
Łowickie Stowarzyszenie Abstynenckie „Pasiaczek” świętowało wczoraj (12.07) 24-lecie istnienia. Z tej okazji ponad 300 osób uczestniczyło w spotkaniu na muszli koncertowej na Błoniach, które poprzedziła msza święta w kościele Ojców Pijarów.
Uroczystości rocznicowe są zawsze wspaniałą okazją do spotkania abstynentów zrzeszonych nie tylko w łowickim stowarzyszeniu, ale i w zaprzyjaźnionych klubach z województwa łódzkiego i mazowieckiego. Wczoraj oprócz poczęstunku i zabawy przy dźwiękach muzyki tanecznej, niepijący alkoholicy wzięli udział w 17. forum abstynenckim, którego tematem była myśl „Abstynent – człowiek stracony czy bohater?”.
Na oficjalnym rozpoczęciu imprezy, abstynentów oraz ich najbliższych przywitali prezes „Pasiaczka” Andrzej Kępka i wiceprezes Mirosław Godos, którzy przedstawili historię stowarzyszenia. Ta rozpoczęła się we wrześniu 1990 r., gdy kilkoro pacjentów spotkało się w poradni leczenia uzależnień i postanowiło poszukać lokalu, w którym osoby z problemem alkoholowym mogłyby swobodnie się widywać i rozmawiać. Pierwszym takim miejscem była sala katechetyczna przy katedrze, gdzie powstał Rodzinny Klub Abstynenta „Pasiaczek”. Później grupa kilkukrotnie zmieniała lokum, co było związane ze stale rosnącą liczbą członków formacji. I tak abstynenci spotykali się w kościele Ojców Pijarów, gdzie obchodzili pierwszą rocznicę istnienia, a później także w Łowickim Ośrodku Kultury, pomieszczeniu Łowickiej Spółdzielni Mieszkaniowej przy ul. 3 Maja oraz w sali przy Szkole Podstawowej nr 4. Obecnie „Pasiaczek” urzęduje w lokalu na ul. św. Floriana 7 na Błoniach.
Wczoraj panowie Andrzej Kępka i Mirosław Godos znaleźli również czas, aby poświęcić nam chwilę na rozmowę. Obaj są abstynentami, pierwszy z nich już przeszło 15 lat, drugi nie pije od lat pięciu. Przyznają jednak, że wciąż wielu alkoholików nie potrafi przyznać się przed sobą, że są uzależnieni. Andrzej Kępka sam opowiedział, jak ciężko było mu zwrócić się o pomoc. – Kilkukrotnie wybierałem się do poradni i często towarzyszyła mi myśl, żeby może odłożyć to na jutro, wydłużyć trasę, czyli po prostu zrobić wszystko, aby tylko nie trafić do tego miejsca – wspomina. – Naprawdę ciężko jest się przełamać, ale można tyle zyskać, że warto. Oczywiście można w alkoholu ukrywać swoje problemy, tylko nie tędy droga. Na kilka chwil zapomnimy o tym, co nas trapi, ale później jest jedynie gorzej – potwierdza Godos.
Osoby uzależnione muszą pokonać barierę wstydu, bo nadal wstydzą się tego, że piją i stąd trudno im przyznać się do swojego uzależnienia na forum, przed innymi, ale także przed samym sobą. – Jest to jakiś paradoks, bo nie wstydzą się jednocześnie wielu rzeczy, które potrafią wyczyniać po alkoholu – powiedział Godos. Zdaniem naszych rozmówców żyjemy jednak w czasach pewnego rodzaju kultu alkoholu. O czym świadczy powszechna opinia, że gdy świętujemy, to pijemy, ale również kiedy mamy gorszy nastrój, to chcemy sobie go poprawić sięgając po alkoholowy trunek. Trudno też sobie wyobrazić okolicznościowe imprezy, które nie byłyby zakrapiane. – Gdzie się nie ruszymy, jest alkohol. To już jest po prostu biznes. Ale chcemy też zaznaczyć, że nie jesteśmy absolutnymi przeciwnikami picia. Naszym zdaniem wszystko jest dla ludzi rozsądnych – mówią. Zapytani o to, gdzie jest więc granica rozważnego picia, przyznali, że tej tak naprawdę nie ma.
Nasi rozmówcy przyznają, że i oni miewają gorsze chwile, gdy pojawiają się myśli o napiciu się. – Wtedy dzwonimy do siebie, umawiamy się na spotkanie czy wychodzimy na kawę. Kiedy mam chandrę staram się omijać te miejsca, w których mogę spotkać osoby pijące – powiedział Kępka. – Tak jak chory bierze leki, tak my musimy się spotykać. Dla ludzi uzależnionych, którzy postanowili przerwać picie i podjąć walkę o trzeźwość, spotkania i rozmowy z drugim człowiekiem są bardzo ważne, pozwalają „naładować akumulatory” – powiedział Godos. Dlatego ważne jest, aby choć raz w tygodniu pokazać się w „Pasiaczku”.
Łowickie Stowarzyszenie Abstynenckie to nie jedyne miejsce, w którym alkoholicy mogą szukać pomocy. Pierwszym miejscem, które odwiedzają osoby uzależnione chcące zerwać z nałogiem, jest często poradnia leczenia uzależnień. To specjalistyczna przychodnia pomagająca uzależnionym oraz ich rodzinom, dla których realizuje program terapeutyczny. Poradnia przez długi czas miała swoją siedzibę na ul. Kaliskiej, a do 2013 r. działa przy łowickim szpitalu, na ul. Ułańskiej 28. Jednak co wtedy, gdy alkoholik nie chce się leczyć? – Najbliżsi mogą do nas przyjść, spotkać się z osobą tzw. „pierwszego kontaktu”, która udziela porad w tym zakresie – powiedziała nam Alicja Kępka z "Pasiaczka". Pewną ostatecznością jest przymusowe leczenie, o którym może orzec sąd. Najpierw jednak należy złożyć wniosek o zobowiązanie do leczenia odwykowego do Miejskiej Komisji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych, która zbiera informacje na temat osoby objętej wnioskiem i zaprasza ją na rozmowę. Taka procedura jest jednak dosyć rzadkim przypadkiem.
Łowicki klub zrzesza aktualnie 23 członków, choć skład stale się zmienia. – Niektórzy odchodzą na zawsze, inni stwierdzają, że nie potrzebują już pomocy... I najczęściej powracają do picia – mówi Godos. – Chęć wyjścia z nałogu to jednak najważniejszy krok, aby spróbować przezwyciężyć alkoholizm. My cieszymy się z każdego uratowanego człowieka – powiedziała Alicja Kępka.
Spotkania AA odbywają się w czwartki w godz. 19-21 w siedzibie "Pasiaczka" przy ul. św. Floriana 7. Pani Alicja Kępka, osoba pierwszego kontaktu, pozostaje do dyspozycji w środy w godz. 16-20.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie