Reklama

Hipokryzja

03/11/2014 11:05

Kampania wyborcza przybiera na sile i tak będzie do piątku przyszłego tygodnia. W wyborach wójtów, przynajmniej niektórych gmin, a także burmistrza Łowicza, może potrwać jeszcze kolejne dwa tygodnie. Jest bowiem wielce prawdopodobna druga tura czyli - używając języka sportowego - ścisły finał. Najwięcej emocji, przynajmniej na lokalnych forach internetowych, wywołuje wybór łowickiego burmistrza, a tym razem Krzysztof Kaliński nie wydaje się być takim pewniakiem, jak przed czterema laty, choć bez wątpienia jest znów faworytem.

Kampania wyborcza przybiera na sile i tak będzie do piątku przyszłego tygodnia. W wyborach wójtów, przynajmniej niektórych gmin, a także burmistrza Łowicza, może potrwać jeszcze kolejne dwa tygodnie. Jest bowiem wielce prawdopodobna druga tura czyli - używając języka sportowego - ścisły finał. Najwięcej emocji, przynajmniej na lokalnych forach internetowych, wywołuje wybór łowickiego burmistrza, a tym razem Krzysztof Kaliński nie wydaje się być takim pewniakiem, jak przed czterema laty, choć bez wątpienia jest znów faworytem. W moim przekonaniu (choć rzecz jasna mogę się mylić) najbardziej może mu w reelekcji zagrozić znany w Łowiczu i okolicach, zdolny architekt Jarosław Śmigiera. Stosunkowo młody (choć Aleksander Kwaśniewski, gdy zostawał prezydentem RP był o kilka lat młodszy), dynamiczny, z jakimiś pomysłem na rozwój Łowicza oraz zaspakajanie potrzeb i oczekiwań mieszkańców.

Inna sprawa, że te oczekiwania są czasem irracjonalne albo kierowane nie w tę, co należy, stronę. W Łowiczu najbardziej hałaśliwa i roszczeniowa minispołeczność to ludzie, których interesy kręcą się wokół Zduńskiej. Ulicy z handlowymi tradycjami, mającymi – tak by się przynajmniej zdawało – wszelkie predyspozycje przekształcenia się w prawdziwe, tętniące życiem, usługowo-handlowe centrum Łowicza. Tyle, że wielu właścicieli kamieniczek i lokali przy Zduńskiej chciałoby i zjeść ciastka i nadal je mieć, a władze miasta powinny im do tego jeszcze dopłacać.

Na moje pytanie zadane jednej z łowiczanek prowadzących działalność usługową na obrzeżach miasta: „Dlaczego nie chce pani przenieść się na Zduńską? Tyle lokali stoi pustych” usłyszałem: „Myślałam o tym, ale za wynajęcie obecnego pomieszczenia płacę miesięcznie pięćset złotych, a na Zduńskiej za podobne chcą dwa, dwa i pół tysiąca, przy czym tysiąc zapisany w umowie, a drugi tysiąc albo półtora na czarno”. Więc – bez komentarza. A ileż to hałasu było wokół płatnego parkowania, które rzekomo miało handel na Zduńskiej zabijać? W dziesiątkach polskich, nie wspominając o zachodnioeuropejskich, miast ulice podobne do Zduńskiej już dawno zamieniono w deptaki, a lokalnemu biznesowi wyszło to tylko na zdrowie. Pisałem też kiedyś w tym miejscu (a moje obserwacje wiele osób potwierdziło), że na Zduńskiej zbyt często zdarzają się młode ekspedientki, którym klienci najwyraźniej przeszkadzają. To też nie sprzyja biznesowi, bo jeśli ktoś jest traktowany, jak natrętna mucha, to trudno oczekiwać, że z radością ponownie przekroczy próg tych samych drzwi. Inna sprawa, że drobnemu handlowi skrzydła podcięły tak masowo wpuszczone do Polski zachodnie supermarkety, do których naród wali, jak w dym i czasem (ale nie zawsze) trudno się temu zjawisku dziwić. Ludzie lubią, jak mają dostęp do towaru w szerokim asortymencie, który mogą dokładnie obejrzeć, a nawet pomacać. Wodę z mózgu robi też klientom marketowa, sprytna reklama, a właściwie propaganda. Czasem zwyczajnie kłamliwa, z czym już parę razy się zetknąłem.

