Reklama

I edycja Ł Festiwalu za nami

24/08/2015 20:21

Około 250 osób przewinęło się przez Łowicki Ośrodek Kultury podczas pierwszej edycji Ł Festiwalu.

 

 

 



Co jak co, ale mieszkańcy Łowicza nie mogą narzekać na muzyczną nudę. Osobiście bardzo miło wspominam tegoroczną koncertową edycję Och! Film Festiwalu, a od tamtego czasu wielu z nas miało okazje uczestniczyć w kilku innych melodyjnych wydarzeniach, które dozuje nam między innymi Łowicki Ośrodek Kultury.

Ostatnim eventem, który z pewnością pozostawił po sobie dobre wrażenie była pierwsza edycja alternatywnego Ł Festiwalu. Na scenie, rozstawionej na dziedzińcu Łowickiego Ośrodka Kultury wystąpiło kilkunastu młodych muzyków, którzy swoją energią oraz twórczością porwało publiczność do zabawy. Nam udało się porozmawiać z niektórymi z nich.

Na przetarcie szlaków wytypowany został Mateusz Jagiełło. Młody wokalista i kompozytor zarazem, dobrze znany jest wśród łowickich melomanów. Jak sam przyznał, swoją przygodę z muzyką rozpoczął w wieku 11 lat, a dziś na swoim koncie ma kilkanaście własnych utworów i jeszcze więcej koncertów. Szersza publiczność, twórczość łowiczanina poznać mogła podczas tegorocznej edycji Bzura Rock Show. Czy zatem towarzyszy mu jeszcze stres?
- Nowa scena to zazwyczaj nowy stres, mimo wszystko minimalny. Ta, na której wystąpiłem jest mi dobrze znana, dobre nagłośnienie. Nie było większego stresu dzisiaj – powiedział rozmawiając z nami po sobotnim występie.

Choć początek, jak to zazwyczaj bywa należy do nieco sztywnych, pod sceną nie brakowało wiernych fanów. W sobotę Mateusza dzielnie wspierali ci najwierniejsi, jak to określił „tatuś w roli technicznego, mamusia w roli fanki, dziewczyna oraz najbliżsi przyjaciele”. Niemal z każdym koncertem przybywa zwolenników metalu i rocka, który tworzy. - Moja kariera jest równie progresywna jak muzyka, którą gram. Dotychczas musiałem wysyłać swoje nagrania, prosić się o występ. Jak widać przyniosło to oczekiwane rezultaty, ponieważ Ł Festiwal jest moim czwartym koncertem w tym roku – cieszy się młody muzyk.

Będąc na dziedzińcu Łowickiego Ośrodka Kultury i podziwiając ludzi stwierdziłam, że trzeba być naprawdę wystrzałową i odważną osobą, aby do połyskującej złotej kamizelki włożyć czerwone skarpetki. Jakież było moje zdziwienie, kiedy okazało się, że ową wystrzałową osobą jest Paweł Swiernalis – wokalista Lord & the Liar.

Poznańska kapela nie jest łatwa w klasyfikacji gatunkowej, przez co wyjątkowa w odbiorze. Nonszalancki, sceniczny styl Pawła w połączeniu z jazzem i bluesem, który wspólnie z grupą gra daje w efekcie całkiem przyjemne widowisko cyrkowo – muzyczne. Poza sceną kapela okazała się bardzo kontaktową i zgraną paczką. Pomimo, że do Łowicza przyjechali w dniu festiwalu udało im się zwiedzić Stary Rynek i odwiedzić Cepelię, by tam zakupić upominki. Obecnie, jak udało nam się dowiedzieć zbierają materiał na nową płytę. Utwory z pierwszej usłyszeć można między innymi w radiowej Trójce.

Utwór „Ona ma broń” zaśpiewany nieco ochrypłym głosem, za to z garażowym zacięciem poderwał wielu, którzy okupowali trawniki ŁOKu. Sprawcą całego zamieszania okazał się występujący pod pseudonimem Bobby the Unicorn – Darek Dąbrowski. Muzyk, któremu na scenie towarzyszył Maciek Rokita (bas) i Konrad Jaworski (perkusja) zelektryzowali publiczność retro brzmieniem. Zapytani przez nas, czy na co dzień równie mocno poruszają, bez wahania odpowiedzieli, że nie. - Ja pracuję w banku, Konrad testuje gry – daleko nam do szaleństwa, jakie serwujemy podczas występów – zdradził Darek.

Wśród artystów, którzy pojawili się na festiwalowej scenie byli także Stardust Memories oraz największa gwiazda Magnificent Muttley. Muzycy obu kapel pochodzą ze stolicy. Ostatnia, jak na gwiazdę przystało zagrała najbardziej energetyczny i dynamiczny koncert owego wieczoru. Z kolei z rokową kapelą The Procasters przyjechało chyba najwięcej fanek i … rodziców. Warto również wspomnieć, że w przerwach pomiędzy występami publiczność posłuchać mogła muzyki granej na żywo z gramofonów przez kolektyw Shitty Set.

Jako ostatni, niczym wisienka na torcie wystąpił Miro Kępiński. To zdecydowanie najbardziej doświadczony muzyk, wśród wszystkich artystów podczas sobotniej edycji Ł Festiwalu. Pochodzący z Mławy muzyk jest doskonale znany łowickiej publiczności, przed którą występował m.in. w Klubie Pracownia.

Ł Festiwal to nowa muzyczna impreza, która na rozrywkowej mapie Łowicza pojawiła się po raz pierwszy. Pomysłodawcą przedsięwzięcia był Adam Bombrych, którego nazwisko kilkakrotnie padało podczas wieczoru. On jednak z wrodzoną skromnością, najczęściej w ciemnych okularach przechadzał i doglądał wszystkiego. Podczas sobotniego wydarzenia przyznał, że pojawia się u niego pewnego rodzaju niedosyt, spowodowanym niemocą zobaczenia wszystkich koncertów. - Teraz wiesz jak wygląda organizacja takiego eventu od kuchni. Nie przyjmuj się za kilka dni Ci wszystko opowiem – żartował Mateusz Rudak zwracając się do młodszego kolegi.

Z założenia organizatorów, pierwsza edycja Ł Festiwalu nie miała być wielkoformatowym wydarzeniem. Główny nacisk położony został na polskie, młode, alternatywne zespoły, które swoją twórczością składają słuchaczom wartościowe muzycznie propozycje. Czy to się udało. Zdecydowanie tak! A najlepszym tego dowodem niech będzie fakt, że na dziedzińcu Łowickiego Ośrodka Kultury pojawiło się około 250 osób.

 Wkrótce opublikujemy materiał wideo. Zachęcamy do obejrzenia galerii zdjęć.

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Lowicz24.eu




Reklama
Wróć do