
Wykład „Dr Stanisław Rotstad – łowicki Judym” zapoczątkował kolejny, powakacyjny cykl „Spotkań z historią” w Powiatowej Bibliotece Publicznej. O łowickim Judymie opowiedziała historyk Katarzyna Piotrkiewicz.
Prelegentka, jak sama na wstępie przyznała z powodu przegrzania w 1987 roku była pacjentką dr. Stanisława Rotstada. Wizyty jednak nie pamięta.
Stanisław Rotstad urodził się w 1895 roku w Warszawie. Przeżył 99 lat, zmarł 1 września 1994 roku w Łowiczu. Lata dzieciństwa i młodości spędził w Warszawie, gdzie uczęszczał do VI Męskiego Gimnazjum, a potem rozpoczął studia najpierw na Uniwersytecie Medycznym w Belgii, a potem na Wydziale Lekarskim Uniwersytetu Warszawskiego, które przerwała I wojna światowa. Dyplom lekarski uzyskał w 1925r., idąc na układ - 1 rok studiów za 3 lata służby.
Głębokie uczucia patriotyczne w Stanisławie od dziecka pielęgnował jego dziadek. W wieku 19 lat został zmobilizowany do wojska i wyruszył na front I wojny światowej. Podczas działań wojennych pod Kowlem został ranny, jednak po 6 miesiącach wrócił i został przewodniczącym kompanijnej rady żołnierskiej. W 1917 r. pod Równem został zdemobilizowany i wstąpił do Związku Wojskowych Polaków. 10 listopada 1918 r. brał udział w rozbrajaniu Niemców. Wraz z grupą kolegów rozbroili na Politechnice ponad 30-osobowy posterunek żołnierzy niemieckich. W grudniu tego samego roku znalazł się wśród masowo wstępujących studentów do 36 pułk piechoty Legii Akademickiej, która powstała pod dowództwem mjr Zygmunta Bobrowskiego. W dziesięć dni później na Placu Saskim Stanisław Rotstad złożył przysięgę wierności Rzeczypospolitej. Z Legią Akademicką był związany do 1921 r. Po uzyskaniu dyplomu lekarskiego rozpoczął pracę jako lekarz wojskowy 10 pułku piechoty w Łowiczu, w którym służył do 1938 roku, kiedy to postanowił poświęcić się cywilnej służbie zdrowia.
Wcielony ponownie do wojska w 1939roku. Ze swoim oddziałem zawędrował aż do Wilna i Kowna, za litewską granicą został internowany. Trafił do obozu, gdzie pełnił funkcję lekarza obozowego. Do Polski powrócił w 1945 roku, gdzie czekała na niego żona Irena i córka Zofia.
Początkowo pracował w miejscowym ośrodku zdrowia i w Szkole Rolniczej na Blichu oraz w Urzędzie Pocztowo – Telegraficznym. W mieście zapoczątkował otwarte lecznictwo. Do największych zasług dr Stanisława Rotstada należy m.in. sprowadzenie do Łowicza pulmonologa Harry"ego Kolbowa, który wyleczył całą okolicę z gruźlicy, zorganizował Przychodnię Przeciwgruźliczą, utworzenie Przychodni Obwodowej z poradniami: Ogólną, Chirurgiczną, Kobiet Ciężarnych, Laryngologiczną, Okulistyczną, Neurologiczną i Skórno – Wenerologiczną oraz Pediatryczną.
Tą ostatnią wzbogacił o profilaktykę dziecięcą do lat 3, zorganizował dla dzieci i matek tzw. „kuchnię mleczną” i Szkołę Matek, gdzie matki przychodziły po tzw. „kroplę mleka”, czyli po wyparzoną butelkę z już przygotowanym, witaminizowanym mlekiem. Znany z niekonwencjonalnych metod, którymi wśród aptekarzy wywoływał poruszenie. „Sposobami” nawracał wiejskie społeczeństwo z przesądów. Największą umieralność dzieci upatrywał w niewiedzy matek w wychowaniu swoich potomstw, dlatego nauczał je w jaki sposób wychować zdrowe dziecko. Sam o sobie pisał, iż "jest lekarzem tych najmniejszych obywateli, dla których świat jest tak okropnie duży".
W 1982 roku przeszedł na emeryturę, jednak nie zrezygnował z miłości swojego życia, czyli leczenia dzieci. Choć rozwijał swoje inne pasje, m.in. malarstwo. Był dwukrotnie żonaty, doczekał się również dwóch córek – Joanny (z małżeństwa z Marią) oraz Zofii. Pierwszą żonę poślubił w 1923r., małżeństwo zostało unieważnione po 5 latach. Drugą miłość – Zofię poślubił w Warszawie w 1933r. Małżonkowie mieszkali przy ul. 1 Maja, zaś w latach 60-tych przeprowadzili się do bloków na Tkaczewie. Zmarli w odstępie niespełna 5 miesięcy. Irena w kwietniu, jej mąż Stanisław we wrześniu 1994r.
Odbiorcami wczorajszego wykładu była starsza grupa osób. Większość z nich pamiętała dr Stanisława Rotstada. Spotkanie było więc doskonałą okazją do podzielenia się doświadczeniami oraz wspomnieniami o łowickim doktorze Judymie.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Pani redaktor nieco pomieszała fakty przedstawione przez prelegentkę. A spotkanie rzeczywiście bardzo ciekawe. pozdrawiam
Piękne spotkanie. Dziękuję:-)