
Z okazji Międzynarodowego Dnia Przewodnika Turystycznego rozmawialiśmy ze Zdzisławem Kryściakiem z łowickiego oddziału Polskiego Towarzystwa Turystyczno-Krajoznawczego.
Łowicki oddział PTTK liczy aktualnie blisko 30 przewodników. Posiadają uprawnienia do oprowadzania po ziemi łowickiej, ale także po całym województwie łódzkim lub jego północnej części, Parkach Krajobrazowych Województwa Łódzkiego, Ojcowskim Parku Narodowym czy Żelazowej Woli.
Zdzisław Kryściak oprowadza turystów po Łowiczu i nie tylko od 25 lat. Jak przekonuje, to fantastyczna pasja i okazja do poznania wielu ciekawych ludzi.
- Przewodnicy tworzą bardzo ciekawe środowisko ludzi otwartych na innych ludzi. Zazwyczaj są gadułami - przyznaje Kryściak. Jego zdaniem święto przewodników nieprzypadkowo obchodzone jest tego samego dnia, co Międzynarodowy Dzień Języka Ojczystego.
Prezes Koła Przewodników im. Anieli Chmielińskiej przekonuje, że przewodnik nie może być mrukiem, a oprócz ogromnej wiedzy powinien mieć też umiejętność jej atrakcyjnego przekazania słuchającym.
- Musi też przez całe życie podnosić kwalifikacje, czytać, zapoznawać się z różnego rodzaju materiałami, być na bieżąco z każdą jedną wystawą - wymienia Kryściak.
Aby otrzymać legitymację przewodnika należy ukończyć specjalistyczny kurs, który trwa 250 godzin. Składają się na niego wycieczki w terenie oraz wykłady z wielu dziedzin, zaczynając od historii Polski, przez historię regionu, historię sztuki, etnografię, geografię czy przyrodę.
W ramach kursu organizowane są zajęcia z psychologiem, który przybliża specyfikę pracy z grupą. Przyszli przewodnicy uczą się też udzielania pierwszej pomocy przedmedycznej. Ostatni taki kurs w Łowiczu zorganizowano w 2017 roku.
Zdzisław Kryściak wyznaje, że trudno wskazać najciekawszą przygodę z przewodnickiego życia. Doskonale pamięta za to pierwszą wycieczkę, którą oprowadzał po Łowiczu, Arkadii, Nieborowie i Żelazowej Woli.
- To było 6 maja 1997 roku. Oprowadzałem grupę uczniów szkoły podstawowej z Warki. Byłem bardzo przejęty - wspomina łowiczanin. Jak mówi, jego tremy najwidoczniej nie zauważyły opiekunki grupy, które przyznały, że nie zdarzyło im się słuchać tak zaangażowanego przewodnika.
- Na pamiątkę podarowały mi obrazek z widokiem dworku w Żelazowej Woli. Na koniec przyznałem się, że to była moja pierwsza wycieczka - dodaje Kryściak.
Zapytany o to, czego możemy życzyć przewodnikom, odpowiada bez namysłu. - Przede wszystkim tego, żeby wróciła normalność - oznajmia.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Jakie parcie na szkło aż strach lodówkę otworzyć buaahaha
Słabo nawet w tym roku nic nie było dla mieszkańców tego dnia :((((