
Widzew pokonał wczoraj (06.10) na własnym stadionie Lechię Gdańsk 4:1 i opuścił ostatnie miejsce w lidze. Tym samym łodzianie w bardzo efektownym stylu zakończyli koszmarną passę spotkań bez wygranej i wskoczyli na 12 lokatę w tabeli.
Spotkanie 11. kolejki T-Mobile Ekstraklasy było aż dla 5 lechistów powrotem na stare śmieci. W łódzkiej drużynie w przeszłości grali Bieniuk, Madera, Grzelczak, Kaniecki, a Michał Probierz oprócz występów w czerwono-biało-czerwonych barwach zasiadał także na ławce trenerskiej Widzewa. Warto dodać, że szkoleniowcy rywalizujących wczoraj ze sobą drużyn u schyłku swoich karier piłkarskich spotkali się w jednej drużynie. Miało to miejsce w sezonie 2004/2005, a klubem tym był właśnie Widzew.
Faworyta spotkania należało upatrywać w ekipie przyjezdnej. Wyższe miejsce w tabeli, stabilniejsza dyspozycja, a nawet pokonanie Legii w Warszawie nakazywało podejść gospodarzom do meczu z Lechią niezwykle skoncentrowanym i maksymalnie zaangażowanym. Jednak podopieczni trenera Pawlaka wspierani od pierwszych minut głośnym dopingiem przeszło 7 tysięcy gardeł nie mogli złapać początkowo rytmu. Pierwsze groźne sytuacje w meczu wypracowali sobie piłkarze z Gdańska. W 8 minucie Mielcarza strzałem z woleja próbował pokonać wychowanek łódzkiego klubu, a w przeszłości także gracz Pelikana – Piotr Grzelczak, lecz kapitan łodzian tym razem był na posterunku. Kilka chwil później kolejne uderzenie autorstwa Dudy minęło nieznacznie słupek. W odpowiedzi przed szansą na zdobycie gola stanął Lafrance, ale on także nie potrafił przymierzyć w światło bramki. Po blisko dwóch kwadransach gry sędzia Borski zmuszony był przerwać mecz na kilka minut, z racji unoszącego się nad murawą dymu z odpalonych przez fanów RTS świec dymnych. Podkręcona przez kibiców atmosfera była tylko preludium do emocjonującej końcówki pierwszej części gry, w której padły aż 3 gole. Najpierw na prowadzenie wyszła Lechia, po tym jak Pietrowski pewnie wykorzystał rzut karny podyktowany za faul na Tuszyńskim. Kolejne 2 bramki padły już jednak łupem gospodarzy, a pierwszą z nich zdobył Leimonas, którego dokładnym podaniem z rzutu wolnego obsłużył Batrović. Natomiast w ostatniej minucie doliczonego czasu gry kolejny stały fragment przyniósł bramkę na 2:1, a jej autorem był Lafrance. Stadion oszalał.
Wyśmienite nastroje po 45 minutach gry towarzyszyły licznie zgromadzonej widowni również na początku drugiej części spotkania. Oto Melunović prostopadłym podaniem obsłużył Eduardsa Visnakovsa, a najlepszy strzelec Widzewa uderzeniem z pierwszej piłki posłał futbolówkę do siatki. Łotysz tym samym przełamał się i po 5 meczach bez trafienia zdobył już 6 bramkę w sezonie. W 54 minucie znów niebezpiecznie uderzał Duda, lecz kolejny raz niecelnie. Korzystny wynik sprzyjał w miarę spokojnej grze, choć przez cały czas łodzianie niezłomnie walczyli i starali się nie osiąść na laurach, grając wciąż do przodu. Już w doliczonym czasie gry mocno zza pola karnego uderzał rezerwowy Okachi, ale bramkarz gości kapitalnie interweniował wybijając na rzut rożny. Ostatnie słowo należało do Alexa Bruno, który zmusił Małkowskiego do kapitulacji po raz 4 w tym spotkaniu.
Był to niewątpliwie najlepszy mecz Widzewa w tym sezonie. Pełnię zadowolenia dopełniła fantastyczna atmosfera na trybunach oraz 2 oprawy przygotowane przez fanów drużyny z al. Piłsudskiego. Przekonującym zwycięstwem piłkarze wynagrodzili swoim kibicom ostatnie niepowodzenia i fatalne wyniki. Teraz czeka ich dłuższa przerwa, spowodowana spotkaniami drużyn narodowych. Kolejny mecz RTS rozegra w sobotę, 19 października o godzinie 18:00 w Lubinie z miejscowym Zagłębiem. Do tego czasu wyjaśni się również sytuacja na ławce trenerskiej Widzewa. Prawdopodobnym jest, że włodarze zaufają Pawlakowi i powierzą mu prowadzenie zespołu przez dalszą część sezonu. Warto dodać, że dziś w Łodzi zameldowała się liczna grupa kibiców z Łowicza, rozsiana na każdym sektorze stadionu. Podsumowując – kto nie był, niech żałuje!
Martyna Czekalska
Widzew Łódź – Lechia Gdańsk 4:1 (2:1) Pietrowski 40 (rzut karny) – Leimonas 45, Lafrance 45+6, Visnakovs 49, Alex Bruno 90+4
Widzew: Mielcarz, Bartkowski, Lafrance, Perez, Kaczmarek, Nowak, Leimonas, Batrović (A. Visnakovs 59), Rybicki (Alex Bruno 88), Melunović (Okachi 73), E. Visnakovs.
Lechia: Małkowski, Deleu, Bieniuk, Madera, Janicki (Smuczyński 64), Wiśniewski (Kostrzewa 75), Dawidowicz, Pietrowski, Grzelczak (Buzała 46), Duda, Tuszyński. Żółte kartki: Lafrance, Perez, Bartkowski (Widzew), Grzelczak (Lechia)
FOTO: www.widzew.pl
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie