
Dzięki wolontariuszom psiaki ze Schroniska dla zwierząt w Łowiczu w każdy weekend mogą choć na chwilę opuścić swoje boksy i wyjść na spacer.
W ostatnią sobotę 2024 roku odwiedziliśmy Schronisko dla zwierząt w Łowiczu. W miejskim przytulisku przebywało 67 bezdomnych psiaków.
- To bardzo duża liczba jak na nasze miasto. Maksymalnie możemy przyjąć 70 psów – informuje Maria Smela, zastępca kierownika łowickiego schroniska.
Dzięki wolontariuszom czworonogi mogą wyjść w każdy weekend na spacer, niektóre nawet dwukrotnie. Osoby chętne do wyprowadzania psiaków mogą przychodzić do schroniska w soboty i w niedziele w godzinach od 9 do 12.
Agata Szachogłuchowicz dwa lata temu przypadkowo zobaczyła na Facebooku zaproszenie na spacery z psami ze schroniska. Sama od zawsze bardzo lubiła kontakt ze zwierzętami, które obecne są w jej rodzinnym domu.
- Stwierdziłam, że zrobię jakiś dobry uczynek i wyjdę z psiakami. I tak wyszło, że teraz regularnie wspólnie z mamą i siostrą przychodzimy do schroniska – opowiada Agata Szachogłuchowicz.
Mieszkanka Łowicza przyznaje, że jest spora grupa wolontariuszy, którzy stale odwiedzają łowickie schronisko. - Tworzymy taką fajną jedność – uważa Agata. Wolontariuszka zauważa, że przynależność do grupy to jedno, a drugie to fakt, że można w ten sposób pomóc innym stworzeniom, które same sobie nie mogą pomóc.
To, ile trwa spacer, zależy od tego, ilu jest chętnych do wyprowadzania psiaków. Im więcej osób gotowych na wyjście z czworonogami, tym spacery mogą być dłuższe. Zwykle trwają od pół godziny do godziny. Wiadomo też, że psiaki młodsze i bardziej energiczne potrzebują dłuższych spacerów niż psi staruszkowie.
Renata Szachogłuchowicz potwierdza słowa córki, że gdy tylko czas na to pozwala, starają się odwiedzać bezdomne psiaki z łowickiego schroniska i wyprowadzać je na spacery. Jak dodaje, w domu mają trzy suczki, sama wychowała się na wsi, gdzie również zawsze były zwierzęta.
Nasze rozmówczynie polecają cotygodniowe wyjścia z psami ze schroniska, chociaż zaznaczają, że pies nie może być traktowany jako dodatek do spaceru.
- Mimo wszystko jesteśmy tutaj dla zwierząt, a nie zwierzęta dla nas. Trzeba do tego podchodzić w sposób odpowiedzialny, trzeba cały czas kontrolować psa. Patrzenie w telefon czy bycie rozproszonym nie wchodzi tutaj w grę, bo psy ze schroniska potrafią być czasem nieobliczalne – mówi Agata.
Jak przekonuje, spacer po lesie z psiakami potrafi bardzo wyciszyć i jest pozytywnym aspektem nakręcającym na cały dzień, choć czasem można się też zmęczyć.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.