Reklama

Powroty

17/04/2015 03:44

Po odzyskaniu przez Polskę wolności liczono na to, że wielu Polaków, którzy wyemigrowali szczególnie w latach osiemdziesiątych, zacznie wracać z Zachodu do Ojczyzny. Deweloperzy liczyli na interesy z tym związane, bo przecież ci ludzie gdzieś musieli mieszkać. W prasie polonijnej ukazywały się ogłoszenia zachwalające takie inwestycje, ale interesu nikt na tym nie zrobił. Wrócili nieliczni (w Łowiczu znam jeden taki przypadek) i przeżyli wielkie rozczarowanie.

Po odzyskaniu przez Polskę wolności liczono na to, że wielu Polaków, którzy wyemigrowali szczególnie w latach osiemdziesiątych, zacznie wracać z Zachodu do Ojczyzny. Deweloperzy liczyli na interesy z tym związane, bo przecież ci ludzie gdzieś musieli mieszkać. W prasie polonijnej ukazywały się ogłoszenia zachwalające takie inwestycje, ale interesu nikt na tym nie zrobił. Wrócili nieliczni (w Łowiczu znam jeden taki przypadek) i przeżyli wielkie rozczarowanie. Mało tego. Fatalna i krótkowzroczna polityka rządów ostatnich lat, przy jednoczesnym otwarciu granic, sprawiła, że zjawisko emigracji za chlebem wystąpiło w skali dotąd niespotykanej. Na wschodzie Polski wyludniły się całe wioski. Jestem przekonany, że większość tych ludzi do kraju już nie wróci, choć przed wyjazdem deklaracje o powrocie składają niemal wszyscy. Zacznie się raczej ściąganie bliskich do Anglii, Niemiec, Holandii czy Norwegii. Statystyki są jednak nieco zamazane, bowiem większość emigrujących w ostatnich latach nadal ma stały meldunek w miejscu poprzedniego zamieszkania w kraju. Tyle, że de facto już tu nie mieszkają.

Inna sprawa to coroczne wyjazdy młodych ludzi zaraz po maturze do dużych aglomeracji, przede wszystkim na studia. Choć nie tylko. Zdecydowana większość do swych gniazd nie wraca. Kto może urządza się w dużym mieście. Pewnie kosztowałoby to trochę trudu, ale jest z pewnością do wyliczenia na podstawie dokumentów meldunkowych, ile osób w ostatnich powiedzmy pięćdziesięciu latach wyjechało z Łowicza i z Ziemi Łowickiej na stałe? A ile z nich wróciło? Nie myślę oczywiście o powrotach krótkich i okazjonalnych, z wizytą u rodziny, znajomych czy choćby w celu odwiedzenia rodzinnych grobów z okazji Wszystkich Świętych. Zdaje się, że do nielicznych wyjątków należą tacy, jak ja, którzy, kierowani sentymentem, zdecydowali się wrócić na emeryturę w strony lat dziecięcych. Zresztą wielu znajomych w Warszawie bardzo się temu mojemu pomysłowi dziwiło. Lecz prawdę powiedziawszy, gdyby nie autostrada A-2 pozwalająca na szybki dojazd do Warszawy czy do Łodzi (choć z tym są większe problemy, bo szybciej na razie dojeżdża się autostradą do węzła Stryków niż potem do samej Łodzi), to mocno bym się nad tym powrotem zastanawiał.

Znane mi próby powrotu do Łowicza na stałe zderzały się z wielkim rozczarowaniem. Na taki pomysł wpadła kiedyś rodowita łowiczanka, pani Hanna Dobrowolska, w swoim czasie czołowa solistka warszawskiej Operetki (obecnie Teatr Roma). Kupiła spore, czteropokojowe mieszkanie na osiedlu Tkaczew, wygodnie je sobie urządziła, chciała tu mieszkać na emeryturze, ale zbyt długo nie wytrzymała. Żadną miarą nie mogła się odnaleźć w łowickiej rzeczywistości, na nowo przyzwyczaić do tutejszej, lokalnej mentalności i zwyczajów. To było jak zderzenie sztuki przez nią reprezentowanej z disco polo. Po jakimś, niezbyt długim czasie mocno zawiedziona wróciła do Warszawy. I ja się pani Dobrowolskiej nie dziwię, bo sam mam często podobne odczucia. Delikatnie rzecz ujmując.

Trochę naiwnie sądziłem, że ze swoim doświadczeniem wynikającym z kilkudziesięciu lat pracy w centralnych mediach (kilka lat w prasie, potem w Polskim Radiu i najdłużej w TVP) i jakimiś, co tu kryć, koneksjami mogę się jeszcze do czegoś Łowiczowi czy powiatowi łowickiemu przydać. Prawdę powiedziawszy takie szanse były, dopóki łowickim starostą był Janusz Michalak i dopóki żył Bolesław Heichman. A że trochę niespodziewanie powiatowa władza się zmieniła i przez najbliższe cztery lata od stołków się nie odklei, więc pomysły wzięły w łeb. Łowicz ani powiat z pewnością na tym nie zyska, bowiem, co widać gołym okiem, obecnie zarządzający powiatem mają całkiem inne priorytety i mówiąc bez ogródek nadajemy na całkiem innych zakresach fal. Postanowiłem więc zająć się czymś innym. To nowe zajęcie bardzo mnie ostatnio pochłonęło i jest mi coraz trudniej przyglądać się wnikliwie łowickiej, swoją drogą mało ciekawej rzeczywistości. Jak długo zresztą można rzucać grochem o ścianę? Albo podsuwać pomysły, których realizacją nikt z władzy nie jest zainteresowany, bo trzeba by było wyjść poza standard wynikający z pobieranej pensji (na ogół wysokiej). Ważne jest załatwianie własnych interesów. Więc na razie dziękuję panu Przemysławowi Knerze za dotychczasowe udostępnianie mi miejsca na jego portalu lowicz24.eu i zawieszam swą lokalną felietonową działalność.

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Lowicz24.eu




Reklama
Wróć do