
Pelikan pokonał dziś (4.04) w Nowym Dworze Mazowieckim tamtejszy Świt 2:0. Bramki, które padły w pierwszej części meczu, zdobyli Piotr Koman i Krzysztof Brodecki.
Przed spotkaniem ze Świtem trener Maciej Bartoszek musiał głęboko analizować przyczyny ostatniej ligowej porażki. W efekcie na dzisiejszy mecz powołał odmienioną jedenastkę, z aż 7 zmianami w stosunku do wyjściowego składu z meczu przeciwko Legionovii. Zmiany zaszły w każdej formacji. W bramce po raz pierwszy w tej rundzie pojawił się Adrian Olszewski, a na pozycję stopera powrócił Mykola Dremliuk, tworząc z Konradem Kowalczykiem, Krzysztofem Brodeckim i Łukaszem Derbichem linię defensywy. Do pomocy przesunięto grających ostatnio na boku obrony Michała Adamczyka i Macieja Wyszogrodzkiego. W środku pola trener Bartoszek postawił ponownie na Daniela Bończaka oraz przywrócił do kadry Piotra Komana. Duet atakujących utworzyli Damian Nowak i Adrian Świątek, a spotkanie na ławce rezerwowych rozpoczął Mariusz Solecki.
Początkowe minuty to delikatna przewaga po stronie gospodarzy, którzy kilkukrotnie meldowali się pod polem karnym Olszewskiego, nie zagrażając mu jednak poważniej ani razu. W 20 minucie wynik spotkania otworzył Koman, popisując się świetnym uderzeniem główką. Współautorem bramki był Adamczyk, który dokładnie zacentrował z rzutu wolnego na głowę kolegi. Tymczasem już 3 minuty później gospodarze mogli wyrównać. W zamieszaniu pod bramką oddali parę strzałów, ale każda z prób była blokowana przez obrońców gości.
W końcówce pierwszej części meczu zarysowała się przewaga po stronie przyjezdnych, która znalazła udokumentowanie w postaci drugiej bramki. Najpierw blisko pokonania Karola Domżała był Kowalczyk, uderzający z narożnika pola karnego. Golkiper Świtu sięgnął jednak futbolówkę, która odbiła się od poprzeczki i opuściła plac gry. Potem łowiczanie trzykrotnie rozpoczynali akcję od rzutu rożnego, a znane porzekadło „do trzech razy sztuka” okazało się prawdziwe. Tym razem w 34 minucie na listę strzelców wpisał się Brodecki, grający dziś dobre zawody. Drugą asystę zanotował za to "Misiek" Adamczyk. Chwilę później mogło być nawet 3:0, ale Świątek zamiast podawać do wychodzącego Adamczyka, postanowił uderzyć na bramkę. Trzeba oddać miejscowym, że i oni przed przerwą mogli zdobyć kontaktowego gola. Damian Szuprytowski poradził sobie na prawej stronie z Derbichem, ale sytuację ratował „Broda”.
Piłkarze z Łowicza przed drugą częścią meczu pojawili się na murawie nieco wcześniej, by 2-3 minuty poświęcić na dodatkową rozgrzewkę. Szkoleniowiec „Ptaków”, nie chcąc powtórki scenariusza z meczu z Legionovią czy Zniczem, uznał że zawodnicy powinni być bardziej pobudzeni i skoncentrowani, aby dobrze wejść w drugą połowę. Rzeczywiście Pelikan nie grał po przerwie „na stojąco”, choć wyraźnie aktywniejsi w pierwszych minutach byli miejscowi. Inna sprawa, że przy stanie 0:2 musieli rzucić się do odrabiania strat, próbując utrzymywać się dłużej przy piłce. W tej sytuacji nadziewali się na kontry, z których kilka mogło być zabójczych i powinno zamienić się w kolejne trafienia dla łowiczan.
Jednak wcześniej, bo w 51 minucie, Mateusz Zawiska po uderzeniu głową był bliski zdobycia bramki. Niedługo potem Przemysław Szabat wbiegał w pole karne, ale skuteczną interwencją popisał się Brodecki. W 65 minucie golkiper Świtu wyszedł wysoko i minął się z piłką, a przechwyconą futbolówkę uderzył lobem Wyszogrodzki. Tym razem nieznacznie się pomylił. Prawie 10 minut później łowiczanie mieli sytuacje stuprocentowe. Niestety dla przyjezdnych piłka po ich strzałach odbijała się od przeciwników. Do końca zawodów wynik pozostał bez zmian i komplet punktów powędrował do Łowicza.
Martwić może mały szpital w łowickiej ekipie. Od końca ubiegłej rundy nie gra Damian Ceglarz, na uraz pleców skarżył się ostatnio Przemysław Perzyna, a w autokarze do Nowego Dworu zabrakło Paschala Ekwueme. Na domiar złego w dzisiejszym spotkaniu urazów doznali Damian Nowak i Mariusz Solecki. Szczególnie groźna może okazać się kontuzja „Solesia”, u którego podejrzewa się uszkodzenie mięśnia dwugłowego uda. Do kadry wrócił dziś co prawda Mykola Dremliuk, ale wciąż nie jest w pełni sił.
Kolejne spotkanie „biało-zieloni” rozegrają w niedzielę palmową, 13 kwietnia o godzinie 11:15. Ich rywalem będzie niżej notowana Olimpia Zambrów. Pora, by łowiczanie dobrze zaprezentowali się przed własną publicznością i zrehabilitowali za ostatnie domowe wpadki.
Świt Nowy Dwór Mazowiecki – Pelikan Łowicz 0:2 (0:2)
Koman 20, Brodecki 34
Świt: Domżał – Drwęcki, Melao, Krzymiński (Szabat 46), Nowotka – Szuprytowski, Zawiska, Ziąbski, Kamiński (Imiela 46) – Melon (Kiwała 68), Duda
Pelikan: Olszewski – Kowalczyk, Brodecki, Dremliuk, Derbich – Wyszogrodzki, Koman, Bończak (Pomianowski 60) (Kosiorek 90), Adamczyk – Nowak (Solecki 53), Świątek (Golański 66)
Żółte kartki: Kowalczyk, Brodecki, Wyszogrodzki (Pelikan)
Sędzia: Rafał Sawicki (Tarnobrzeg)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Brawo Pelikan Musimy się utrzymać. bardzo cenne punkty. teraz u siebie poprawić i będzie dobrze. i niech już trener nie mówi że drużyna nie przygotowana bo to nie prawda. na wyjazdach 3 mecze i dwa zwycięstwa i nieszczęśliwy remis w Elblągu. u siebie trzeba punktować a nie siedzieć godzinę po meczu na murawie i się popisywać. z Zambrowem tylko 3 pkt.
gratulacje