Reklama

Świąteczny wywiad ze Zdzisławem Kryściakiem, przewodnikiem PTTK

24/12/2019 14:55

W dniu dzisiejszym, Zdzisław Kryściak, prezes łowickiego koła przewodników PTTK, zdradzi nam m.in. co dla niego jest najważniejsze w okresie Świąt Bożego Narodzenia.

Święta z dzieciństwa – jak wyglądały?

Trudny czas, taki zapamiętany z przełomu lat 70/80-tych. Najbardziej utkwiły mi w pamięci zapach pomarańczy (chyba dlatego do dziś lubię cytrusy  ), pamiętam sklep na rampie na osiedlu XV-lecia PRL, i kolejki w sklepie, w których jako dzieciak, może 8-9 letni, stałem i czekałem na dostawę pomarańczy. I te kłótnie dorosłych z końca kolejki, by sprzedawać po 1 kg, by dla każdego wystarczyło.

Gwiazdkowy prezent, który sprawił największą radość?

Trudno wskazać. Potrafię cieszyć się nawet z drobnostek, jeśli wiem, że były ważne dla osoby obdarowującej, że „przyłożyła” się ona do tego prezentu, jego zrobienia, wymyślenia, wyszukania, że daje prezent od serca, a najbardziej sam lubię obdarowywać, nie tylko przy tej okazji, i nie tylko najbliższą rodzinę, ale również grono przyjaciół.

Czy w rodzinie zachowane są tradycje wigilijne?

Czas wigilii zawsze staramy się spędzić w gronie najbliższej rodziny, zawsze przed wieczerzą, gdy dzieci były młodsze wyglądaliśmy za tą pierwszą gwiazdką, trzeba było się ciepło ubrać , i gdy się pojawiła (był problem przy zachmurzeniu i trzeba było wytłumaczyć kiedy się pojawiła) dopiero wówczas rozpoczynała się wigilia. Zawsze staramy się, by było tradycyjne 12 potraw. Pod obrusem jest sianko, również na talerzyku, na którym spoczął opłatek. Łamanie się opłatkiem, życzenia. Zgodnie z tradycją pozostawione jest też jedno wolne nakrycie.

Jakie potrawy na wigilijnym stole?

Na wigilijny stół trafiają najczęściej dwie zupy: grzybowa i czerwony barszcz z uszkami (do wyboru) nieodzownym elementem są też pierogi z kapustą i grzybami oraz koniecznie karp smażony (moje dwa ulubione dania), szczególnie smak karpia kojarzę z wigilią. Zawsze znajdą się dwa-trzy rodzaje śledzi własnoręcznie przyrządzane (koniecznie w oliwie z cebulką) i np. po sułtańsku, czyli na słodko z rodzynkami oraz pod pierzynką (w śmietanie), sałatka warzywna, koniecznie sernik, a córka corocznie przygotowuje pierniczki – najczęściej robione kilka dni wcześniej. Gości też piernik i czuć jego charakterystyczny korzenny zapach. Nieodzownym elementem jest też kompot z suszonych owoców, część owoców jest kupowane, ale dodawane są samodzielnie suszone jabłka, śliwki. Swego czasu robiony był jeszcze śledź w zalewie z mlecza i z ziemniakami.

Sylwestrowa noc – szalona czy w zaciszu domowym?

Od wielu lat spędzana w… lesie. A pierwszego Sylwestra pamiętam jeszcze na tzw. dużej polanie pod koniec lat 90-tych, i choinka (taki raczej drapak) przyozdobiony światełkami rowerowymi, szyszkami z lasu, jakimiś kolorowymi ozdobami. Ciepło ogniska i mróz nocy. Potem dłuższa przerwa, próby organizacji i w zaciszu domowym, i jakiejś małej grupy koleżanek i kolegów w jakimś lokalu, a nawet i wielki „spęd” z wieloma atrakcjami fajerwerkami, kelnerami, zespołem, parkietem. Ale od około 10-12 lat ponownie las, bez wystrzałów, w gronie około 20-25 równie pozytywnie zakręconych osób z grona PTTK. Wspólnie wyruszamy do lasu, wieczorno-nocny spacer, warunki turystyczne, plecaki, ognisko, a niekiedy też potrawy wyszukane np. na ruszcie golonka w piwie, polędwiczki w zalewie.  Nie ma „to moje, to twoje”. Są oczywiście tańce przy muzyce, specjalny niewielki głośnik by nie zakłócać ciszy lasu, wystarczający dla takiej niewielkiej grupy. Przy czystym, bezchmurnym niebie gwiazdy nad nami. To już taka tradycja PTTK.

Reklama

Reklama

Wideo Lowicz24.eu




Reklama
Wróć do