
Wielu mieszkańców Łowicza dostrzega problem, jakim jest brak funkcjonowania całodobowej apteki w Łowiczu. W trakcie wczorajszej sesji Rady Powiatu pochylono się nad tym zagadnieniem. Czy w Łowiczu znowu będzie można kupić leki o każdej porze?
Do 2020 roku mieliśmy w Łowiczu jedną całodobową aptekę Słoneczko przy ul. Stanisławskiego. To zmieniło się jednak 17 października o czym pisaliśmy rozległe na łamach naszego portalu.
Mimo podjętych działań i konsultacji odnośnie zapewnienia nocnego dyżuru przez inne apteki na terenie miasta, nie udało się uzyskać ze strony aptek potwierdzenia możności świadczenia w najbliższych dniach dyżuru nocnego.
Wątek całodobowych aptek na terenie powiatu łowickiego poruszony został na wczorajszej sesji.
Starosta łowicki Marcin Kosiorek po serii spotkań z przedstawicielami Izby Aptekarskiej w Łodzi, jak również przedstawicielami aptek stwierdził, że skłonienie łowickich farmaceutów do całodobowego dyżuru jest nierealne.
Przewodniczący Marek Jędrzejczak zwracał uwagę na możliwość wprowadzenia systemu wahadłowego, który umożliwiłby pozyskanie przez pacjentów leków o dowolnej porze. Spotkało się to z poparciem radnych, jednak entuzjazm ponownie został ostudzony przez starostę.
- W grudniu zeszłego roku przeszliśmy całą drogę o której mówicie - oświadczył Marcin Kosiorek. - Efektem tego było spotkanie o którym wspomniałem i na chwilę obecną, nie jesteśmy w stanie skłonić aptekarzy do uruchomienia nocnych dyżurów.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Dziwna sytuacja. Brak całodobowej apteki to igranie ze zdrowiem pacjentów. Sama kiedyś realizowałam w nocy receptę z pogotowia na leki na nadciśnienie. Właściciele aptek też powinni składać przysięgę Hipokratesa bo w ich rękach jest życie ludzkue. No ale w końcu rachunek zysków na pewno przewyższa rachunek strat. Dla jednego potencjalnie zagrożonego życia nie opłaci się przecież uruchamiać całej machiny. Najważniejszy jest rachunek zysków...
To są prywatne apteki. Walczył polski robotnik żeby nie było nic co tzw. Państwowe i to są tego owoce.
Jestem aptekarzem, mam rodzinę, dzieci, rachunki i kredyty do opłacenia - co więc nie dziwi za pracę (jaka by ona nie była) jest logiczne, że oczekuję wynagrodzenia - a skąd ma na nie wziąć mój pracodawca, jeśli jestem na dyżurze nocnym i sprzedałem 2 pojemniki na mocz i pudełko prezerwatyw? Oczywiście raz na jakiś czas ktoś pojawi się z receptą, ale to właśnie w tym celu toczy się spór z urzędnikami - żeby wsparli w tym temacie aptekarzy i wyrównywali koszty, jakie muszą ponieść na dyżury nocne. Ps. odnośnie przysięgi Hipokratesa - jakoś na lekarzy, którzy w trakcie i nawet po pandemii byli i są zamknięci w swoich gabinetach nikt nie narzeka, ale na aptekarzy, którzy pracują cały czas można... polecam refleksję
Wtajemniczony ma rację, całodobowe dyżury aptek powinny być opłacane przez państwo. Przecież państwo opłaca nocne dyżury służb, farmaceuta pełniący nocny dyżur powinien być opłacany z budżetu tak, jak pracownik pogotowia.
Na dopłaty dla aptek na pokrycie kosztow utrzymania pracownika na nocna zmiane nie ma ale dla przewoznikow na liniach nie rentownych jest gdzie tu sprawiedliwosc jak chca robic kursy z 1 pasazerem to niech za swoje leja do baku i wtedy szybko ich interes tez sie zamknie