Reklama

Rozmowa z biskupem Wojciechem Osialem. „To są święta wielkiej radości”

Z okazji Wielkanocy rozmawiamy z biskupem łowickim Wojciechem Osialem. O trudnych doświadczeniach, cierpieniu, nadziei, radości i uśmiechu, który jest drogą do świętości.

Jest Niedziela Zmartwychwstania Pańskiego. My, wierzący, wiemy, że to największe i najbardziej radosne święto. Ale są takie osoby, które dzisiaj może wcale nie czują tej radości. Bo siadają przy wielkanocnym stole, a przy tym stole kogoś już nie ma...

Bp Wojciech Osial: Święta Wielkanocne ze swej natury są bardzo radosne, bo to są święta życia. Tego prawdziwego życia, duchowego! Pan Jezus ze śmierci przechodzi do życia. I daje nam prawdziwe życie, to wewnętrzne, duchowe, a na końcu życie wieczne w niebie. To jest pierwsza, najważniejsza prawda. To nowe życie Pan Jezus daje każdemu, bo każdego bardzo kocha. Daje to życie także tym, którzy czują się samotni, którzy odczuwają ból czy cierpienie, w różnych sytuacjach i z różnych powodów. Pan Jezus jest przy każdym, szczególnie blisko jest przy tym, kto bardzo potrzebuje bliskości drugiej osoby. Zajmuje właśnie to puste miejsce, właśnie to trudne miejsce. On jest z nami.

W jednej z wielkopostnych pieśni śpiewaliśmy, że „każde cierpienie ma sens, prowadzi do pełni życia”. Ale kiedy to cierpienie naprawdę wchodzi do naszego życia, w różny sposób, to chyba nie mamy tej myśli, że ono doprowadzi nas do jakiejś pełni. Raczej jest nam ciężko i źle. Jak przyjąć cierpienie?

Bp Wojciech Osial: To jest bardzo trudne pytanie. Na pewno ludzką, ale też zrozumiałą naszą reakcją na cierpienie jest odrzucenie, bunt, kryzys. Nam łatwo jest mówić „bądź wola Twoja, Panie Boże”, ale kiedy ta wola jest dla nas wygodna. Kiedy nas spotykają różne trudne doświadczenia, a ciężka choroba jest chyba najtrudniejszym doświadczeniem, to wtedy człowiek toczy ogromną walkę. W Wielkim Poście jednego dnia mieliśmy czytanie z Księgi Proroka Ozeasza, w którym usłyszeliśmy słowa „powróćmy do Pana, On nas zranił i On też uleczy”.

Jak mamy je rozumieć?
Bp Wojciech Osial:
To nie znaczy, że Bóg nas rani chorobą. Choroba jest wpisana w życie ludzie i w sobie tylko znany sposób Pan Bóg ją dopuszcza. Ale kiedy przyjmiemy to doświadczenie z Panem Bogiem, to będziemy doświadczać jakiegoś uzdrowienia. To nie znaczy, że nieuleczalna choroba od razu zniknie. Tego nie wiemy, nie wiemy nawet, czy w ogóle zniknie. Wierzymy w cuda i one się zdarzają. Ale nie o to tutaj chodzi. Bardzo ważne jest tutaj zderzenie się człowieka z cierpieniem. Człowiek, który zderzy się z chorobą, przeżyje bunt, i który w wyniku swojej bezradności otworzy się na Pana Boga, będzie doświadczał wewnętrznego uzdrowienia. Zacznie patrzeć przez wiarę, będzie modlił się o wyzdrowienie, leczył się, ale zacznie do tego podchodzić z pokojem w sercu. To jest bardzo trudne, wiem, że łatwo się o tym mówi, ale nie widzę innej perspektywy. Psychologowie mówią ze swej strony o przepracowaniu w sobie cierpienia.

Czyli chodzi o to, żeby oddać to wszystko Panu Bogu?
Bp Wojciech Osial:
Ja innej drogi nie widzę. Bez tego będzie ciągły ból i bunt. Tak robili święci, oddawali wszystko Panu Bogu. Oni też się buntowali, mieli swoje ciemne noce, kłótnie z Bogiem, ale ostatecznie  wszystko oddawali Bogu. To są te ciemne noce, kiedy człowiek musi stoczyć walkę w sobie. To jest droga biblijnego Hioba, którego spotkało niezasłużone cierpienie. Hiob się buntuje, przeżywa kryzysy, ale ostatecznie wewnętrznie się uzdrawia. Wiem, że łatwo się to mówi człowiekowi, który tego nie doświadcza. Wiem, mówię to wszystko w pokorze i nie narzucając niczego.

