
Szczęśliwie dla 60-kilogramowego mieszańca zakończyła się wczorajsza (24.08) akcja straży pożarnej i weterynarza Tomasza Wojciechowskiego, którzy wspólnymi siłami uwolnili psa, nadzianego na ostre elementy ogrodzenia jednej z posesji przy ul. Chełmońskiego.
Wczoraj, 24 sierpnia około godziny 23.15 przy ulicy Chełmońskiego doszło do niecodziennego zdarzenia. Na ostre elementy płotu jednej z posesji nadział się pies. Zwierzak prawdopodobnie przeskoczył na posesję do innego psa i „wracając” nie udało mu się powtórzyć wyczynu, spadając na dwa pręty ogrodzenia.
Z pomocą zwierzęciu ruszył właściciel posesji, jednak zraniony pies był bardzo agresywny i w konsekwencji pogryzł mężczyznę. Łowiczaninowi z mocno krwawiącą raną podudzia pomocy udzielili strażacy, którzy zatamowali krwawienie, następnie mężczyzna został zabrany przez Zespół Ratownictwa Medycznego do szpitala.
W międzyczasie trwało analizowanie sytuacji czy pies faktycznie nadział się na ostre elementy ogrodzenia czy może zaklinował pomiędzy przęsłami. Cierpiący 60-kilogramowy mieszkaniec nie pozwalał sobie pomóc, co znacznie utrudniało akcję. O pomoc zostali poproszeni sąsiadujący z posesją właściciele Przychodni Weterynaryjnej TomVet.
Lekarz Tomasz Wojciechowski, aby uspokoić zwierzę podał mu leki uspokajające. Dopiero kiedy lekarstwo zaczęło działać wspólnymi siłami strażaków i weterynarza pies został zdjęty z ogrodzenia. Okazało się, że posiada dwie głęboki rany kłute w pachwinie.
- Zwierzę obecnie przebywa w Przychodni Weterynaryjnej TomVet przy ul. Chełmońskiego 31 w Łowiczu, gdzie został opatrzony i poddany obserwacji w kierunku wścieklizny – przyznała Jolanta Wojciechowska.
Jak udało nam się dowiedzieć, uratowany pies jest mieszańcem dwóch ras – bernardyna i owczarka kaukaskiego. Ma około 5 lat i waży 60 kilogramów. Zwierzę nie posiada czipa, nie jest również znany jego właściciel. W przychodni państwa Wojciechowskich pozostanie przez jakiś czas. Jolanta Wojciechowska w rozmowie z Ł24 powiedziała, że pies jest duży i sympatyczny, jednak gryzie.
Akcja ratunkowa trwała godzinę. Uczestniczyli w niej strażacy z JRG Łowicz, lek. wet. Tomasz Wojciechowski oraz pogotowie ratunkowe, które zaopiekowało się rannym mężczyzną.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Co to znaczy , że pies pozostanie przez jakiś czas. Przecież w takiej sytuacji właściciel na pewno się nie zgłosi bo będzie się bał kosztów jakimi go obciążą. Chyba lepiej darować sobie te mega wyczyny i zwrócić go schronisku, przynajmniej może znaleźć nowy dom.
Do pilota Masz rację pomógł bo to jego obowiązek .Ciekawe ile za to zarobi i czy o tym napisze
Pospieszył bo jest taki obowiązek jest lekarzem i co ma do tego kto jest opłacany Zwierzę cierpi i należy mu się szybka pomoc .Panie Pawle co to znaczy opłacany za miejskie pieniądze a pan Tomasz nie jest opłacany ?Za darmo robi?Tak czy owak pomógł ale zdjecie paskudne i czemu ma słuzyc
Mimo,że Pan Tomasz nie jest dyżurnym Lekarzem Weterynarii w Łowiczu, opłacanym przez miasto, to pospieszył z pomocą. Nie można tego powiedzieć o lecznicy, która świadczy tego typu us ługi za miejskie pieniądze. Najpierw zgłoszenie na Policję, a dopiero potem "łaskawa" interwencja, a czas ucieka.......... Brawo Panie Tomaszu. Jest Pan Mega GOŚĆ.
zdjęcia psa na płocie mogliście sobie darować