W lokalnych (łowickich) programach wyborczych niektórych partii i ugrupowań jest mowa o pozyskiwaniu nowych terenów pod inwestycje. Jak się takie tereny w obecnej rzeczywistości politycznej pozyskuje – przekonały się na własnej skórze władze Nieborowa. Od kilkunastu miesięcy trwają zabiegi wójta i rady gminy wokół zmian w planie zagospodarowania przestrzennego polegających na tym, by tereny przylegające do „siedemdziesiątki” w okolicy Bełchowa będące obecnie nieużytkami przekształcić w tereny inwestycyjne. Miejsce zdawałoby się idealne, bo po pierwsze w bezpośrednim sąsiedztwie węzła autostradowego, po drugie obecnie nie wykorzystywane gospodarczo. Niewielka grupka osób doszła jednak do wniosku, że ze wszelkich sił postara się o zablokowanie tych planów i wygenerowała wniosek o rozszerzenie na te obszary Bolimowskiego Parku Krajobrazowego. Rada gminy jednogłośnie tym rewolucyjnym pomysłom się sprzeciwiła, ale już we władzach wojewódzkich (PO-PSL) idea zablokowania terenów pod inwestycje zyskała pewien poklask. Poczta pantoflowa z miasta Łodzi donosi, że gdyby wójt był na ten przykład namaszczony przez PSL, to kto wie? Więc można mieć tylko nadzieję, że po 16-tym listopada nastąpi istotna restrukturyzacja Sejmiku Wojewódzkiego, a więc i Urzędu Marszałkowskiego, bo na to, by w Nieborowie wójtem został kandydat PO albo PSL się nie zanosi.

Obecne i przyszłoroczne wybory będą dla polskich interesów niezwykle istotne. Zmiany nie będą jednak łatwe, bo koalicja rządząca od siedmiu lat Polską skutecznie pierze mózgi telewidzom, mając w tym wytresowanych realizatorów w głównych mediach. Tam dopiero uprawia się hipokryzję! To jednak jest temat nawet nie na bardzo, bardzo długi felieton, a na wiele książek. Trochę ich nawet już ukazało się na rynku, tylko kto teraz czyta książki? Tym bardziej, że mainstreamowe media nie będą ich przecież propagować. A jeśli układ polityczny za rok się nie zmieni, to kto wie, czy w niedalekiej przyszłości nie będą wychodzić w tzw. drugim obiegu?

Konkurs wycinanek (P.S. do felietonu)

To mamy w Łowiczu aferę przedwyborczą! Okazuje się, że pan Marcin Kosiorek bezprawnie czyli bez zgody autora, wycinankarza ludowego, pana Jacka Rutkowskiego użył wycinanki wygenerowanej przez tegoż pana Jacka w celu promowania własnej to znaczy pana Marcina osoby w wyborach do Rady Powiatu. Sprawa nie może być jednak przez sąd rozpatrzona w trybie wyborczym, bo pan Jacek tym razem nigdzie nie startuje, więc nie ma podstaw prawnych do procesu w takim trybie. Ale można zawsze spróbować w normalnej procedurze i oskarżyć pana Marcina o chwilowe (bowiem na skutek interwencji pana Jacka pan Marcin wycinankę z wyborczej reklamy wycofał) naruszenie praw autorskich. Jeżeli wycinanka została zgłoszona wcześniej przez wycinankarza do ZAIKS-u i jako taka podlega zwiększonej ochronie, autorowi będzie łatwiej dochodzić swych praw. W każdym razie nie jedna to wycinanka w obecnej kampanii wyborczej, bo jak się niektórym wydaje to wycinanki mają wygrywać, a nie kandydaci. Mamy więc nie planowany wcześniej konkurs łowickich wycinanek. Krótko mówiąc – łowicka wycinanka robi karierę, przynajmniej na Ziemi Łowickiej, ale dobre i to. Jeden z moich znajomych rodem z warszawskiej Ochoty mawiał w takich przypadkach: własny cyrk i własne małpy.

A do wszystkich kandydatów, którzy nie wyszli jeszcze z krótkich majtek i wydaje im się, że ładny szlaczek w zeszycie zastąpi jego merytoryczną zawartość, mam prośbę. Wyjdźcie, choćby na chwilę, z łowickiego zaścianka i pozwólcie sobie na odrobinę światowości. Ozdabiajcie swoje wyborcze „zachwalanki” na przykład haftem richelieu. Kardynał Richelieu żył czterysta lat temu, a ponieważ prawa autorskie wygasają 50 lat po śmierci, więc do wykorzystywania haftu upamiętniającego słynnego francuskiego kardynała macie prawa wprost nieograniczone. Tym bardziej, że jako kardynał nie pozostawił potomnych (prawdopodobnie).

Krzysztof Miklas, we wtorek 4 listopada 2014.

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Lowicz24.eu




Reklama
Wróć do