Reklama

Prezydenckie dęby

15/06/2014 17:37

Hucznie obchodzona niedawno rocznica ćwierćwiecza wolnej Polski, a ściślej dwudziestu pięciu lat od częściowo wolnych wyborów (bo tak naprawdę całkowicie wolna Polska rozpoczęła się w latach 1990 – 1991), sprawiła, że wiele środowisk chciało się „wykazać”, choć w moim przekonaniu to „wykazywanie” robione było czasem na siłę. Klasycznym tego przykładem był plebiscyt na najlepszego sportowca wolnej Polski, choć sportowcy na ogół bywają niechętni kojarzenia ich sukcesów z sytuacją polityczną. Środowisko wybitnych polskich sportowców znam nie najgorzej i tak się składa, że - w moim przekonaniu – najgorętszymi patriotami byli niekonieczne ci z wolnej już Polski. Nawet wprost przeciwnie, bowiem nie byli tak pazerni na kasę, jak większość obecnych idoli. Jaką zresztą miarą ten patriotyzm u sportowców mierzyć?


Najwyższą cenę, cenę własnego życia, zapłacili ci, którzy zginęli za Ojczyznę w latach okupacji: Janusz Kusociński, Bronisław Czech, Helena Marusarzówna, Eugeniusz Lokajski. I wielu innych, nie tak sportowo wybitnych. Sportowcy, trenerzy i działacze sportowi w oficerskich mundurach byli też wśród zamordowanych przez sowieckich siepaczy w Katyniu. Właśnie polskim oficerom zamordowanym bestialsko w Katyniu, Miednoje czy Ostaszkowie poświęcona jest od kilku lat akcja sadzenia „dębów katyńskich”. Na pomysł, po obejrzeniu filmu „Katyń” i klasowej na ten temat dyskusji, wpadły dzieci ze szkoły podstawowej w Radzyminie, a piękną ideę posadzenia dęba każdej z ofiar Katynia na roboczo realizuje od początku działające przy Zakonie Pijarów Stowarzyszenie Parafiada. Każdy taki dąb ma swój certyfikat, specjalną tabliczkę, a uroczyste ich sadzenie ma niebagatelny wpływ na krzewienie, szczególnie wśród młodych Polaków, uczuć patriotycznych. Nie mówiąc o wymownej lekcji historii. Prezes Stowarzyszenia, Ojciec Józef Joniec, pijar, z racji koordynowania tej akcji został przez Prezydenta Rzeczypospolitej, Lecha Kaczyńskiego zaproszony na obchody 70.rocznicy mordu katyńskiego. Jak każdemu Polakowi wiadomo, zginęli pod Smoleńskiem wraz z dziewięćdziesięcioma czterema innymi osobami.

Akcja sadzenia dębów katyńskich, nad którą patronat sprawował ś.p. Prezydent Lech Kaczyński, jest przez Stowarzyszenie Parafiada kontynuowana. Do tej pory, w kraju, ale też i za granicą, posadzono ponad cztery i pół tysiąca takich dębów. Jeden nie został jednak posadzony, choć wszystko było na tę okoliczność przygotowane. To dąb, którego uroczyste sadzenie w ogrodach Pałacu Prezydenckiego przy Krakowskim Przedmieściu, było planowane na poniedziałek, 12 kwietnia 2010 roku. Byłem i ja zaproszony na tę uroczystość.

Idea patronowania sadzeniu dębów katyńskich przez następcę Lecha Kaczyńskiego na urzędzie Pierwszego Obywatela Najjaśniejszej Rzeczypospolitej nie została niestety podjęta. To przykre. Nawet bardzo. Nie przypuszczam, by Prezydent Bronisław Komorowski miał coś przeciwko upamiętnianiu ofiar Katynia, ale w tym przypadku zaniechanie kontynuowania prezydenckiego patronatu nad wspomnianą akcją jest co najmniej małostkowe. I stanowczo nie sprzyja narodowej jedności, o którą przecież Prezydent powinien zabiegać, bo jest prezydentem wszystkich Polaków, a nie apologetą jednej strony sceny politycznej. Prezydenckie otoczenie wymyśliło natomiast sadzenie „dębów wolności”. Taki „dąb wolności” podczas ostatniego weekendu był posadzony w Wiśle, gdzie jest prezydencki pałacyk, taki ma być posadzony także podczas wizyty Bronisława Komorowskiego w Łowiczu, w najbliższy czwartek, w dniu Bożego Ciała.

Jakkolwiek patrzeć, wizyta Prezydenta RP w miasteczku takim, jak Łowicz, jest sporym wydarzeniem. Jeśli się nie mylę pierwszą w historii tak oficjalną wizytą Prezydenta III RP w naszym mieście (jeśli chodzi o II RP, to w 1930 roku w Łowiczu był Prezydent Ignacy Mościcki wizytując m.in. 10 Pułk Piechoty). Bronisław Komorowski bywał w Łowiczu kilka razy. Jako Marszałek Sejmu odsłaniał Pomnik Trzech Narodów na Błoniach. Chętnie przyjeżdżał do łowickiej katedry, gdzie wśród dwunastu polskich prymasów spoczywają doczesne szczątki jednego z rodu Komorowskich – Adama Ignacego herbu Korczak, który rezydował wprawdzie w Skierniewicach, ale pochowany został (1759) w swoistym prymasowskim panteonie, jakim była i jest łowicka kolegiata.

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Lowicz24.eu




Reklama
Wróć do