
Krzysztof Jan Kaliński przez ponad 17 lat zasiada na fotelu burmistrza Łowicza. Wkrótce opuści ratusz, a miasto będzie miało nowego włodarza. W rozmowie z naszą redakcją burmistrz mówi między innymi swoich o sukcesach i największej porażce. Zapytaliśmy również, na kogo odda swój głos w drugiej turze wyborów samorządowych.
W grudniu 2006 roku Wisła Kraków została wyeliminowana przez Feyenoord Rotterdam w Pucharze UEFA, na ekrany kina trafiła świąteczna komedia Holiday z Kate Winslet i Cameron Diaz w rolach głównych, a średnia cena litra diesla w Polsce wynosiła około 3,90 złotych.
W Łowiczu urząd burmistrza miasta objął Krzysztof Jan Kaliński, który w listopadowych wyborach samorządowych pokonał urzędującego włodarza Ryszarda Budzałka. Krzysztof Jan Kaliński zwyciężał w kolejnych wyborach w 2010, 2014 i 2018 roku. Ostatnia, czwarta kadencja wygaśnie z końcem kwietnia. Po przeszło 17 latach i 4 miesiącach.
Zachęcamy do lektury naszej rozmowy z burmistrzem.
Martyna Czekalska: Za niecałe dwa tygodnie kończy się Pana czwarta kadencja na stanowisku burmistrza Łowicza. Czy Pan oswoił się już z tą myślą?
Krzysztof Jan Kaliński: Absolutnie tak. Z gabinetu zabieram do domu szablę, która leży na szafce, a którą otrzymałem 6 grudnia 2006 roku od radnych. Ta szabla cały czas tutaj ze mną była.
Czy to najważniejszy przedmiot w Pańskim gabinecie?
Tak. Jest to taka najważniejsza, związana z urzędowaniem, rzecz.
Są też różne podarunki, puchary, odznaczenia.
Prawie wszystko tu zostaje, większość otrzymałem jako burmistrz miasta.
Czy liczył Pan, ilu ślubów udzielił przez ponad 17 lat albo ilu parom wręczył medale prezydenta RP za Długoletnie Pożycie Małżeńskie?
Ślubów udzieliłem kilkadziesiąt. Ponad 500 małżeństwom wręczyłem Medale za Długoletnie Pożycie Małżeńskie, czyli to ponad tysiąc osób, bo medale otrzymują żona i mąż. Złote Gody w ratuszu to najcudowniejsza uroczystość. Wzruszająca i sympatyczna. Cieszę się, że jeszcze w najbliższą sobotę wręczę medale dziewięciu parom. Przy takim trudnym rządzeniu, ta uroczystość jest jak słońce, które rozświetla całe miesiące.
A co w tym rządzeniu jest najtrudniejszego?
Podejmowanie decyzji i odpowiedzialność za te decyzje. Ksiądz Jacek Zieliński w ostatnią niedzielę w katedrze mówił o odpowiedzialności: w rodzinie, w pracy, w życiu. Mówił też o odpowiedzialności osób na różnych stanowiskach, o tym, że nikt jej nie zdejmie. Brałem te słowa do siebie. Burmistrz, wójt czy prezydent jest z tym sam, w tym sensie, że tylko on odpowiada za decyzje. Pewnie, że jest inaczej z prezydentami dużych miast, a inaczej z burmistrzami takich miast jak Łowicz.
Mówił Pan również, że czasami trzeba być upartym, a czasami elastycznym. Bez tego uporu nie byłoby w Łowiczu Roberta Lewandowskiego?
Pamiętam dzień 25 lipca 2007 roku. Policja nie chciała wyrazić zgody na pierwszy mecz Pelikana w ówczesnej II lidze (drugi poziom rozgrywek – przyp.red.) ze Zniczem Pruszków na stadionie przy ul. Starzyńskiego. „Możecie nie podpisywać, ale ten mecz nie może się nie odbyć tutaj na tym stadionie” - mówiłem. Godzinę później policja wyraziła zgodę, podobnie straż. Mecz odbył się w niedzielę, cztery dni później. Pamiętam jak Robert Lewandowski strzelił gola. Nie muszę po Barcelonie i Monachium jeździć, a na meczu z Lewandowskim byłem (śmiech).
Przed ostatnim meczem ligowym działacze Pelikana wręczyli Panu oraz wiceburmistrzowi Bogusławowi Bończakowi pamiątkowe koszulki w ramach podziękowań za przeszło 17-letnią współpracę.
