
Z łowickich parków i rynków znikają kwiaty. - Kradną na potęgę. Nie ma tylu aktów wandalizmu, co złodziejstwa - mówi Aneta Biernat z firmy Park i Ogród, która na zlecenie łowickiego ratusza opiekuje się terenami zielonymi.
Nie pierwsza w tym sezonie przykra niespodzianka spotkała ogrodników we wtorkowy (22 czerwca) poranek. Pracownicy miedniewickiej firmy właśnie przyjechali podlać rośliny w parku Mickiewicza.
- W piątek przed południem posadziliśmy, a w sobotę podczas podlewania już brakowało kwiatków - opowiada Aneta Biernat z firmy Park i Ogród. Sytuacja powtarzała się w kolejnych dniach.
- Dzisiaj dowieźliśmy szałwię i koleusa, żeby uzupełnić rabaty, ale patrzymy, że znów wyrwano aksamitki - rozkłada ręce kobieta. Jak mówi, ludzie kradną na potęgę.
Obrywa się też ustawionym na Nowym Rynku wieżom kwiatowym. -W tym roku dosadziliśmy tam, żeby nie skłamać, 50-70 sztuk pelargonii - dodaje Biernat. Znikają też begonie. - Zależy, co komu się spodoba.
Pytamy się, ile kosztują takie kwiaty. - W zależności od odmiany za jedną sadzonkę trzeba zapłacić od 2 do 7 zł - informuje przedstawicielka firmy Park i Ogród. Jak mówi, na wiosnę w parku Mickiewicza ktoś wyrwał rabatę bratków o wymiarach metr na metr.
- Niby jest monitoring, ale zasłaniają go drzewa. Poza tym taka kradzież to pewnie znikoma szkodliwość czynu - ubolewa nasza rozmówczyni.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Podobno jest tam monitoring.. .
Polska to piękny, katolicki kraj!
... a milicja śpi.
Opanuj się, za kazdym ma chodzić milicja, jest policja a nie milicja, doucz się
Kiedyś posadziliśmy kwiatki za ogrodzeniem przy chodniku, niestety starsza pani z sąsiedniej ulicy je "pożyczyła". Jacy ludzie, taki kraj
Bo w Łowiczu .mieszka 20% dziadostwa ,robić się nie chce najlepiej to kraść
"Kraj piękny, tylko ludzie k...y."
Sadzenie takich kwiatków to jest głupota. Powinny być sadzone rośliny wieloletnie. Róże, byliny, cebulowe, a nie byle co, byle jak, byle gdzie. Bez pomyślunku całkiem.
Zgadzam się, powinno sadzić się kwiaty i rośliny wieloletnie. Co roku kilkadziesiąt/kilkaset tysięcy zł z publicznych pieniędzy wyrzucane jest w błoto na jednoroczne kwiatki (bo albo kradną albo i tak przekwitną i uschną). Są piękne bukszpany, berberysy, hortensje, forsycje czy tawuły - jak się przyjmą i rozkrzewią to nie da rady tak łatwo wyrwać i ukraść. To rozwiązanie ekologiczne i oszczędne tylko dlaczego nasz samorząd (i inne w kraju również) nie widzi w tym sensu? Naprawdę lepiej co roku kupować=wyrzucać niż raz posadzić i dbać?
W ogóle się nie dziwię...
A może to pracownicy firmy tej od zieleni… zawsze będą mieli co uzupełniać… może warto to sprawdzić czy odsadzane rośliny nie pochodzą z tych co zniknęły?