obok bramki. Następnie miała miejsce seria niecelnych strzałów - Marcin Rackiewicz trafił w boczną siatkę, a z drugiej strony boiska Paluchowski posłał piłę przy słupku.
W 30 minucie najlepszą okazję do objęcia przez Pelikana prowadzenia zmarnował Konrad Kowalczyk. Zszedł ze skrzydła w pole karne i po wymanewrowaniu obrońców Znicza przymierzył w stronę bramki, nie trafiając jednak w jej światło. Kilka minut potem swoją szansę mieli podopieczni trenera Marka Milankiewicza. Po rzucie wolnym płasko posłana futbolówka minęła mur i wyszła za linię końcową po wybiciu przez obrońcę. Przed przerwą drugą okazję miał Pelikan, kiedy Patryk Bojańczyk obsłużony podaniem od Michała Adamczyka miał nieco więcej przestrzeni i oddał strzał, niestety w bramkarza.
Pierwsze minuty po wznowieniu gry to koszmarne błędy, które zaważyły o wyniku spotkania. Szczególnie katastrofalna była pomyłka przy pierwszej bramce, kiedy naciskany przez piłkarzy Znicza Koman wycofał piłkę do bramkarza. W futbolówkę zagraną w kierunku bramki nie trafił Przemysław Perzyna, a z niespodziewanego prezentu skorzystał czyhający w pobliżu Maciej Machalski. Była 47 minuta i Znicz prowadził 1:0.
Wyraźnie podłamani tak straconą bramką gospodarze jakby zapomnieli, że mecz trwa nadal i nie czas na rozmyślanie o głupio straconym golu. A o tym szybko przypomnieli im goście, którzy 3 minuty później prowadzili już 2:0. Dośrodkowanie z prawej strony próbował zablokować Krzysztof Brodecki i uczynił to na tyle niefortunnie, że po rykoszecie piłka znów wylądowała w bramce strzeżonej przez 17-letniego Perzynę.
Łowiczanie dopiero co powrócili z szatni, a już musieli gonić wynik. Tymczasem prezentowany poziom nie wyglądał zbyt obiecująco. Zabrakło chyba osoby, która poniosłaby drużynę i kilkoma dobrymi zagraniami "nakręciła" grę. Niewidoczni byli Solecki i Patryk Bojańczyk, a na domiar złego urazu stawu skokowego nabawił się Mykola Dremliuk, którego w 53 minucie zastąpił młodzieżowiec Daniel Bończak. Pod względem wytrzymałościowym lepiej wyglądali goście, mający w drugiej połowie kilka niezłych okazji. W 71 minucie zostawiony bez opieki rezerwowy Krzysztof Kopciński kropnął na bramkę, ale golkiper "Ptaków" czujnie sparował strzał. Jeszcze bliżej zdobycia gola był Adrian Paluchowski, lecz po kąśliwym strzale jego autorstwa piłka minęła słupek.
Ostatnie minuty Pelikan kończył w osłabieniu, po tym jak drugą żółtą kartkę zobaczył Kowalczyk. W doliczonym czasie gry szanse się wyrównały, gdy wychodzącego na czystą pozycję Adriana Świątka w nieprzepisowy sposób powstrzymywał Rafał Kosiec. Z podyktowanego rzutu wolnego nic już jednak nie udało się wskórać.
Po tym spotkaniu Pelikan zachował 10 miejsce w tabeli, a w następnej kolejce zagra z ósmą Stalą Rzeszów, która wczoraj przegrała z Concordią Elbląg 0:1. Początek spotkania w sobotę, 22 marca o godzinie 15.
Pelikan Łowicz - Znicz Pruszków 0:2 (0:0)
Machalski 47, Brodecki 50 (samobójcza)
Pelikan: Perzyna - Kowalczyk, Brodecki, Dremliuk (Bończak 53), Derbich - Wyszogrodzki, Koman, Gamla, Solecki (Ekwueme 63), Adamczyk - Bojańczyk (Świątek 75)
Znicz: Pazdan - Banaszewski, Biedrzycki, Bochenek, Januszewski - Kosiec, Kucharski, Niewulis, Paluchowski (Grudniewski 88) - Rackiewicz (Kopciński 70), Machalski (Zapaśnik 78)
Żółte kartki: Wyszogrodzki, Kowalczyk dwie (Pelikan), Niewulis (Znicz)
Czerwone kartki: Kowalczyk (Pelikan), Kosiec (Znicz)
Sędzia: Tomasz Tobiański (Gdańsk)
{youtube}kvZ1le6gos4{/youtube}
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
witamy 3 liga !!!
Sory, ale ja znowu w sprawie samobója. Troszeczkę poczytałem i jest kwestia czy piłka po strzale zawodnika zmierzała w światło bramki. Jeżeli tak, to nie ma samobója, jeżeli nie to wtedy jest samobój. Z mojej perspektywy wydawało się, że idzie w światło bramki, a z Twojej?
Pani Martyno. Dziekujac za profesjonalna relacje z meczu mam ogromna prosbe o przeprowadzenie wywiadu z Pania prezes Pelikana w swietle sytuacji w klubie i nieuchronnego zmierzania klubu w kierunku III ligi. Moje pytania do Pani prezes. Jaki byl powod rezygnacji trenera Wesolowskiego z prowadzenia druzyny? Dlaczego najlepsi wychowankowie Pelikana oddawani sa do Orła Nieborow? Dlaczego nie wzmocniono druzyny w ofensywie przed decydujaca batalia o utrzymanie w lidze?
Dzięki za info o Komanie, ale co do Brodeckiego nie jestem pewien. Faktycznie zmieniła tor lotu i gdyby nie to to by nie wpadła, ale on nie podawał do bramkarza czy nieudolnie wybijał. Ona się od niego odbiła, to był rykoszet. Muszę sobie poszukać jak to wygląda w przepisach, o ile jakoś wygląda ;)Będą bramki z meczu wrzucone?
Koman na 100%. Co do bramki po rykoszecie to została zaliczona Brodeckiemu jako samobójcza, ponieważ po jego zagraniu zmieniła tor lotu i wpadła do bramki - tak to trzeba interpretować.
I wydaje mi się, że skoro piłka była blokowana i wpadła po rykoszecie to nie liczy się tego jako trafienie samobójcze.
Jesteście pewni, że to Koman a nie Brodecki podawał do bramkarza przy pierwszej bramce?