
W ciągu dwóch dekad w Łowiczu zamieszkało jedenaście rodzin, które wróciły do kraju swoich przodków z azjatyckiej części byłego ZSRR. O repatriantach rozmawialiśmy m.in. z burmistrzem Krzysztofem Kalińskim. Odwiedziliśmy też jedną z łowickich rodzin repatriantów.
Pierwsi repatrianci osiedlili się w Łowiczu w 1996 roku z inicjatywy prezesa łowickiego Związku Sybiraków i członka zarządu miasta Ryszarda Piskuna. Od tego czasu do miasta nad Bzurą przeprowadziło się dziesięć rodzin, w sumie ponad trzydzieści osób polskiego pochodzenia, głównie z Kazachstanu. Zdaniem burmistrza Krzysztofa Kalińskiego sprowadzenie ich do kraju to obowiązek państwa i samorządów. - Bardzo się cieszymy, że jesteśmy w czołówce polskich miast, które przyjmują repatriantów - powiedział nam włodarz Łowicza.
O tym, za kogo można uznać za repatrianta w świetle polskiego prawa, jakie wymogi musi spełnić gmina chcąca zaprosić do siebie repatriantów oraz o kosztach ponoszonych na ten cel opowiedziała nam sekretarz miasta Maria Więckowska. Porozmawialiśmy również z Katarzyną Sobieszek, opiekunką łowickich repatriantów. Pracownica Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej pomaga przyjezdnym nie tylko w sprawach urzędniczych, ale także w życiu codziennym.
Mieliśmy też przyjemność odwiedzić z kamerą mieszkanie pani Julii Kindzierskiej-Kocur, która pod koniec ubiegłego roku wraz z mężem Włodzimierzem Kocurem, dziećmi Elizą i Michałem oraz mamą Jadwigą Kindzierską sprowadziła się do naszego miasta. Jak nowi mieszkańcy czują się w Łowiczu? Czym zajmowali się przed przyjazdem do Polski? Kto z nich tworzy piękne koszyki z papierowej wikliny, a czyją pasją jest tajski boks? Zachęcamy do oglądania materiału video!
{youtube}YXnk0gjM7SE{/youtube}
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Skąd miasto będzie się rozwijać, gdy ani jeden mieszkaniec nie ma jeden pozytywny komentarz??HOMO LOCUM ORNAT, NON HOMINEM LOCUS
Zwracanie się do swoich rozmówców per "chłopak" lub "dziewczyna" jest co najmniej żałosne.
Faktycznie trzeba natrzepać nowych mieszkańców, bo w tej wymierajacej dziurze pozbawionej wszelakich perspektyw i pracy już niedługo będzie tylko Krzysztof wraz ze swoją świta w zamku na Starym Rynku mieszkał.
Szybko pożałujecie swej decyzji. Martwe miasto dla ktorego nie ma ratunku, uciekacie od ruskich? Ruscy przyjada do was, juz pelno ukraincow w pasiakowie. Chcecie godnie zyc? Dobrze zarabiac? Jest jedno wyjscie-wyjazd z tego miasta...