
8 stycznia tego roku w garażu przy ul. Zygmuntowskiej w Łodzi odkryto rozkładające się zwłoki mężczyzny. Od początku mówiło się, że należą one do poszukiwanego od listopada 41-letniego Mirona B. z Łowicza. Identyfikacja potwierdziła przypuszczenia śledczych. Zarzut zabójstwa mężczyzny usłyszała 31-letnia żona i jej 36-letni partner.
Sprawa miała swój początek 27 listopada 2017 roku, kiedy to siostra Mirona B. powiadomiła o zaginięciu swojego brata, z którym nie mogła nawiązać kontaktu. Policjanci od razu przystąpili do poszukiwań sprawdzając wszelkie wątki i hipotezy mogące pomóc w ustaleniu miejsca pobytu 41-letniego mężczyzny.
Pierwotne ustalenia wskazywały, że wyszedł w nocy z domu po kłótni z żoną. Mimo żmudnych działań poszukiwawczych nie było przełomu w odnalezieniu łowiczanina. Policjanci oprócz kontroli miejsc, gdzie mógłby przebywać 41-latek, kontaktu z osobami i instytucjami, z którymi mógł nawiązać kontakt wdrożyli również działania operacyjne. W szczególny sposób zaczęli analizować sytuację rodzinną zaginionego.
Dodatkowo do policjantów zaczęły napływać sygnały o przestępczym charakterze tajemniczego zaginięcia. Funkcjonariusze kilkakrotnie przeszukiwali tereny o powierzchni kilkunastu hektarów w Łowiczu i okolicach, wykorzystując specjalistyczny sprzęt i psy służbowe.
Wszelkie ustalenia wskazywały, że związek z zaginięciem mogą mieć żona mężczyzny i jej znajomy. Pod koniec listopada policjanci zatrzymali żonę Mirona B., która po raz kolejny została przesłuchana. Tym razem jednak, kierunek prowadzonych czynności miał już zgoła odmienny charakter. Kobieta unikała odpowiedzi na szczegóły dotyczące zaginięcia męża. W końcu przyznała, że wcale nie zaginął.
Zgromadzony w sprawie materiał dowodowy pozwolił na przedstawienie 31-latce zarzutu zabójstwa, dokonanego wspólnie z konkubentem. Decyzją sądu została tymczasowo aresztowana.
Do sprawy włączyli się kryminalni z KWP oraz eksperci z laboratorium kryminalistycznego. Jednocześnie część z funkcjonariuszy poszukiwała zwłok, inni tropili 36-letniego znajomego kobiety. Wszystkie ówczesne ustalenia wskazywały, że opuścił on teren Polski i przebywa na zachodzie Europy.
Do działań włączyło się Biuro Międzynarodowej Współpracy KGP, dzięki któremu 2 grudnia na terenie Niemiec poszukiwany 36-latek został zatrzymany. 17 stycznia został przewieziony na terytorium RP i przekazany śledczym. W Prokuraturze Rejonowej w Łowiczu usłyszał zarzut zabójstwa.
Nadal jednak policjanci poszukiwali zwłok ofiary. Przełom nastąpił 8 stycznia tego roku. Wówczas w jednym z wynajmowanych garaży znajdujących się przy ulicy Zygmuntowskiej w Łodzi odkryto zawinięte w folię ciało w dość zaawansowanym stadium rozkładu. Identyfikacja ofiary możliwa była po szczegółowych badaniach, które potwierdziły, że to poszukiwany od listopada mieszkaniec Łowicza.
Obojgu grozi najwyższy wymiar kary.
Źródło KWP Łódź
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
To sobie troszkę Żonka posiedzi.
Bodaj byś Ty suko zdechła i niech co tydzień twoją trumnę otwaierają źeby się robaki wyrzygały.
to kurwiiszcze do puchy lizac myche
Jak ta sika miała na imię może kojarzy się mordę ponoć pracowała w rosmanie
Słyszałem że w Inter.
Na jednym z portali społecznościowych można się zapoznać z wizerunkami jedego i drugiego.
Marzena B. i Mariusz S. to ich będziemy teraz żywić!
Teofilowska patologia będzie gnić w pierdlu. Tam gdzie jest miejsce każdego ełkaesiaka.
Jesteśmy chumanitarni ale kara smierci być powinna. Teraz wszyszcz bedziemy utrzymywać patologie...
Chciała huja do dupy to mogła isc. Zabic meza żeby ruchac się z innym. Oby ich dojechali w zk. Kurestwo to ona ma w oczach. Szkoda chłopa ze przez kurwisko stracił życie. Gnij w pierdlu suko.