Reklama

Stadion jak twierdza, ŁKS pokonał Pelikana

27/09/2015 12:31

Fatalnie ułożył się dla podopiecznych Bogdana Jóźwiaka mecz z Łódzkim Klubem Sportowym. Goście już w 42. sekundzie wyszli na prowadzenie, a po godzinie gry wygrywali 2:0. Pelikan odpowiedział trafieniem Roberta Kowalczyka. Szkoda niewykorzystanych sytuacji.

 

 

W przedostatnim meczu 10. kolejki III ligi grupy łódzko-mazowieckiej Pelikan Łowicz podejmował na swoim boisku Łódzki KS. Oba zespoły chciały zrehabilitować się po środowych porażkach (Pelikan przegrał w Białobrzegach z Pilicą 0:3, a ŁKS w Łodzi z rezerwami Legii 0:2 - przyp. red.), ale po ostatnim gwizdku sędziego powody do radości mieli tylko przyjezdni. Łodzianie szczęśliwie wywieźli z Łowicza komplet punktów i do lidera z Tomaszowa Mazowieckiego tracą już tylko „oczko”.

Trener Bogdan Jóźwiak w dzisiejszym spotkaniu nie mógł skorzystać z dwóch podstawowych zawodników pauzujących za kartki, czyli Michała Żółtowskiego i Konrada Kowalczyka. Łowiczanie rozpoczęli z trójką zawodników w obronie (Piotr Gawlik, Marcin Nowak i Grzegorz Broniarek) z często wracającym do linii defensywy Michałem Adamczykiem. W ataku szkoleniowiec postawił na Roberta Kowalczyka i Bartłomieja Czarneckiego. Goście przyjechali do Łowicza bez swojego najlepszego snajpera Adama Patory, którego udanie zastąpił Dominykas Griżas.

Litewski napastnik wpisał się na listę strzelców zanim wszyscy kibice zdążyli zająć miejsca na trybunie. W pierwszej ofensywnej akcji gości Tomasz Ostalczyk zagrał po ziemi w pole karne, piłki nie złapał próbujący interweniować Przemysław Perzyna, a z najbliższej odległości do siatki trafił właśnie Griżas. Od pierwszego gwizdka sędziego minęły zaledwie 42 sekundy.

Po szybko zdobytej bramce zespół trenera Marka Chojnackiego mógł pozwolić sobie na grę z kontry. Długimi fragmentami futbolówka wędrowała w środkowej strefie boiska, a na pierwszy strzał miejscowych czekaliśmy do 8. minuty, gdy przed szansą na pokonanie Michała Kołby stanął Czarnecki. Po jego uderzeniu „szczupakiem” piłka poszybowała obok słupka.

Kilka chwil później niebezpiecznie mogło być w szesnastce miejscowych, gdy Łukasz Dynel płasko zagrał wzdłuż pola karnego. Tym razem w pobliżu nie było żadnego kolegi. Potem golkipera „Ptaków” próbował zaskoczyć Mariusz Cichowlas, który dopadł do piłki po rzucie rożnym. Futbolówkę wybił wtedy dobrze ustawiony Adamczyk.

Mniej więcej od 20 minuty zaczęła się zarysowywać wyraźna przewaga Pelikana, choć nadal klarownych sytuacji było jak na lekarstwo. Kilkakrotnie z dystansu uderzał Szymon Kiwała, sprawiając najwięcej kłopotów golkiperowi z Łodzi w 37. minucie, a wcześniej bezpośrednio z rzutu wolnego przymierzył Adamczyk.

Do drugiej połowy łowiczanie przystąpili z jedną zmianą. W miejsce Czarneckiego wszedł Rafał Parobczyk. Filigranowy pomocnik mógł zanotować świetne wejście, ale w 53. minucie nie doszedł do piłki po bardzo dobrym podaniu Kowalczyka. Niestety dla miejscowych, po godzinie gry to łodzianie dołożyli drugiego gola. Na lewej flance Dawid Sarafiński zwiódł najpierw Nowaka, a potem Michała Gamlę i z precyzją posłał piłkę w górny róg bramki.

Podrażnieni gospodarze chcieli szybko odpowiedzieć. Aktywny był Parobczyk, ale zarówno z jego strzałem, jak i groźnym zagraniem w pole karne bez problemów poradził sobie Kołba. W 67. minucie „biało-zieloni” w końcu uszczęśliwili swoich fanów. Kosiorek bez kompleksów popędził środkiem boiska, zagrał do Kowalczyka, a ten zerknął tylko gdzie stoi golkiper ŁKS i kropnął w kierunku dalszego słupka. Było 1:2.

Kwadrans przed końcem długie, crossowe podanie Parobczyka próbował przejąć Kosiorek, ale na ósmym metrze uprzedził go bramkarz gości. „Kosior” był dziś jednym z lepszych zawodników na placu, nic dziwnego, że chwilę później Darius Cibulskas ratując drużynę przed groźną kontrą faulował pomocnika Pelikana.

Schowani za podwójną gardą ełkaesiacy w 83. minucie mogli pogrążyć gospodarzy. W roli głównej wystąpili zmiennicy - Rafał Serwaciński nie trafił najpierw w piłkę, do której dopadł Artur Golański, myląc się wprost o centymetry... Niewykorzystana sytuacja mogła się zemścić już 120 sekund później. W zamieszaniu po rzucie rożnym do piłki doszedł Nowak i z jedenastu metrów huknął na bramkę. Futbolówka przeleciała tuż nad poprzeczką.

Ostatnie minuty to prawdziwy dreszczowiec. Tuż przed doliczeniem dodatkowego czasu gry obok słupka uderzył Gamla, a na ostatni korner w pole karne rywali wbiegł nawet bramkarz „Ptaków”. Zespół Bogdana Jóźwiaka miał wówczas przysłowiową piłkę meczową - z głębi pola dośrodkował Adamczyk, główką zagrał Michał Fabijański, a trzy punkty dla przyjezdnych uratował Aleksander Ślęzak, wybijając futbolówkę sprzed linii bramkowej. Miejscowi mogli nadziać się jeszcze na kontrę, ale Golański nie potrafił pokonać wracającego między słupki Perzyny.

Po dziesięciu spotkaniach Pelikan zajmuje 10. miejsce z trzynastoma punktami. W najbliższą sobotę łowiczanie zagrają na wyjeździe ze Startem Otwock.

Pelikan Łowicz – ŁKS Łódź 1:2 (0:1)
Robert Kowalczyk 67 – Dominykas Griżas 1, Dawid Sarafiński 61

Pelikan: Perzyna – Gawlik, Nowak, Broniarek, Adamczyk – Kosiorek (86 Siatkowski), Gamla, Bończak (84 Dąbrowski), Kiwała (70 Fabijański) – R. Kowalczyk, Czarnecki (46 Parobczyk).
ŁKS: Kołba – Cibulskas, Ślęzak, Salski, Szumer – Dynel (65 Kacela), Ostalczyk (88 Zimoń), Sarafiński, Cichowlas, Rodrigo (69 Golański) – Griżas (58 Serwaciński).
Żółte kartki: Gawlik – Griżas, Cibulskas, Golański
Sędzia: Kamil Kardacki (Łódź)

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    Ten - niezalogowany 2015-09-29 11:59:54

    Szkoda, że nie było dopingu na trybunie Pelikana tylko piknik. Na taki "plebs z miasta Łodzi" wypadało się przygotować. Niestety pozwoliliśmy im odjechać z satysfakcją..Kiedyś śpiewano na nich "przyjechali nie wyjadą"..

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Lowicz24.eu




Reklama
Wróć do