
Blisko 6 tys. ukraińskich dzieci trafiło już do polskich szkół. W Łowiczu, w trzech szkołach podstawowych - nr 1, 2 i 4, uczy się już piętnaścioro dzieci, które uciekły z matkami z ogarniętej wojną Ukrainy.
Uczniowie z Ukrainy mają prawo do kontynuowania nauki w polskiej szkole na tych samych warunkach, jak uczniowie polscy. Jak informuje Ministerstwo Edukacji i Nauki, wystarczy, że rodzice zgłoszą się do danej placówki i wypełnią stosowne dokumenty.
W polskiej szkole mają zapewnioną naukę języka polskiego, mogą też skorzystać z zajęć wyrównawczych oraz opieki psychologicznej.
Naczelnik Wydziału Spraw Społecznych w ratuszu Małgorzata Nowak powiedziała nam, że pierwsi uczniowie już dołączyli do klas w trzech łowickich szkołach podstawowych. Na tę chwilę są to pojedynczy uczniowie, ale należy być przygotowanym do tego, że liczba ta będzie rosnąć.
W SP1 jest siedmioro uczniów (2 w klasie pierwszej, 3 w klasie piątej i 2 w klasie ósmej), w SP2 są to dwie uczennice (jedna w klasie trzeciej i jedna w klasie drugiej) i w SP4 jest ich sześcioro (3 w klasie drugiej, 1 w klasie trzeciej i 2 w klasie ósmej).
W rozmowie z nami dyrektorzy zgodnie przyznają, że najważniejsze jest teraz otoczenie tych uczniów opieką, a na naukę przyjdzie jeszcze czas. Choć wiadomo, podkreślają wszyscy, że największym problemem jest bariera językowa - Wiadomo, młodsze dzieciaczki szybciej opanują język. Problem natomiast pojawia się w starszych klasach np. z programem nauczania, który różni się od ukraińskiego.
- Nie wyobrażam sobie, jak tym dzieciom starszym, z ósmej klasy, przyjdzie zdawać egzamin ósmoklasisty bez znajomości języka - mówi zaniepokojona Teresa Sokalska Lebioda dyrektor SP 1 w Łowiczu. - Tym bardziej, że to głównie po nich, nie po maluchach, widać ile przeszły, i że potrzeba czasu, aby doszły do siebie psychicznie.
Foto poglądowe
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
podzielam obawy p. dyrektor, nie wiem czy w obliczu obecnych wydarzeń to jest dobre rozwiązanie... mamy marzec, do końca roku szkolnego zostały trzy miesiące, według mnie dobrym rozwiązaniem byłoby puszczenie tych dzieci od września, w w tym czasie lepiej mogłyby sie obeznać z językiem, kulturą, łatwiej znieść trudy wojennych doświadczeń, teraz to wygląda tak: wczoraj przyjechały, dzisiaj idą do szkoły, gdzie za przeproszeniem nie jest to dla mnie temat nie cierpiący zwłoki tym bardziej, że sytuacja jest dynamiczna i wszystko moze sie jeszcze zmienić
A nauka zdalna? Można te dzieciaki zbierać klasami np z całego powiatu czy miasta bez względu gdzie się przemieszcza - to względem edukacji (wiadomo że nic nie zastąpi kontaktów międzyludzkich i kontakt z innymi jest ważny. Pewnie ktoś mądry zdedcydowal że tak lepiej dla tych dzieci
Mogliby już zaczekać do końca roku szkolnego. Czy w ich sytuacji, szkoła jest teraz najważniejsza? Widać, że ich matki chcą się tu osiedlić u nas, dlatego już chcą dzieci do szkoły zapisać. Żeby trudniej było się ich pozbyć
Ale nikt nie chce się ich pozbyć. Z punktu widzenia interesu państwa ci ludzie są dla nas bardzo cenni, kwestia tylko adaptacji i wprowadzenia do społeczeństwa. Jesteśmy najszybciej starzejącym się społeczeństwem w Europie, mamy niż demograficzny a tu przyjeżdżają tysiące matek z dziećmi... W perspektywie 15-20 lat dzisiejsze wydarzenia odbija się tylko korzystnie dla nas wszystkich.
Nikt nie może wiedzieć jak to się dalej potoczy. Obyśmy mieli tylko taki problem...
Zgoda, ale jeśli przyjadą do nas miliony Ukraińców, to co z nimi zrobimy w dłuższej perspektywie? Nie będą mogli lub chcieli wyjechać, będziemy ich utrzymywać?