
W I Liceum Ogólnokształcącym im. Józefa Chełmońskiego zorganizowano dziś (27 października) trzecią edycję Nocnego Grania. Około 40-osobowa grupa uczniów i absolwentów przez całą noc będzie grać w piłkę siatkową.
Pomysłodawcą Nocnego Grania jest nauczyciel wychowania fizycznego i trener siatkówki Tomasz Piasecki. Jak mówi, najważniejszym założeniem imprezy jest to, że zawodnicy będą grać całą noc, bez przerwy.
- Jak zaczniemy grać o godzinie 20, to do 6 rano nie może być takiej sytuacji, że tu nie ma jakiejś akcji. Cały czas gramy – przekazał Tomasz Piasecki młodzieży tuż przed rozpoczęciem rozgrywek.
Wuefista z I LO przyznaje, że nie słyszał, aby podobna inicjatywa była organizowana w jakiejkolwiek innej szkole w Polsce. Oprócz Tomasza Piaseckiego nad przebiegiem imprezy czuwa nauczycielka matematyki Maria Jagiełło, która również pojawi się pod siatką.
W trzeciej edycji Nocnego Grania uczestniczy około 40 uczniów i absolwentów „Chełmońskiego”, wśród nich dziewczęta trenujące siatkówkę w klubie Asik Domaniewice: Kasia Piasecka, Ola Białas, Zuza Sitkiewicz, Hania Skonieczna, Maja Wróbel, Natalia Kurczak, Blanka Cytryńska.
- Pierwsze mecze są zaaranżowane, a potem kto chce grać i ma siły, ten wchodzi na boisko – opowiada Zuza Sitkiewicz. Młoda siatkarka obchodziła dziś 16. urodziny, o czym nie zapomnieli jej koleżanki i koledzy ze szkoły.
- Spędzamy fajnie czas, do tego jeszcze aktywnie. Myślę, że to idealne połączenie – mówi o nocnym graniu w siatkówkę maturzystka Natalia Kurczak. - Oprócz tego, że lubimy siatkówkę, to lubimy siebie nawzajem. To nie jest tak, że my tylko ze sobą gramy – dodaje Ola Białas.
Jak przekonują, dzisiejszej nocy drzemka nie wchodzi w grę. Co ciekawe, po kilkugodzinnym nocnym graniu jutro przed południem czeka je... mecz ligowy w barwach domaniewickiego klubu.
Uczestnicy sportowej imprezy w I LO zadbali też o bufet z przekąskami. Młodzież przygotowała m.in. mini burgery, koreczki, tortille, babeczki czy cynamonki.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Fajna sprawa, kibicuję. A nasuwa się nieodparcie 'Czyż nie dobija się koni'