
W 25. kolejce T-Mobile Ekstraklasy łodzianie zmierzyli się z Lechem Poznań.
Widzewiacy skazywani wczoraj (10.03) na porażkę, a na spadek z Ekstraklasy jeszcze przed startem ligi, pokazali wreszcie na boisku charakter. Jako ligowy outsider podejmowali u siebie walczącego o podium Lecha, który w poprzedniej kolejce rozbił Piasta Gliwice 4:0. Widzew, mimo że przegrywał w 54 minucie już 2:0, zdołał odrobić straty doprowadzając do wyniku 2:2. Choć zdobyty punkt tak naprawdę niewiele daje – RTS wciąż jest ostatni, a do czternastego Zagłębia traci 7 "oczek", to cieszy fakt że drużyna potrafiła się podnieść i powalczyć z silniejszym przeciwnikiem.
Spotkanie lepiej zaczęli goście. W 13 minucie Barry Douglas wykonywał rzut wolny w pobliżu pola karnego rywali, ale po główce Łukasza Teodorczyka piłka poszybowała nad poprzeczką. Kilka minut później gospodarze wychodzili kontrą czterech na jednego, lecz Yaniemu Urdinovi zabrakło zimnej krwi i dał sobie odebrać piłkę. Takie sytuacje powinny się kończyć przynajmniej oddaniem strzału. Potem widzewiacy ponownie stanęli przed szansą na gola, ale w zamieszaniu podbramkowym Velijko Batrović nie zdołał uderzyć. Po drugiej stronie boiska, 5 minut później z wolnego strzelał Douglas, ale dobrze ustawiony był Patryk Wolański. W 32 minucie przymierzył Patryk Mikita, a piłkę odchodzącą od bramki odbił jeszcze Maciej Gostomski. Kolejna sytuacja, tym razem po kornerze dla Lecha, przyniosła zmianę wyniku. Piłka zagrana na dalszy słupek trafiła na głowę niepilnowanego Teodorczyka, który zgrał do Manuela Arboledy, a obrońcy poznaniaków nie pozostało nic innego jak skierować futbolówkę z bliskiej odległości do bramki. Przed przerwą goście mogli podwyższyć swoje prowadzenie. Najpierw Teodorczyk trafił tylko w poprzeczkę, a później Kasper Hamalainen został zatrzymany przez szczęśliwie interweniującego Wolańskiego.
Początek drugiej odsłony należał do Lecha, który w 54 minucie prowadził 2:0. Karol Linnety, reprezentant młodzieżowej kadry narodowej, świetnie wypatrzył dobrze ustawionego Teodorczyka. Najlepszy strzelec gości nie mógł takiej szansy zmarnować i ze spokojem posłał piłkę obok bramkarza RTS. I gdy wielu sądziło, że kwestią czasu są kolejne bramki dla poznaniaków, w 70 minucie nastąpił zwrot akcji. Bruno Alex, przywrócony do drużyny przed poniedziałkowym spotkaniem, zawalczył na połowie przeciwnika odbierając piłkę Arboledzie. Popędził z futbolówką w stronę trybuny pod Zegarem i obsłużył podaniem Marcina Kaczmarka, który pokonał bramkarza Lecha. Szybko jednak mogli odpowiedzieć podopieczni trenera Mariusza Rumaka, ale po główce Teodorczyka piłka ponownie obiła tylko poprzeczkę. Chwilę później lewą stroną atakował Widzew i po wrzutce Kaczmarka Eduards Visnakovs wyprzedził obrońcę i ponownie ucieszył trybuny przy al. Piłsudskiego. Tym samym Łotysz odblokował się zdobywając swoją 9 bramkę w sezonie, a pierwszą po przeszło 4 miesiącach w lidze. W końcówce uderzał jeszcze Mateusz Możdżeń, ale golkiper Widzewa nie dał się zaskoczyć.
W najbliższą sobotę łodzianie jadą do Gdańska, gdzie czeka ich spotkanie z Lechią. Przypomnijmy, że to właśnie przeciwko drużynie trenera Michała Probierza RTS odniósł najwyższe ligowe zwycięstwo w tym sezonie (w 11. kolejce widzewiacy wygrali 4:1). Tylko te feralne mecze wyjazdowe... Jak wiadomo każda passa kiedyś się kończy, a jeśli łodzianie marzą o pozostaniu w piłkarskiej elicie, muszą przerwać katastrofalną serię wyjazdowych porażek.
Widzew Łódź – Lech Poznań 2:2 (0:1)
Kaczmarek 70, E. Visnakovs 78 - Arboleda 34, Teodorczyk 56
Widzew: Wolański - Stępiński, Nowak, Mroziński, Urdinov - Lafrance, Cetnarski (Alex Bruno 46), Batrović (Gela 77), Kaczmarek, Mikita - E. Visnakovs.
Lech: Gostomski - Możdżeń, Wołąkiewicz, Arboleda, Douglas - Pawłowski (Claasen 21), Trałka, Linetty, Hamalainen, Lovrencsics - Teodorczyk (Kownacki 79).
Żółte kartki:
Urdinov (Widzew), Wołąkiewicz, Douglas, Trałka (Lech)
Sędzia:
Marcin Borski (Warszawa)
zdjęce za www.widzewiak.pl
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Z takim rywalem z 0:2 na 2:2 to fajna sprawa i to na chwilę obecną niestety jedyny pozytyw, ale dopóki piłka w grze...trzeba wierzyć, nic innego nie pozostało.
[quote name="raff"]RTS nigdy nie spadnie![/quote]łKS PANY!!!
RTS nigdy nie spadnie!