Tak, bardzo się z tego cieszę. Koszulkę zawiozłem do domu, będę miał na pamiątkę. Dużo tam zmieniliśmy. Na stadionie nie było nawet krzesełek i ogrodzenia. I ten budynek klubowy...
Powstał nowy, który budzi dużo emocji. Słusznie czy nie?
Jest rozwiązanie. Miasto musi wynająć budynek po cenach rynkowych, ale zawsze można zwiększyć dotację dla Pelikana. Miasto odzyskało 847 tysięcy złotych zwrotu VAT-u z tej inwestycji.
Podejmując różne decyzje na pewno konsultował je Pan z innymi osobami, ze swoimi współpracownikami.
Oczywiście. Bez zastępcy, skarbnika, sekretarza, naczelników, dyrektorów i wszystkich pracowników bym nie dał rady. Bez tych dziewięćdziesięciu osób w urzędzie i ośmiuset w jednostkach miejskich, szkołach, przedszkolach. Gdy czasem ktoś z mieszkańców zadaje mi pytanie na przykład o to, co będzie z jego wnioskiem, to zdarza się, że nie wiem. Po co by były te wszystkie osoby w ratuszu, gdybym ja wszystko wiedział?
Wydaje się, że o wielu rzeczach Pan wiedział, było to widać choćby na sesjach Rady Miejskiej, gdy odpowiadał Pan na pytania radnych. Ta świetna pamięć to coś, co zostało po latach pracy w zawodzie nauczyciela?
Pamięć historyczna bardzo ładnie mi się przeniosła na pamięć finansową i na pamięć o różnych wydarzeniach, o wszystkim. O tym, w którym roku coś zostało wykonane, przez jaką firmę, ile kosztował kilometr asfaltu piętnaście lat temu, a ile kosztuje teraz. Uważam, że rządzenie to jest połączenie kilku umiejętności. Trzeba wiedzieć o wydarzeniach, inwestycjach, pamiętać o ludziach.
Bardzo często uczestniczył Pan w wielu wydarzeniach organizowanych w mieście.
Obliczam, że mam 97-procentową frekwencję.
Musiało być to dla Pana ważne, aby być na nich osobiście?
Tak. Gdy ktoś przychodzi, zaprasza na jakieś wydarzenie, to nie wolno nie iść. Pewno, że to są i soboty, i niedziele. Czasem jedno wydarzenie jest rano, jak na przykład rajd PTTK-u, a dopiero później, po południu jest impreza jakiegoś stowarzyszenia. Trochę to rozbija dzień, ale trzeba być. W ten sposób wyraża się szacunek wobec organizatorów i ludzi. Funkcja burmistrza nie jest dla siebie, tylko dla ludzi. To służba, a nie urzędowanie.
Co uważa Pan za swoje największe osiągnięcie? Największy sukces jako burmistrza miasta?
Wiadukt. Absolutnie wiadukt. W 1962 roku wprowadzono go do planu zagospodarowania przestrzennego i już wtedy rozpoczęto starania o budowę wiaduktu. Nasze rozmowy z PKP PLK nie były proste. Występowaliśmy do Regionalnej Izby Obrachunkowej o opinię prawną, czy umowę o treści zaproponowanej przez kolej możemy podpisać. Opinia była pozytywna. Uważam, że wykazałem tutaj dużą determinację. Na trasie E-20 na odcinku między Sochaczewem a Swarzędzem miały być budowane trzy wiadukty: w Łowiczu, Koninie i Kole. W Łowiczu i Koninie powstał, w Kole stoi się przed szlabanem, bo powiat nie dogadał się z miastem i tam tej determinacji nie było. Za każdym razem, gdy jadę sobie wiaduktem, to cieszę się, że on jest.
Oprócz tego na pewno wiele innych inwestycji - ogółem za 400 mln zł. Nie tylko te najdroższe: jak warta 95 mln modernizacja oczyszczalni ścieków, którą mamy teraz na europejskim poziomie, na ponad 30 lat. Gdy ktoś podkreśla, że miasto jest zadłużone, a na dzień dzisiejszy są to 62 mln zł, to zwracam uwagę, że ta kwota stanowi obecnie 29 procent dochodów. To nie jest aż tak wielkie zadłużenie. Od 95 mln wystarczy odjąć 62 mln i zostają 33 mln. A przecież na oczyszczalnię dostaliśmy 50 mln dofinansowania z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej i otrzymaliśmy ponad 15 mln zwrotu z VAT-u.
Zrobiliśmy też ujęcie wody za ponad 20 mln zł. Woda głębinowa, dobra. To dwie podstawowe inwestycje infrastrukturalne: ujęcie wody i oczyszczalnia ścieków. Teraz budujemy most, mamy 44 kilometry przebudowanych i nowych dróg, jak chociażby ul. Dmowskiego, Piłsudskiego. Szybko przyzwyczailiśmy się, że ul. Kurkowa wygląda tak, jak wygląda, a przecież sięgnijmy trochę wstecz. Tam był dramat. Ulica Mickiewicza i Szkolna, jak one wyglądały? Zmieniło się osiedle przy Armii Krajowej. Jest odwiert geotermalny. To nasza nadzieja. Kupiliśmy przy ul. Kaliskiej w sumie dziewięć hektarów ziemi, od kanału wodnego po budynek przy Kaliskiej 5. Pozyskaliśmy ponad 200 mln zł wszystkich środków zewnętrznych.
Ale cieszę się też z innych rzeczy: ze 100 koncertów, głównie w Łowickim Ośrodku Kultury, z cyklu „Burmistrz miasta zaprasza”. Z osiemnastu polskich rodzin sprowadzonych z Kazachstanu, jednej z Mariupola. Naszej szybkiej reakcji na uchodźców z Ukrainy. Moja wdzięczność dla mieszkańców Łowicza jest ogromna. Byłem w niesamowitym szoku, gdy w sobotę 26 lutego 2022 roku przed godziną 12 wrzuciłem na Facebooka prośbę o pomoc dla Ukrainy. Po godzinie 13 wyszedłem z ratusza, po uroczystości Złotych Godów i zobaczyłem pełne samochody i ludzi z darami. Wzruszam się, gdy o tym mówię. W Wydziale Pozyskiwania Środków Zewnętrznych cały pokój był już załadowany.
I nawet te wykpiwane przez różnych hejterów i antycovidowców działania, które podjęliśmy w związku z pandemią. Otrzymaliśmy milion zł. w konkursie „Najbardziej Odporna Gmina”, z czego 500 tysięcy poszło do szpitala na nową pracownię radiologiczną. Utworzyliśmy biuro podawcze tu w urzędzie, umieściliśmy siedem defibrylatorów na terenie miasta. I jeszcze można by wiele innych rzeczy wymieniać. Jesteśmy liderem w programie Czyste Powietrze w województwie łódzkim, jest już ponad 500 wniosków mieszkańców. Nowa biblioteka, stowarzyszenia w budynku po Gimnazjum nr 1, dobrze funkcjonujące szkoły, przedszkola i wszystkie jednostki.
A jeśli chodzi o to, czego nie udało się zrobić? Co jest Pana największą porażką?
Tunel w ul. Mostowej. Nie umiałem radnych przekonać do tej inwestycji. Był czas, żeby zrobić ten tunel w ramach modernizacji linii kolejowej E 20. Owszem, zadłużenie miasta by wzrosło. W tej chwili mamy ponad 2000 zł na jednego mieszkańca, ale gdyby było 3000 zł na mieszkańca, gdyby to zadłużenie było większe o 20 – 30 mln zł, to już byłaby prawie zakończona cała infrastruktura drogowa w mieście na najbliższe lata. Szkoda, że nie udało się tego zrobić. Zadłużenie Łowicza jest wyolbrzymiane przez niektóre osoby. Niepotrzebnie. Są miasta, które mają dużo większe zadłużenie, grubo ponad 30 – 50 procent dochodów.
Wspominał Pan o Kaliskiej 5. W 2016 roku miasto ogłosiło konkurs urbanistyczno-architektoniczny na zagospodarowanie obszaru Starego Rynku z przyległymi ulicami oraz właśnie nieruchomości przy ul. Kaliskiej 5. Co się stało z trzema pracami konkursowymi? Dlaczego temat rewitalizacji nie został tak naprawdę podjęty za Pańskich rządów?
Myślę, że to jest praca dla mojego następcy. Tak jak powiedziałem, po tej infrastrukturze podstawowej, jest to do zrobienia. Były po prostu inne zadania, nastąpiła częściowa rewitalizacja. Dzięki projektowi unijnemu wspólnie z diecezją łowicką odnowiono i katedrę, i budynki przykatedralne, powstał park Błonie. Już się przyzwyczailiśmy do tego parku, do nowej ulicy Starorzecze, pomnika Pamięci Narodów. Do placów zabaw, które wymagają już remontu, bo mają 14 lat. Ale zrobiliśmy też ulice: Aptekarską, Rotstada, Wegnera. Uporządkowaliśmy je, przecież tam były krzaki, hałdy ziemi, gruz. Wiem, że to była tylko częściowa rewitalizacja.
