
22 marca w Łowickim Ośrodku Kultury odbyła się promocja kroniki dziejów Łowicza Władysława Tarczyńskiego, przygotowana przez kierownika Archiwum Państwowego m.st. Warszawy w Łowiczu Marka Wojtylaka. Informowaliśmy wtedy, że na naszych łamach pojawi się recenzja kronik, którą zamieszczamy dzisiaj. Zachęcamy do lektury artykułu oraz samej książki.
Gdyby Gombrowicz poznał Władysława Tarczyńskiego to w ten sposób by go opisał.
Kronika dziejów miasta Łowicza Władysława Tarczyńskiego wpisuje się w kanon literatury faktu- reportażu. Nie tylko jest ważnym pomnikiem historii, ale przede wszystkim istotnym głosem, korespondenta wojennego, którego los związał na ponad 50 lat z Łowiczem.
Władysław Tarczyński urodził się 22 czerwca 1845 roku w Płocku. Jego rodzice Kazimierz Tarczyński i Agnieszka z Wachulskich pochodzili z rodzin szlacheckich, pielęgnujących wartości patriotyczne. Od najmłodszych lat Tarczyński przesiąkał klimatem inteligenckim rodziny, odznaczając się niezwykłą religijnością.
Autor Kroniki, dał się poznać w Łowiczu ze strony pozytywistycznego podejścia w działaniu na rzecz edukowania społeczeństwa, a także jako inicjator wielu ważnych przedsięwzięć. Wraz z żoną założył bezpłatną wypożyczalnie książek, przyczynił się do stworzenia w 1879 ochotniczej straży ogniowej, ale jego największym dziełem, „oczkiem w głowie” było Muzeum Starożytności i Pamiątek Historycznych.
Kronika dziejów Łowicza opisuje zmagania wojenne łowiczan od 30 lipca 1914 roku do 14 maja 1915 roku. Dzięki codziennemu raportowaniu o wydarzeniach jakie rozgrywały się w Łowiczu, niejako mu towarzyszymy „widzimy” jak miasto niszczeje, gdzie tragedia ludzka jest „niecodzienną codziennością”, gdzie zdehumanizowanie człowieka sięga zenitu możliwości okrucieństwa zaborcy. Opis grudniowych wydarzeń, kiedy Łowicz okupują pruskie odziały wojska jest bardzo dramatyczny i bolesny dla samego autora. Momentami ciężko Tarczyńskiemu pisać na temat zniszczeń i przejmującego huku bomb: „[17 grudnia, czwartek] Dzień krytyczny, nad wyraz smutny. Bombardowanie miasta trwało od rana do godziny 12 w południe...” Miasto społecznie praktycznie nie istniało: „[18 grudnia, piątek] Miasto zamieniło się w jeden całkowity obóz. Kwadratowego łokcia nie było nie zajętego...”. W tym wirze wydarzeń człowiek musiał żyć „normalnie” na tyle, jak potrafił. Tarczyńskiego bolało także niszczenie zasobów kościelnych przez żołnierzy pruskich, którzy nie szanowali miejsc kultu łowiczan. Uważał, że władza kościelna mogła więcej zrobić, by uratować cenne pamiątki, wota kościelne, bo miała posłuch wśród żołnierzy, ale zabrakło odwagi. Jedynie pełniący obowiązki prezydenta miasta Łowicz Emil Balcer próbował ocalić obiekty sakralne.
Tarczyński był rozczarowany dwoistą naturą duchownych. Opisał w swojej kronice wydarzenie związane z ks. kanonikiem Niemirą, który otrzymał od Komitetu Poznańskiego pieniądze przeznaczone dla ofiar wojny. Chciał podzielić środki wedle własnego uznania, zostawiając sobie znaczną część sumy, a resztę w pokazowy sposób rozdać społeczności miasta i przypisać sobie zaszczyty. Na szczęście jak pisze w kronice Tarczyński: „Ujawniło się więc frymarczenie kanonika, jak też wydało się i jego kłamstwo, że członkowie Komitetu Poznańskiego wyłącznie do niego przyjechali, jako do głośnego działacza, i pieniądze dali... Dopiero kiedy w gazecie niemieckiej była wiadomość, że członkowie Komitetu Poznańskiego byli w Łowiczu i pozostawili pieniądze, kanonik kota wykręcił ogonem i rad nierad pieniądze musiał oddać Sekcji. I oto dlaczego był taki poirytowany”.
Można z całą pewnością powiedzieć, że Tarczyński wielkim Patriotą był, bo kochał swoją ojczyznę, kochał nasze miasto. Cierpiał niezwykle, kiedy pruscy żołnierze niszczyli jego ukochane muzeum, zabierając cenne eksponaty. Jednego nie udało się zaborcy zabrać. Kroniki dziejów Łowicza, która jest „Exegi monumentum” Władysława Tarczyńskiego.
Tekst Piotr Chorążak.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie