
Ubiegły rok był bardziej bezpieczny od 2015 roku - tak przynajmniej na pierwszy rzut oka wynika z danych Państwowej Straży Pożarnej w Łowiczu. Mimo mniejszej liczby wyjazdów strażacy walczyli z dwoma bardzo groźnymi pożarami.
Strażacy z łowickiej komendy PSP w 2016 roku odnotowali 952 interwencje. Rok wcześniej było ich 1281. W ubiegłym roku w porównaniu do poprzednich dwunastu miesięcy dwukrotnie spadła liczba wyjazdów do pożarów (z 428 do 214). Duży wpływ na tę statystykę miała bardzo mała liczba pożarów traw oraz lasów w minionym roku.
Straż pożarna rzadziej wyjeżdżała też do miejscowych zagrożeń, czyli wszelkich innych zdarzeń, między innymi do wypadków drogowych czy usuwania skutków wichury. W 2015 roku było 808 takich interwencji, a rok później 701. Spadła też liczba fałszywych alarmów - z 45 do 37 przypadków nieuzasadnionych wezwań.
Statystycznie miniony rok wyglądał więc lepiej pod względem liczby zdarzeń. Ale czy faktycznie można uznać, że było bardziej bezpiecznie niż dwa lata temu?
- W 2015 roku odnotowaliśmy więcej zdarzeń o mniejszej skali, natomiast w ubiegłym roku niestety mieliśmy zdarzenia, które przysporzyły nam dużo kłopotów - mówi st. bryg. Jacek Szeligowski, komendant PSP w Łowiczu. Szef łowickich strażaków zwraca uwagę przede wszystkim na wrześniowy pożar gospodarstwa w Zielkowicach, z którym walczyło blisko stu strażaków. Z kolei w sierpniowej akcji gaszenia pożaru pawilonów handlowych na łowickim targowisku wzięło udział ponad 70 strażaków.
W ubiegłym roku w województwie łódzkim w wyniku pożarów zginęło 26 osób. W powiecie łowickim obyło się bez ofiar śmiertelnych. Dwa lata temu życie straciły dwie osoby. - Brak ofiar śmiertelnych oczywiście cieszy. Myślę, że po trosze ma na to wpływ nasza akcja edukacyjna, w ramach której rozdajemy czujki tlenku węgla - zauważa komendant. - Mieliśmy trzy przypadki, gdzie urządzenia zareagowały i uratowały życie.
Czujki rozdawane były przez strażaków podczas Miejskiej Choinki, kilka urządzeń trafiło też do rodzin obdarowanych w ramach Szlachetnej Paczki. Podobne akcje mają być kontynuowane również w tym roku.
Urządzenia wykrywające czad kosztują, w zależności od rodzaju, od 50 do nawet 300 złotych. - Jeśli miałbym polecać czujkę, taką która spełnia oczekiwania i wymagania, to byłby to wydatek rzędu 150 złotych - przyznaje Jacek Szeligowski.
W ostatni poniedziałek (13 lutego) ze sprawozdaniami z działalności łowickich strażaków z PSP oraz OSP i OSP-RW zapoznali się miejscy radni zasiadający w komisji społecznej.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie