
Wybory do Europarlamentu wzbudziły niezwykłe emocje w mediach, szczególnie w stacjach telewizyjnych, ale naród generalnie je zignorował. Żeby nie powiedzieć brzydko – olał. Ponad trzy czwarte nie miało ochoty przejść się czy przejechać do lokali wyborczych, co marnie legitymizuje nowych (częściowo starych) europosłów. I tak jeszcze wypadliśmy nie najgorzej, bo na Słowacji do urn wyborczych udało się ledwie 13 procent obywateli. Ale od lat wleczemy się z wyborczą frekwencją w ogonie cywilizowanych krajów, w których sto procent ludzi umie pisać i czytać. Czy ze zrozumieniem – to już inne zagadnienie.
Reżimowa stacja – jak nazwał telewizję TVN Janusz Korwin-Mikke i w tym akurat aspekcie trudno się z nim nie zgodzić – robiła wszystko, a nawet jeszcze więcej, by go wyborcom obrzydzić , a efekt był właściwie odwrotny do zamierzonego. Podobnie z innym Januszem – Palikotem i jego przybocznymi których w TVN-ie niezwykle hołubiono doprowadzając co wrażliwszych i uczciwych widzów do mdłości – a jego ruch, choć wsparty został przez różne „wynalazki” Aleksandra Kwaśniewskiego, mimo to doznał porażki, jakiej się z pewnością nie spodziewał. Coraz lepiej świadczy to o narodzie, który coraz częściej nie kupuje już każdej fantasmagorii fundującej mu przez telewizję. Choć czasem z przerażeniem stwierdzam, że ciągle znaczna część społeczeństwa, ulega temu propagandowemu naporowi wybielającemu jednych, a oczerniającemu i obrzydzającemu innych. A że propaganda może wiele świadczą z historii choćby przypadki przedwojennych Niemiec, gdzie Hitlera wybrano przecież wodzem w sposób demokratyczny czy obecnej, putinowskiej Rosji, w której wtłacza się w szare komórki szarych obywateli rozmaite kłamstwa dotyczące krajów leżących na zachód od Bugu, w tym nie lubianej tam Polski, o antyukraińskiej fobii nie wspominając. A już szczytem bezczelności było przywiezienie na targi książki do Warszawy „dzieła” w którym rosyjski autor wraca do stalinowskiej wersji mordu w Katyniu (polskich oficerów mieli tam zamordować Niemcy), zaś Polakom zarzuca wymordowanie tysięcy rosyjskich jeńców wojennych wziętych do niewoli w wojnie z nawałą bolszewicką w 1920 roku.
W wyborach do Europarlamentu polegli – co było łatwe do przewidzenia - wszyscy łowiccy kandydaci, choć billboardowa kampania wicewojewody Pawła Bejdy przysporzyła mu na Ziemi Łowickiej nieco głosów. Stanowczo za mało jednak, by choć przez chwilę pomarzyć o brukselskich apanażach. Przetarcie przed przyszłorocznymi wyborami parlamentarnymi było jednak ostre. Bo nie sądzę, by obecnego wicewojewodę mogły zadowalać jakieś marne stanowiska w terenie, chociażby burmistrza (inna sprawa, że niespełna 500 głosów w samym Łowiczu to zbyt nikłe poparcie). Jak się jednak wskoczy na wyższą grzędę, to potem ciężko zająć miejsce w niższym szeregu. Na razie jednak ponad rok spokoju.
Gorzej z Wojciechem Olejniczakiem, który nie myślał zapewne, że będzie musiał pakować się w Brukseli, ale koledzy z SLD tak poobstawiali wiele ważnych pozycji w kraju, że biedy pewnie miał nie będzie i jakoś do przyszłorocznych wyborów do Sejmu przetrzyma. Obecny wódz braci Olejniczaków towarzysz Leszek Miller naraził się na śmieszność , a właściwie na kompromitację (bo młodzieżowy „obciach” to chyba zbyt delikatne określenie) wygłaszając przez kilka pierwszych minut swojego wystąpienia w telewizyjnym studiu wyborczym pean na cześć zmarłego w niedzielę generała Jaruzelskiego i proponując wprowadzenie narodowej żałoby. Narodowa żałoba z wieloletnim opóźnieniem to powinna obowiązywać po zastrzeleniu górników w kopalni Wujek, śmierci księdza Jerzego Popiełuszki i wielu innych, skrytobójczo zamordowanych podczas wprowadzonego przez Jaruzelskiego stanu wojennego, który na dodatek cofnął Polskę w rozwoju o dobrych kilkanaście lat. A Miller to powinien zamawiać choć raz w miesiącu mszę (najlepiej w „swoim” Żyrardowie) w intencji wielkoduszności polskiej demokracji, która pozwoliła mu działać publicznie i politycznie po 1989 roku. Polska jest bowiem jedynym krajem spośród tzw. satelitarnych (wobec samego ZSRR) państw dawnego obozu sowieckiego, gdzie komunistyczna nomenklatura wysokiej rangi i jej główny oręż czyli bezpieka z jawnymi i tajnymi współpracownikami nie została odesłana w polityczny niebyt. Co nam się często czkawką odbija.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie