
Za nami drugi i ostatni dzień tegorocznej Majówki w Skansenie w Maurzycach. W poniedziałek podłowickie muzeum na wolnym powietrzu odwiedziło nie mniej turystów, niż w niedzielę.
Znajome twarze z Łowicza, goście z regionu. Z Mazowsza, Wielkopolski i jeszcze odleglejszych zakątków kraju. Spacerują po skansenie, uczestniczą w lekcji w wiejskiej szkole, poznają tajniki haftu koralikowego albo próbują wypieków prosto z pieca.
- Pamiętam z tej wycieczki tylko rząd niebieskich chałup - wspomina Monika Pasikowska z Pruszkowa, która w maurzyckim skansenie była na szkolnym wyjeździe jako mała dziewczynka. Po latach przyjechała do muzeum wsi łowickiej razem z mężem i córką. Niespełna 8-letnia Alicja chwali się pracą wykonaną na lekcji pisania gęsim piórem, a mama prezentuje efekt zmagań z haftem koralikowym. Pani Monika chętnie słucha też opowieści o wiejskim nauczaniu przed stu laty. Sama jest nauczycielką.
W pierwszy dzień maja w skansenie można było wziąć udział również w warsztatach piekarniczych, spróbować wykonać firankę bibułową czy pospacerować po obiekcie z przewodnikiem. - Wczoraj (w niedzielę - przyp. red.) na liście miałam dużo osób z Warszawy, Łodzi, Poznania. Był nawet pan z Zakopanego - mówi nam Zofia Mycka częstując gorącym jeszcze ciastem drożdżowym.
- Jest pyszne - chwalą wypieki goście. Niektórzy odwiedzają panią Zosię kilka razy, dzięki czemu mogą spróbować i kruchych ciasteczek, i chlebka cebulowego.
Więcej zdjęć na naszym profilu na Facebooku.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie