
Jubileuszowa, 20. edycja OCH! Film Festiwalu dobiegła końca. Uwieńczyła go piękna muzyka w koncercie finałowym Stanisławy Celińskiej, na który bilety wyprzedały się już dawno i to w ciągu zaledwie godziny.
Dziś, (w niedzielę) 24 lutego odbył się koncert Stanisławy Celińskiej. To przede wszystkim znakomita, wszechstronna aktorka występująca zarówno na deskach teatralnych, jak i przed kamerą. Nie sposób wymienić wszystkich Jej wspaniałych ról. Publiczności dała się także poznać w roli doskonałej pieśniarki.
Po sukcesach „Atramentowej” oraz „Świątecznie…” Celińska kontynuuje muzyczną aktywność płytą „Malinowa”. To podróż po kawiarnianych jazzowych klimatach, pełnych zmysłowych dźwięków fortepianu, saksofonu, akordeonu i kontrabasu.
Materiał płyty jest w pełni autorski – prawie wszystkie teksty napisała Celińska. Powstały one pod wpływem rozmów i historii opowiedzianych przez fanów na spotkaniach po koncertach. Za ich pomocą artystka chce pomóc słuchaczom w różnych ważnych chwilach i rozterkach życiowych. Za muzykę, aranżacje i produkcję podobnie jak przy poprzednich płytach odpowiedzialny jest Maciej Muraszko, który współpracował m.in. z Maciejem Maleńczukiem (Psychodancing) i Marylą Rodowicz (przy jej ostatniej płycie).
Ale nie każdy wie o przeszłości artystki, która był związana z naszym miastem. Ojciec Celińskiej, pianista, podczas okupacji stracił pierwszą żonę. Była sparaliżowana i nie potrafiła uciec, kiedy ich dom w Łowiczu ogarnął pożar. Matka, skrzypaczka, miała wyjechać do konserwatorium w Paryżu. Nie wyjechała. Obydwoje spotkali się na gruzach spalonej Warszawy, on dochodził do czterdziestki i pił, ona grała na skrzypcach na ulicy. Stanisława Celińska urodziła się dwa lata po wojnie.
Jest jedyną polską aktorką, która publicznie przyznała się do alkoholizmu. Ale przypadek Stanisławy Celińskiej jest wyjątkowy, bo sama, bez pomocy terapeutów i grup AA wróciła do pionu i do grania.
– Uwielbiam koncerty, kocham publiczność, choć czasami jestem zmęczona, i kiedy wychodzę na scenę, miewam czarne myśli: „Boże, czy ja to wszystko udźwignę?". Ale widownia daje mi energię, dzięki której fruwam. (...) ja dużo ludziom opowiadam o sobie – mówi Stanisława Celińska.
Artystka na koniec chętnie bisowała i rozdawała autografy.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Dziękuję Maćkowi Malangiewiczowi za świetny Och. W ogóle za kino i to co wokół niego. Natomiast panu, za przeproszeniem, "burmistrzowi" kłaniam się za antytalent organizacyjny. 2 hale i w żadnej nie można zorganizować kameralnego koncertu dla większej liczby widzów. Akustyka może nie z opery, ale dla bandu Celińskiej wystarczająca. Jakim trzeba być człowiekiem, żeby tego nie widzieć? Słabo panie KJK