
Szokującego odkrycia dokonał pewien mężczyzna, który za wiatą przystankową na ulicy Poznańskiej znalazł trzy nieżywe szczeniaki. Trzy dni wcześniej w tych samych okolicach odnaleziono dwa bardzo podobne psiaki, były żywe. Czy były z tego samego miotu?
W sobotę (3 listopada) w okolicach skrzyżowania ulicy Poznańskiej z drogą wiodącą do Klewkowa członkowie Łowickiego Towarzystwa Przyjaciół Zwierząt w drodze do Kutna zauważyli na polu dwa bawiące się szczeniaki. Początkowo nie wzbudziło to ich niepokoju, gdyż psy mogły wybiec z którejś posesji i baraszkować na pobliskim polu.
W drodze powrotnej, około godziny 19 te same psy siedziały przy ruchliwej drodze. Kobieta i mężczyzna zdecydowali zabrać je ze sobą. O „znalezisku” została poinformowana Grażyna Wołynik, prezes stowarzyszenia, która na facebookowym profilu udostępniła filmik z psiakami (dostępny tutaj).
- Miałam nadzieję, że ktoś zgłosi się po szczeniaki. Dziś okazuje się, że psy najprawdopodobniej zostały wyrzucone na łaskę losu lub innych ludzi – mówi nasza rozmówczyni.
Dziś, 7 listopada okazało się, że w niedalekiej odległości od miejsca, gdzie w sobotę zaleziono psy leżą trzy nieżywe szczeniaki. Szokującego znaleziska za wiatą przystankową dokonał pewien mężczyzna, który oczekiwał na przyjazd autobusu.
Pan Patryk zadzwonił do naszej Redakcji i poinformował o odkryciu. Otrzymaliśmy również zdjęcie psów, jednak nie zdecydowaliśmy się ich opublikować. Czytelników o mocnych nerwach zachęcamy do odwiedzenia profilu ŁSPZ, gdzie umieściła je Grażynka Wołynik.
O fakcie zostali poinformowali wspomniana prezes łowickiego stowarzyszenia, policja oraz Jerzy Kowalczyk – powiatowy lekarz weterynarii. Ten ostatni stwierdził, że psy leżały za wiatą od kilku dni. Prawdopodobne jest więc, że są one z jednego miotu. Na to pytanie odpowie jednak sekcja zwłok przeprowadzona w Łodzi.
G. Wołynik przyznaje, że jeżeli potwierdzi się, że psy pochodzą z jednego źródła można przypuszczać, że zostały wyrzucone wszystkie razem.
- Dwa miały więcej szczęścia i przeżyły, trzy możliwe, że były słabsze lub chore i padły – zastanawiała się głośno prezeska łowickiego stowarzyszenia.
W rozmowie z nami nie kryje rozgoryczenia i złości. - Cały czas pracujemy nad świadomością ludzi. Jeżeli ktoś chce uniknąć niechcianego miotu może wysterylizować samice. Jeżeli już mamy szczeniaki możemy oddać je np. do schroniska. Na ludzi, którzy pozbywają się w taki sposób zwierząt nie mam słów – mówi G. Wołynik.
Ustalenie, kto porzucił psy jest niemal niemożliwe. Niemniej, wszyscy, którzy mogą mieć jakąkolwiek wiedzę w tej sprawie mogą kontaktować się w Grażyną Wołynik lub policją.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Ot, łowiczanie...
Budować więcej kościołów to się poprawia ludzie
Maurzycach czy Małszycach