Reklama

15 lat temu Pelikan zadebiutował na zapleczu Ekstraklasy, a w Łowiczu strzelał Robert Lewandowski (foto)

29 lipca 2007 roku, dokładnie 15 lat temu, Pelikan Łowicz zadebiutował w piłkarskiej II lidze. W historycznym, pierwszym meczu na zapleczu Ekstraklasy biało-zieloni zmierzyli się ze Zniczem Pruszków. Goście wygrali 2:0, a jedną z bramek zdobył Robert Lewandowski.

To był pierwszy mecz sezonu 2007/2008 w II lidze, która była wówczas zapleczem Ekstraklasy, czyli najwyżej klasy rozgrywek piłkarskich w Polsce. Na drugoligowym froncie walczyły wtedy takie kluby jak Lechia Gdańsk, Śląsk Wrocław, Arka Gdynia, Piast Gliwice czy Wisła Płock.

27 lipca 2007 r. na stadionie przy ul. Starzyńskiego łowiczanie, którzy miesiąc wcześniej po barażach z Kmitą Zabierze wywalczyli historyczny awans, zmierzyli się z innym beniaminkiem, czyli Zniczem Pruszków.

Bramki łowickiej drużyny w tym meczu strzegł Mariusz Jędrzejewski, który wskoczył do pierwszego składu Pelikana w rundzie wiosennej sezonu 2006/2007. Zastąpił między słupkami kontuzjowanego Roberta Romanowskiego.

- Był stres, bo zagrałem parę meczów w III lidze i zostałem rzucony na głęboką wodę. Trener Jacek Cyzio zaufał mi i dał mi szansę - wspomina były bramkarz „Ptaków”. Pamięta, że na mecz ze Zniczem przyszło dużo kibiców, którzy zasiedli na trybunie głównej oraz na przenośnej trybunie za bramką. Portal 90minut.pl podaje, że na stadionie obecnych było 2000 widzów.

- Nie pamiętam, kiedy było tak dużo kibiców. Może jak graliśmy później w Pucharze Polski z Ruchem Chorzów, ale to tylko i wyłącznie dlatego, że Ruch trzyma z Widzewem, a wiadomo, że Łowicz jest miastem Widzewa – mówi popularny „Jędrzej”.

Zanim łowiczanie zadebiutowali w II lidze, stadion przy Starzyńskiego musiał zostać zatwierdzony do gry przez PZPN. Przed przyjazdem komisji licencyjnej działacze i zawodnicy Pelikana sprawdzali m.in. wymiary boiska.

- Okazało się, że bramki są o 5 centymetrów za nisko – mówi Zbigniew Czerbniak, ówczesny kapitan łowickiej drużyny, a dziś prezes Pelikana. Jak relacjonuje, trzeba było uciąć poprzeczkę i dospawać brakujący element słupków, żeby bramka miała regulaminową wysokość 2,44 metra.

Były stoper biało-zielonych wspomina, że mecz ze Zniczem był wyrównany. Goście objęli prowadzenie na początku drugiej połowy po trafieniu Bartosza Wiśniewskiego. Wynik spotkania w 90. minucie ustalił Robert Lewandowski, który dziś jest jednym z najlepszych piłkarzy na świecie.

- Lewy dostał piłkę przed polem karnym, znalazł trochę miejsca i oddał dobry strzał, jak to się mówi „pod ladę”. Nawet najlepsi bramkarze by tego nie obronili – śmieje się Jędrzejewski. - Pamiętam tę bramkę jak dzisiaj. Lewandowski zrobił zamach, ja wślizg, on przełożył sobie piłkę i uderzył. Zachował się jak rasowy napastnik – opowiada Czerbniak.

-Później po meczu rozmawialiśmy z kolegami, że gdyby nie wspawali tych elementów, to piłka po uderzeniu Lewandowskiego przeleciałaby nad poprzeczką – żartuje Jędrzejewski.

Zbigniew Czerbniak przyznaje, że już wtedy przeciwko Lewandowskiemu grało się ciężko, bo chociaż miał dopiero 19 lat, to był silny i wysoki. - W tamtych czasach mówiło się jednak, że to Wiśniewski ma lepsze papiery na granie niż Lewandowski – zauważa Robert Wilk, były piłkarz Pelikana, również grający w tamtym meczu.

Warto dodać, że w pojedynku ze Zniczem na boisku pojawiło się aż 7 wychowanków łowickiego klubu. - Mieliśmy dobre roczniki wśród juniorów. Do młodych zawodników, bardzo dobrze wkomponowali się starsi zawodnicy, którzy ciągnęli cały wózek – przyznaje były golkiper Pelikana.

- Graliśmy składem miejscowym, który nie został wzmocniony, dopiero wiosną dołączyli do nas nowi zawodnicy – wspomina Wilk, który ma na swoim koncie blisko 300 spotkań w Ekstraklasie. Jak dodaje „Jędrzej”, atmosfera w drużynie była dobra, chociaż wyniki były różne.

Mimo wiosennych wzmocnień Pelikan zajął ostatnie miejsce w tabeli II ligi i został zdegradowany. - Nie wszystkie mecze miło wspominam, ale ogólnie całą przygodę w II lidze odbieram bardzo pozytywnie - przekonuje były bramkarz Pelikana.

Znicz uplasował się na wysokim piątym miejscu, a Robert Lewandowski z 21 bramkami został królem strzelców i trafił do Lecha Poznań.

- Gdyby ktoś powiedział wtedy, że w przyszłości będzie grał w Barcelonie, to pewnie nikt by w to nie uwierzył. Był solidny, ale chyba nikt nie wróżył mu takiej kariery – uważa Wilk, który przed igrzyskami olimpijskimi w 1992 r. miał okazję grać przeciwko takim piłkarzom jak Roberto Carlos czy Diego Simeone.

- Był w pełni profesjonalistą i zapracował na to, dlatego tak potoczyła się jego kariera – podsumowuje piłkarską drogę RL9 Czerbniak.

Fot. Jacek Nezdropa

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Lowicz24.eu




Reklama
Wróć do