W sobotę 19 lipca minęło dokładnie dwadzieścia lat od śmierci Pawła Pioruna, wychowawcy dzieci i młodzieży, nauczyciela wychowania fizycznego, trenera pływania, płetwonurka, żeglarza i instruktora WOPR z Łowicza. Mimo upływu lat łowiczanin wciąż jest obecny w pamięci jego bliskich i znajomych. O tym, jaki był Paweł Piorun, opowiedziały nam jego żona Agnieszka i córka Dorota.
Z moimi rozmówczyniami spotykam się w pracowni poligraficznej Doroty Piorun-Wolińskiej, starszej córki Pawła Pioruna. Jej firma mieści się przy ulicy Klickiego w Łowiczu, kilkaset metrów od miejsca, w którym 37 lat temu poznali się jej rodzice.
- Pamiętam bardzo dobrze nasze pierwsze spotkanie. Jechaliśmy na obóz harcerski, mieliśmy zbiórkę pod basztą generała Klickiego. Ja zdałam właśnie do klasy maturalnej w I Liceum Ogólnokształcącym im. Józefa Chełmońskiego. On był trzy lata starszy, skończył pierwszy rok Studium Nauczycielskiego w Łowiczu. Chociaż mieszkaliśmy w tym samym mieście, nigdy wcześniej na siebie nie trafiliśmy. Paweł zawsze się śmiał, że mieszka w centrum miasta i jest chłopakiem miastowym, a ja byłam zza przejazdu – wspomina z uśmiechem Agnieszka Piorun.
Po powrocie z obozu w Ustroniu para zaczęła się spotykać, a już w 1989 roku zakochani wzięli ślub. W kolejnym roku na świat przyszła ich pierwsza córka Dorota, a w 1999 roku urodziła się druga córka, Helena.
Młodzi rodzice łączyli opiekę nad córką ze studiami. Najpierw mieszkali w akademiku małżeńskim na osiedlu Lumumby w Łodzi, a po zlikwidowaniu łódzkiej filii Akademii Wychowania Fizycznego w Warszawie byli zmuszeni przeprowadzić się do stolicy. On studiował wychowanie fizyczne, ona geografię na Uniwersytecie Warszawskim.
W Łowiczu, oprócz pracy w Szkole Podstawowej nr 2, jako nauczyciel pływania, a potem jako wuefista w I Liceum Ogólnokształcącym, Paweł Piorun prowadził bardzo aktywny tryb życia. - Zawsze powtarzał, że dzień bez pływania to dzień stracony. Prowadził dzienniki, w których zapisywał ile kilometrów przepłynął, przebiegł i przejechał na rowerze – opowiada żona.
Córka Dorota, podkreśla, że jej ojciec stosunkowo późno opanował umiejętność pływania. Z basenu zaczął korzystać z przyczyn zdrowotnych – zalecano mu aktywność fizyczną w celu wzmocnienia mięśni grzbietu. To właśnie wtedy rozpoczęła się jego przygoda z pływaniem. - To, co początkowo miało być jedynie formą rehabilitacji, z czasem przerodziło się w pasję – mówi jego żona. – Systematyczność i pełne zaangażowanie sprawiły, że osiągnął w tej dziedzinie imponujący poziom.
Jeszcze jako uczeń szkoły średniej Paweł Piorun zaczął działać w klubie płetwonurków PTTK “MURENA” przy OSP-ORW. Uzyskał kwalifikacje instruktora ratownictwa WOPR, a swoją wiedzę i doświadczenie przekazywał młodszym pokoleniom, organizując kursy szkoleniowe i prowadząc zajęcia pływackie.
Aktywnie działał również w strukturach Ochotniczej Straży Pożarnej – Ratownictwo Wodne w Łowiczu. Pasjonował się żeglarstwem, a jego zaangażowanie w środowisko wodniackie zaowocowało współzałożeniem Łowickiego Stowarzyszenia Płetwonurków.
Niejednokrotnie uczestniczył w trudnych i wymagających akcjach poszukiwawczych na zbiornikach wodnych. - Pamiętam, że byliśmy na naukach przedmałżeńskich w katedrze. Nagle ktoś wchodzi i głośno pyta „Jest Paweł Piorun? Bo jest potrzebny na akcję, ktoś zatonął na żwirowni”. Więc ja zostałam, a on pojechał – wspomina Agnieszka Piorun.
Córka Dorota szybko złapała bakcyla pływania. Miała skończone dwa latka, kiedy nauczyła się pływać. - Szczerze mówiąc nie pamiętam moich początków z wodą, Ale tata dobrze mnie z nią oswoił – przyznaje. Gdy chodziła do podstawówki, przed szkołą trenowała pływanie.
- Tata potrafił mnie zmotywować – wspomina. - To nie było tak, że cierpiałam, wstając o świcie. Jasne, że czasem mi się nie chciało, ale jego entuzjazm i wsparcie sprawiały, że czułam wewnętrzną motywację. Wiedziałam, że warto – opowiada Dorota.
Agnieszka Piorun przyznaje, że jej mąż świetnie odnajdywał się w każdej swojej pracy. Dzieci i młodzież wprost lgnęły do niego. - Tata był po prostu fajnym gościem, który przyciągał ludzi. Mam wrażenie, że każdy dobrze się czuł w jego towarzystwie – wyznaje starsza córka.
Dorotę pytamy o najważniejszą rzecz, jaką przekazał jej tata. - Zawsze imponowało mi to, że potrafił z każdym się porozumieć. Szanował każdego swojego rozmówcę – mówi. Jako dziecko zawsze widziała serdeczność taty, niezależnie od tego, z kim rozmawiał.
Poza tym tata nauczył ją pływać, co dawało jej ciekawe możliwości i pozwoliło poznać interesujących ludzi. Niedługo po jego śmierci została wicemistrzynią ratownictwa wodnego województwa łódzkiego w kategorii juniorów.
W minioną sobotę, a więc dokładnie w 20 rocznicę śmierci, żona i obie córki uczestniczyły w XXXI Maratonie Pływackim im. Pawła Pioruna i pamięci Marcina Kaźmierskiego w Rawie Mazowieckiej.
Zawody pływackie na zalewie Tatar odbywają się od wielu lat, a Paweł Piorun był jednym z współorganizatorów imprezy. Po jego śmierci postanowiono, że zostanie patronem zawodów. - Paweł był bardzo oddany temu, co robił. Maraton jest wyrazem pamięci o nim – uważa Agnieszka Piorun.
Chociaż minęło dwadzieścia lat od jego śmierci, Paweł Piorun wciąż jest obecny w sercach i umysłach bliskich. Jego żona i córka nie mają wątpliwości, że patrzy na nie z góry i czuwa nad nimi. - Jak sobie z nim czasem gadam, to proszę go, żeby nadal na nas zerkał. Żeby nie odpuszczał – wyznaje Dorota.
Paweł Piorun zmarł 19 lipca 2005 roku, niespełna miesiąc przed swoimi 38. urodzinami.
W najbliższą niedzielę 27 lipca o godzinie 8:00 w kościele pijarskim w Łowiczu odbędzie się Msza święta w intencji śp. Pawła Pioruna.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.