Myśli ksiądz biskup, że ten moment buntu i takiej niezgody też jest potrzebny?
Bp Wojciech Osial:
Myślę, że tak. Bo bez tego punktu kryzysowego chyba bardzo trudno jest przejść do wewnętrznego uzdrowienia. Są oczywiście i takie osoby, które są w takim zjednoczeniu z Panem Jezusem, że kiedy przychodzi choroba, przyjmują ją i akceptują. Myślę, że większość z nas przechodzi jednak etapy kryzysu. I to jest bardzo normalne, ludzkie. Kiedy człowiek doświadcza swojej bezsilności ma dwie drogi: albo trwać w tej bezsilności i buncie albo w pewnym momencie powiedzieć „Boże, oddaję to Tobie”. To będzie początek powolnego procesu uzdrowienia. Ja tak to widzę i tak w to wierzę. Ale szanuję każdą postawę, bo każdy jest inny i nie jest to łatwe.

Gdy chorujemy, wtedy możemy się modlić o uzdrowienie. Mamy nadzieję, że pokonamy chorobę i Bóg da nam zdrowie. Ale wiemy, że nie zawsze tak jest. Umierają ci, którzy chorują, ale odchodzą też nagle osoby młode.
Mówimy, że to nie był ich czas. Jak sobie z tym poradzić? Jak przeżyć dobrze żałobę?
Bp Wojciech Osial:
Tutaj znowu wracamy do mechanizmu, o którym mówiliśmy. Bardzo często nie ma naszej zgody na czyjeś odejście. Ten moment żałoby trzeba w sobie przepracować, głęboko i mądrze przeżyć. I próbować to przeżywać z Panem Bogiem. Nie umiem powiedzieć ile to trwa. U jednej osoby to trwa dłużej, u innej krócej. Ale jest ta droga do przejścia, pogodzenia się w pewnym momencie. Do daje siłę do życia.

Co może pomóc nam w tej drodze?
Bp Wojciech Osial:
Myślę, że tutaj bardzo mocno pomaga wiara, konkretnie dwie rzeczy. Pierwsza rzecz: jeśli wierzę w życie wieczne, to wierzę jednocześnie, że ta osoba żyje. Nie ma jej, ale ona żyje. My wierzymy przecież w życie wieczne. I wierząc w to, modlę się za tę osobę, żeby Bóg przebaczył jej grzechy i żeby była szczęśliwa w niebie. Rozłąka na ziemi jest chwilowa tak naprawdę, bo czym jest osiemdziesiąt lat w porównaniu z wiecznością? I jest druga rzecz: Pan Bóg wie, jaki moment jest dla nas najlepszy. To jest dla nas niepojęte, ale tak jest. My tego po ludzku nie zrozumiemy, ale poprzez wiarę ufamy, że Pan Bóg wybrał moment najlepszy. Kiedy św. Augustyn chował swoją matkę, to napisał tak: „Panie Boże, nie mam do Ciebie pretensji, że mi ją zabrałeś, dziękuję Ci, że ją miałem”. Trudno nie cierpieć, skoro mamy serce, mamy uczucia i emocje. Źle by było, gdybyśmy nie cierpieli. Ale mi wiara bardzo pomaga w spojrzeniu na te trudne doświadczenia. Bardzo pomaga, aczkolwiek rozumiem, że dużo łatwiej się mówi, niż się przeżywa konkretne doświadczenie.

Czy mogę zapytać o osobiste doświadczenie jakiejś trudności, której ksiądz biskup sam, po ludzku, by nie udźwignął? Czy jest jakiś moment, o którym mógłby biskup opowiedzieć?
Bp Wojciech Osial:
Myślę, że mogę powiedzieć o mojej posłudze biskupa w Łowiczu. Jest dużo rzeczy pięknych, ale życie mówi, że są i rzeczy trudne. Jest słońce, jest i deszcz. Ja widzę, jak Pan Bóg daje mi siłę do pokonywania pewnych rzeczy. Widzę, jak daje mi natchnienia do podejmowania pewnych decyzji. I widzę też, jak pewne rzeczy niezależne ode mnie układają się w rozwiązywaniu trudnych problemów. Z jednej strony Pan Bóg daje mi dobre natchnienia, a z drugiej strony widzę, jak w sytuacjach trudnych niektóre rzeczy tak się układają, że sprawy kończą się pozytywnie. Dostrzegam w tym działanie Pana Boga. Wierzę, że to Bóg prowadzi. Wierzę, że to jest dzięki modlitwie wielu ludzi, którzy się za mnie modlą. Za to im bardzo im dziękuję.