Niektórzy mogą Panu zarzucić, że miasto nie kupiło terenu po dawnej jednostce wojskowej. W 2014 roku Agencja Mienia Wojskowego wystawiła tę nieruchomość na sprzedaż.
Nie było możliwości, aby miasto ją kupiło. Rozmawiałem z posłami, senatorami, ówczesnym ministrem Siemoniakiem i nie było możliwości odkupienia nieruchomości po niższej kwocie. Agencja Mienia Wojskowego odpowiadała nam, że można ją nabyć tylko w drodze przetargu. Miasta nie było stać na to, by wziąć udział w przetargu. Musiałbym mieć upoważnienie do danej kwoty, wtedy była mowa o 4 czy 5 milionach. A w przetargu było 2 razy tyle. Kupiliśmy część gruntu, tu przy Rondzie Księstwa Łowickiego, pod przebudowę ul. Broniewskiego. Otrzymaliśmy też za darmo dużą działkę od strony Ośrodka Sportu i Rekreacji.
Radny Leszek Plichta, który od 2006 roku był radnym miejskim i przez wszystkie lata był Pana koalicjantem, powiedział mi, że jego zdaniem najlepsza była pierwsza kadencja, a w tej ostatniej było za dużo polityki. Co Pan sądzi na ten temat?
Pierwsza i druga to były bardzo dobre kadencje. W pierwszej i drugiej mieliśmy dużo inwestycji. Miałem 14 i 15 radnych koalicyjnych, z którymi się bardzo dobrze współpracowało. I nawet opozycyjni radni byli inni, że tak powiem tak bardzo oględnie. Później weszła polityka, trochę jakby przyniesiona z Warszawy. I ta ostatnia kadencja była najtrudniejsza. Ale tak też pewno musiało być.
Czy żałuje Pan jakiejś decyzji, typowo politycznej?
Nie.
A ta sytuacja, kiedy przestał Pan siedzieć przy stole prezydialnym razem z radnymi? Argumentowano to w ten sposób, że Rada Miejska jest organem uchwałodawczym, a burmistrz wykonawczym i dlatego należy to oddzielić. Pan odebrał to chyba troszkę inaczej?
Myślę, że wszyscy odebrali to inaczej. Przez sto lat, od pierwszej sesji rady 31 marca 1919 roku, burmistrzowie siedzieli z radnymi przy jednym stole. Na pewno też zwróciła Pani uwagę, że naczelnicy i dyrektorzy przenieśli się z sali radzieckiej do przedsionka. To też o czymś świadczy. Nie chcę tego komentować.
Poczuł się Pan...
Patrzę na plecy połowy radnych.
Dotknęło to Pana?
Pogodziłem się z tym. Ale okoliczności, gdy jeden z radnych pokazywał środkowy palec – to było takie sobie.
Najtrudniejszy dzień w pracy to ten pamiętny 14 maja 2018 roku, gdy wspólnie ze skarbnikiem Arkadiuszem Podsędkiem pojechaliście panowie do siedziby firmy Control Process w Krakowie, by wręczyć gwarancję zapłaty? Gdy nie chciano panów wpuścić?
Tak. I później, gdy na Radzie Miejskiej część radnych wystąpiła przeciwko interesowi miasta. Przeciwko miejskiej inwestycji, którą dokończyliśmy (modernizacja oczyszczalni ścieków – przyp. red.).
Ta sprawa sądowa przeciwko wspomnianej firmie jeszcze się nie zakończyła?
Na ostatniej rozprawie pani sędzia nas poinformowała, że najbliższe posiedzenie sądu będzie niejawne. Myślę, że wkrótce zapadnie rozstrzygnięcie. I absolutnie wierzę, że miasto wygra tę sprawę. Nie można przegrać z firmą, która nie chciała tej inwestycji zrobić.
Czy czuje się Pan odpowiedzialny za to, że miasto nie posiada aktualnej strategii rozwoju?
Tak, bo zawsze jestem odpowiedzialny za wszystko. Ale procedura już jest rozpoczęta przez Wydział Współpracy z Organizacjami. Pani sekretarz czuwa nad tym, żeby strategia została opracowana jak najszybciej.
