Przedwyborcza PO czyli łowicka Prezentacja Obiecanek

W osławionym dreamlinerze, którym wracałem kilka dni temu z Toronto do Warszawy, na mniej więcej dwie godziny przed lądowaniem, podano delikatne śniadanko. Jakieś ciasteczko - babeczkę, którą udało mi się zjeść do połowy, owocowy jogurcik i pokrojone w plasterki, elegancko, hermetycznie zapakowane jabłko. Choć prawdę powiedziawszy było to pewnie pół jabłka. Ale to nie ma akurat większego znaczenia. Istotniejsze było to, co przeczytałem na opakowaniu.

W osławionym dreamlinerze, którym wracałem kilka dni temu z Toronto do Warszawy, na mniej więcej dwie godziny przed lądowaniem, podano delikatne śniadanko. Jakieś ciasteczko - babeczkę, którą udało mi się zjeść do połowy, owocowy jogurcik i pokrojone w plasterki, elegancko, hermetycznie zapakowane jabłko. Choć prawdę powiedziawszy było to pewnie pół jabłka. Ale to nie ma akurat większego znaczenia. Istotniejsze było to, co przeczytałem na opakowaniu. Otóż w samolocie Polskich Linii Lotniczych LOT, wspartych ostatnio przed rząd III RP - wobec grożącej plajty – wielomilionową zapomogą, na opakowaniu z jabłkowymi plasterkami zostałem poinformowany, że to Product of Chile. Niezależnie od tego, że u nas sezon na jabłka w pełni, zaś w Chile był pół roku temu, co wynika z prostego odwrócenia pór roku na ziemskich półkulach północnej i południowej, uznałem, że swoimi wątpliwościami należy podzielić się ze stewardessą, choć załoga samolotu nie ma akurat z tym wiele wspólnego.

Rzecz właściwie komentarza nie wymaga. Z jednej strony rządząca Platforma Obywatelska do spółki z partią współrządzącą czyli Polskim Stronnictwem Ludowym, dbając rzekomo o interes rolników, w tym sadowników, nawołują lud Boży, by jeść jak najwięcej niechcianych przez Ruskich jabłek ponoć na złość Putinowi (czym wywołują u Putina jedynie cyniczny uśmieszek), z drugiej LOT serwuje swym pasażerom jabłuszka z Chile. Rzecz prosta ilość jabłek spożywanych na pokładach samolotów LOT-u nie ma żadnego znaczenia z punktu widzenia ekonomicznego. Jednak prestiżowo, a i promocyjnie, serwowanie polskich jabłek w polskich samolotach „marzeń” nie powinno podlegać najmniejszej kontestacji.

W czym, jak w czym, ale w propagandzie, obie obecnie rządzące partie nie mają w kraju sobie równych. Wszyscy, choć trochę orientujący się, w medialnych układach, świetnie wiedzą, że najważniejsze media w kraju czyli główne stacje telewizyjne, przede wszystkim TVN, a i TVP (trzyosobowy zarząd to dwaj ludzie z PO, jeden z PSL), są od paru ładnych lat propagandową tubą rządzących. I nie mających zamiaru tej władzy oddawać. Bo jak mawiał klasyk polskiej komuny Gomułka Władysław pseudonim Wiesław władzy raz zdobytej się nie oddaje. Nie mających też za wiele honoru, bo jak inaczej nazwać zamiatanie kolejnych afer pod dywan. A uzbierało się ich w ostatnich siedmiu latach co niemiara.

Sam wódz, gdy tylko zwietrzył możliwość zdobycia wysoko płatnej posady w Brukseli, zrejterował bez najmniejszych zahamowań, choć jeszcze parę miesięcy temu solennie obiecywał, że Polski w potrzebie nie opuści, a żadne ciepłe posadki w Unii Europejskiej go nie interesują. O realizacji wyborczych obiecanek sprzed siedmiu i potem sprzed trzech lat nie ma nawet co wspominać, bo było to pustosłowie. Wystarczy przytoczyć dwie. Młodzi ludzie szukający szansy na pracę i godziwe zarobki za granicą mieli wracać do kraju, tymczasem emigracja rośnie w najlepsze. Podatki miały maleć, a wzrosły, czego najdobitniejszym przykładem jest VAT, który każdy z nas płaci codziennie w kupowanych towarach i usługach.

Łowickie struktury rządzącej krajem Platformy Obywatelskiej przedstawiły ostatnio swych kandydatów na urząd burmistrza Łowicza oraz do rad miasta, powiatu i dwóch gmin wiejskich (w pozostałych brak pewnie nie tylko członków, ale i sympatyków). Przedstawiły też program. Opublikowany został także na portalu lowicz24.eu. Jak ktoś lubi bajki, może go poczytać. Nie ma przeszkód.