A jak my, osoby wierzące, możemy pomagać tym, którzy są w jakiejś ciemności? Co możemy im powiedzieć?
Bp Wojciech Osial:
Chyba nie ma jednej odpowiedzi. Myślę, że przy osobie, która cierpi, przeżywa jakiekolwiek trudności, pierwszą rzeczą, jaką powinniśmy zrobić, to być blisko niej. Dać odczuć, że jesteśmy z tą osobą. Bliskość. I wcale niekonieczne są słowa. Wystarczą jakieś gesty bliskości, pomocy. Być blisko. Ja boję się takiego stwierdzenia mówionego często „nie martw się, będzie dobrze”. Mówiąc tak, chyba dajemy komunikat, że trochę lekceważymy problemy tej osoby. Najpierw być blisko, potem powolutku rozmawiać, bardzo delikatnie, bez siły, przymusu… Robić na tyle, na ile będzie się osoba otwierać, na ile będzie chciała rozmawiać. Myślę, że osoba w trudnościach bardzo potrzebuje tego doświadczenia, żeby nie być samą. Żeby czuć się zrozumianą. Bardzo potrzeba nam empatii. W każdym z nas jest taka potrzeba, żeby czuć się bezpiecznie. To widać w relacji miłości. Dlaczego kochasz? Bo czuję się przy kimś bezpiecznie. I to jest bardzo głęboka potrzeba. Widzę, że ktoś jest obok, kto naprawdę chce mi pomóc, a nie tylko mówi „nie martw się, wszystko będzie dobrze”.

Mamy Rok Jubileuszowy pod hasłem „Pielgrzymi nadziei”. Jak być pielgrzymem nadziei w dzisiejszych czasach?
Bp Wojciech Osial:
Trzeba wziąć Pana Jezusa Zmartwychwstałego bardzo głęboko do swojego serca. Konkretnie, trzeba próbować wyspowiadać się, przyjąć Pana Jezusa w Komunii świętej. I oddawać Mu swoje życie. Wtedy Pan Bóg bardzo mocno działa. Trzeba mieć taką bardzo osobistą więź z Panem Jezusem, bardzo intymną. O tę relację właśnie chodzi. To bardzo pomaga, daje nadzieję. Jednocześnie to jest ta przestrzeń nadprzyrodzona, dająca ogromne łaski, o których nawet nie umiemy mówić i pisać. To jest ta cudowna tajemnica działania Pana Boga.

Można powiedzieć, że te święta są o nadziei.
Bp Wojciech Osial:
Święta Wielkanocne to jest to orędzie Pana Jezusa, który mówi: zobacz, jestem przy tobie, bardzo ciebie kocham. Twoje cierpienia, smutki, grzechy wziąłem na krzyż. Wszystko odnowiłem, daję ci nowe serce. I ze śmierci chcę przeprowadzać cię do życia. Z twoich wszystkich krzyży chcę ci dawać nadzieję. Nie ma sytuacji bez wyjścia. Jest zawsze wyjście. Jest takie opowiadanie: leży człowiek na samym dnie, już nic nie ma pod spodem, niżej nie można upaść, nagle słyszy pukanie od dołu, zdziwiony, pyta przestraszony: „kto to?” Słyszy odpowiedź: „to ja Pan Bóg….”

Czy można mówić o nadziei bez Pana Boga?
Bp Wojciech Osial:
Ja nadzieję czytam w bardzo głębokim związku z Panem Bogiem. Bez tego wydaje mi się, że jest bardzo trudno. Ale mówię o swoim doświadczeniu. Ta moja nadzieja ma wtedy fundament. I to jest piękne, i to chcę podkreślić, żeby wybrzmiała radość w te święta. Bo to są święta wielkiej radości. Śpiewamy „wesoły nam dzień dziś nastał”. Te święta naprawdę są radosne.

Czy my umiemy się cieszyć?
Bp Wojciech Osial:
Trochę wobec nas, osób wierzących, są zarzuty, że jesteśmy smutni. A my powinniśmy być radośni. Czytałem ostatnio taką myśl, nie pamiętam już kto to powiedział, że świętość zaczyna się w twoim życiu od twojego uśmiechu… My się zdecydowanie za mało do siebie uśmiechamy.

Zapominamy, jak wiele dobra może przynieść nasz uśmiech. Gdy ktoś nieznajomy się do nas uśmiecha, zaczynamy być podejrzliwi.
Bp Wojciech Osial:
Może trzeba nam zaproponować taką terapię uśmiechu. Uśmiechajmy się do siebie.

Łatwo powiedzieć.
Bp Wojciech Osial:
Zgadza się, ale z drugiej strony czy dobry kierunek jest taki, żeby być smutnym?

Co chciałby ksiądz biskup przekazać naszym Czytelnikom z okazji Wielkanocy?
Bp Wojciech Osial:
Pan Jezus zmartwychwstał. Jest nadzieja! Abyśmy chcieli budować relacje, żyć w zgodzie. Jesteśmy bardzo pokłóceni. Nie chcę nikogo oceniać, ale prawdziwe zmartwychwstanie i prawdziwa nadzieja będzie wtedy, jak wyciągniemy do siebie rękę. Przy składaniu życzeń uściskajmy się, powiedzmy magiczne słowo „Potrzebuję ciebie” może nawet „kocham”. To tylko jedno słowo, a czasem jest nie do wypowiedzenia. Niech Pan Jezus Zmartwychwstały nas łączy i odnawia nasze serca.

Aktualizacja: 20/04/2025 06:00
Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    Edek - niezalogowany 2025-04-20 15:05:36

    Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Lowicz24.eu




Reklama
Wróć do