Nie zdecydował się Pan kandydować w wyborach burmistrza Łowicza, choć mógłby Pan być włodarzem miasta jeszcze jedną kadencję. Wystartował Pan za to, z sukcesem, w wyborach do Rady Powiatu Łowickiego. Jakie cele stawia Pan sobie jako radny powiatowy?
Słuchać ludzi, dbać o rozwój powiatu, służyć radą i doświadczeniem samorządowca.
Ale Pana rodzina pewnie nie ucieszyła się, że będzie Pan kandydował do Rady Powiatu Łowickiego, prawda?
Tak naprawdę, to namówił mnie do tego najstarszy syn Krzysztof. Powiedział mi „ojciec, kandyduj”. A ja mu odpowiedziałem: „Krzysiek, a jak przegram?”. „To przegraj sobie chociaż raz, ciągle wygrywałeś” – tak mi powiedział. No i nie przegrałem sobie (śmiech).
Na kogo zagłosuje Pan w drugiej turze wyborów burmistrza Łowicza?
Nie odpowiem na to pytanie.
A kto ma największe szanse?
Też nie powiem.
Jaka jest jedna, najważniejsza rzecz, którą chciałby pan przekazać swojemu następcy?
Przekażę burmistrzowski łańcuch, który bardzo dobrze mi się kojarzy – z medalami, z jubilatami świętującymi Złote Gody. Właściwie tylko na początku kadencji i podczas tych uroczystości go zakładam. On ma taką piękną wartość.
A jakieś słowo, radę, życzenie?
Mam jeszcze trzy tygodnie, żeby to przemyśleć. Trzeba być bardzo twardym na stanowisku burmistrza. To nie jest łatwa praca, choć bywają przesympatyczne chwile. I nawet gdy nie otrzymywałem absolutorium od radnych, to czułem, że dostaję je od mieszkańców, których spotykam na ulicy, w sklepie, na targowisku, w drodze do kościoła, na różnych wydarzeniach. Zawsze bardzo ceniłem sobie spotkania z ludźmi.
Dziękuję mieszkańcom za uśmiech, życzliwe słowa, rozmowy w każdych sytuacjach.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Odchodzi Burmistrz, który pomimo pełnienia tej funkcji jedynej w mieście i to przez tyle lat, ZAWSZE, ZAWSZE "BYŁ CZŁOWIEKIEM". Życzę wszystkim pracownikom aby mieli takiego pracodawcę. Pozdrawiam.
Rządził miastem ,HA HA HA !!
oxi, a czym Ty rządziłeś przez ostatnie 17 lat???? Pochwal się.Ciekawe czy masz coś konkretnego do przekazania NAM MIESZKAŃCOM ŁOWICZA. Te HA HA kieruj do siebie, patrząc w lustro.Pozdrawiam.
Osoby zamierzające głosować na pana Krystiana c, a pracujące w jednostkach miejskich lub mające tam kogoś z rodziny niech się dobrze zastanowią!!!!. Za C.i.p.iń.ski.m ciągnie się Pis, który potrzebuje kilkadziesiąt miejsc pracy dla swoich, którzy wylecą z urzędu marszałkowskiego i jego jednostek. Będzie jak kiedyś w starostwie i nikt nie jest bezpieczny. Więc w trosce o własne stanowisko zastanówcie się na kogo głosujecie. Głos oddany na krystiana spowoduje władzę pis w łowiczu. Krystian będzie tylko figurantem beż żadnej realnej władzy. Władzę stanowić będzie Kosiorek i jego ludzie pozatrudniani na wszelkich możliwych stanowiskach. Tego chcecie? Przeczytaj komentarz
oczywiście że figurant, na burmistrza wyglądu ani powagi nie ma
Siewiera = zwolnienia, bo za nim stoi niezliczona armia ziomków politycznych, których musi opłacić.
17 straconych lat
Co zrobił dla miasta....nic... tworzył posadki dla dyplomatolkow
Chyba na tej ogrodowej zarosłeś krzaczorami, że nie widzisz żadnych zmian.
Za Siewiera stoi armia PO 2050 i lewicy dla każdego stołek szykować cały czas trolle koalicji 13grudnia szkalują jednego kandydata mimo że jest bezpartyjny tylko popiera go PiS a o drugim kandydacie cisza dziwna cisza ja już wybrałem głosuje na mlodych