
Pani Agnieszka z córką i zięciem uratowali suczkę potrąconą przez nieznanego sprawcę na ul. Łódzkiej w Łowiczu. Poturbowane i przerażone zwierzę dochodzi do zdrowia w lecznicy. Bez pomocy ludzi dobrego serca zaniedbana sunia nie miałaby szans na przeżycie.
Około 2-letnia suczka została potrącona na ul. Łódzkiej w Łowiczu. Traf chciał, że w niedzielne (5 kwietnia) popołudnie drogą krajową nr 14 podróżowała pani Agnieszka z córką Nikolą i zięciem Jakubem.
Koszulka
- W pierwszej chwili myślałam, że na jezdni leży jakaś koszulka - wspomina pani Agnieszka. Kobieta dopiero później dostrzegła, że na środku pasa ruchu nie leży żadne ubranie, ale pies. Mieszkanka Zgierza widziała, jak samochody mijają zwierzę. Była przekonana, że jest martwe.
Pani Agnieszka zatrzymała się. Nikola z Kubą wyszli z auta, aby ściągnąć psa z jezdni na pobocze, żeby nie rozjeżdżały go samochody. - Widzę w lusterku, że za długo to trwa, że pochylają się nad tym psem. Bałam się, bo to naprawdę ruchliwa ulica i nie chciałam, żeby coś im się stało - opowiada kobieta.
Żyje!
Gdy mężczyzna podszedł do psa okazało się, że ten żyje. Mocno poturbowane, ranne zwierzę patrzyło na niego mrugając oczami. Poturbowanego psiaka położono na koc i przeniesiono na trawę niedaleko ogródków działkowych. - Wyglądało to bardzo źle. Suczka była w okropnym stanie, strasznie zaniedbana. Spod futra wystawała kość, miała poważne rany - opowiada pani Agnieszka.
W ruch poszła woda utleniona i bandaże. Rodzina opatrzyła sunię i zadzwoniła na numer 112. - Cały czas przy niej byliśmy. Proszę mi wierzyć, pierwszy raz widziałam, żeby pies tak płakał. Siedziałam i wycierałam jej pyszczek, bo normalnie krople łez spływały z jej oczu. Z przerażenia, z bólu, sama nie wiem z czego - dodaje kobieta.
Rekonwalescencja
Pokiereszowana suczka trafiła do przychodni weterynaryjnej państwa Popławskich, która w ramach umowy z urzędem miasta opiekuje się zwierzętami poszkodowanym w wypadkach. - Udało się zatamować krwotok z nosa i nastawić zwichnięty łokieć. Suczka czuje się dobrze - informuje lek. wet. Maja Popławska.
Za kilka dni sunia będzie mogła opuścić lecznicę. Klara, bo takie imię otrzymała, trafi pod opiekę Łowickiego Stowarzyszenia Przyjaciół Zwierząt. Jej historia poruszyła wielu internautów, którzy komentują sprawę na profilu stowarzyszenia na Facebooku.
Empatia?
Pani Agnieszka nie może zrozumieć, jak ktoś mógł potrącić zwierzę i nie udzielić mu pomocy, nie sprawdzić co się stało. Jak mówi, taka osoba nie powinna pozostać bezkarna. Przeraża ją ludzka znieczulica i obojętność. Nie wiadomo jak długo suczka leżała na drodze mijana przez kolejne auta i czy znalazłby się ktoś, kto by jej pomógł. - A gdyby na jezdni leżał worek pieniędzy, to wszyscy by się zatrzymali... - ubolewa zgierzanka.
- Pies to żywa istota, która czuje głód, chłód czy ból tak samo jak my! A do tego kocha nas bez względu na to co mamy i kim jesteśmy - przekonuje pani Agnieszka. Jak twierdzi, to że zatrzymała się z rodziną było zwykłym ludzkim odruchem, a nie żadnym bohaterskim wyczynem.
Pani Agnieszka z bliskimi planują odwiedzić Klarę. Suczka nie była zaczipowana i nie wiadomo skąd wzięła się na ruchliwej drodze na krańcach miasta.
Fot. Łowickie Stowarzyszenie Przyjaciół Zwierząt
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
zezwierzęcenie
Wszystko pięknie cudownie się czyta tylko szkoda że ludzie w samochodzie nie siedzili 1,5m od siebie. Widać jak działa polskie prawo, co zrobią ludzie dla sławy....
Nie no Łowiczaki to są pojeby!!!!
Niesamowita historia. Hot news normalnie.
Prawny- najpierw to trzeba znać przepisy aby je komentować. Pani Agnieszka i jej rodzina to cudowni ludzie, z empatią, należą się słowa uznania a ich postawę, niech będą przykładem dla niektórych bezdusznych łowiczaków. Zwierzę to istota żyjąca, czująca i cierpiąca ale wymaga naszej opieki i pomocy., Pytanie co robiła na ruchliwej drodze? czy tylko się oddaliła a może ktoś ją wyrzucił?.
gdyby to była działalność z wolontariatu na rzecz walki z koronawirusem lub ratowaniem ludzkiego życia to bym się zgodził. Na obecną chwilę tego nie popieram, bo jest pandemia.
zwierzęta żyją dłużej kiedy są trzymane w niewoli.