
26 sierpnia przypada Międzynarodowy Dzień Psa. Z tej okazji o swoich czworonożnych pupilach opowiedzieli nam Jolanta Głowacka i Krystian Cipiński.
Uznawane są za najlepszego przyjaciela człowieka. Z radości merdają ogonem, szczekają gdy się czegoś boją lub domagają się uwagi. Rasowe, mieszane lub kundelki. Psy. Właśnie dziś obchodzą swoje święto.
Z tej okazji o swoich czworonożnych pupilach zechcieli nam opowiedzieć kierownik biura PCK w Łowiczu Jolanta Głowacka oraz Krystian Cipiński, radny powiatowy i naczelnik wydziału współpracy z organizacjami w łowickim ratuszu.
Jolanta Głowacka miłość do zwierząt wyniosła z domu rodzinnego. - Mój ojciec kochał zwierzęta. Nasz dom był pełen zwierzaków. Mieliśmy psy, świnki morskie, chomiki, rybki – wspomina.
Gdy jej syn poszedł do szkoły podstawowej, przygarnęli małą suczkę, jamnika. Tracy była częścią rodziny przez 13 lat. Gdy się rozchorowała i trzeba było ją uśpić, pani Jolanta bardzo to przeżyła. Postanowiła, że już nigdy nie będzie mieć psa.
Ale gdy zmarła jej mama, a syn się wyprowadził, koleżanka zaproponowała, aby zajęła się pieskiem po przejściach. - To był ładny york, z klapniętym uszkiem – opowiada była radna miejska.
Józia, bo tak została nazwana sunia, bała się mężczyzn. Socjalizacja skrzywdzonej przez ludzi suczki trwała dwa lata.
- Kochałam ją, a ona mnie. Niestety po czterech latach okazało się, że ma zniszczoną wątrobę i serduszko. Umierała mi na rękach, to było moje psie dziecko – mieszkanka Łowicza nawet dziś z trudem mówi o odejściu suni.
Teraz Jolanta Głowacka jest szczęśliwą właścicielką Tusi, suczki rasy york, którą zaopiekowała się, gdy ta miała dwa miesiące. - Gdy tylko weszła do mieszkania, czuła się jak u siebie. W ogóle nie potrzebowała czasu na adaptację – przyznaje łowiczanka.
Jak mówi, Tusia jest bardzo mądrym i fajnym psem. Empatyczna, bardzo grzeczna, lubi dzieci. - Jest kochana. Można powiedzieć, że mnie uratowała – przyznaje pani Jolanta. Nasza rozmówczyni tłumaczy, że to sunia nakreśla jej rytm dnia i motywuje do większego ruchu.
Pani Jolanta śmieje się, że Tusia jest modelką, bo świetnie pozuje do zdjęć. Co 2-3 miesiące odwiedza psiego fryzjera.
- Pies ratuje nasze życie i pozwala otworzyć się na innych ludzi, a do tego zadbać o swoje zdrowie - uważa kierownik łowickiego biura PCK.
Cziczi mieszka z Krystianem Cipińskim i jego partnerką Pauliną od trzech lat. Sunia rasy beagle mix dostała imię na cześć postaci z popularnej serii Dragon Ball. Wcześniej były dwa husky: Dragon i Songo, a także przesympatyczna Ferda.
Jak to było z Cziczi? - Któregoś razu koleżanka wstawiła na Facebooku ogłoszenie o suczce, która błąkała się na osiedlu Starzyńskiego. Od razu skradła nasze serca i stwierdziliśmy, że musimy się nią zaopiekować – wspomina mieszkaniec Łowicza.
Cziczi jest pełnoprawnym członkiem rodziny. Jak mówi samorządowiec, jest bardzo inteligentna i umie dużo sztuczek, poza tym jest aktywnym, wesołym i grzecznym psiakiem, który lubi dzieci. - Jest też bardzo lubiana przez naszych znajomych – przyznaje.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
bardzo to źle wygląda, chyba bEdzie wytrs
Kochają tak jak kocha swoje psy, Joanna Szajbus Wielgus?
Nie tylko psy kagańce psie też kochają w ciągu 2 lat bardzo pokochali hahaha