
Wczoraj (19.01) odbyło się oficjalne przekazanie elementu samolotu PZL 23 Karaś przez członków Stowarzyszenia Historycznego im. 10 Pułku Piechoty na rzecz Muzeum Sił Powietrznych w Dęblinie.
Uroczystość miała skromny charakter, a w przekazaniu lotki na rzecz muzeum uczestniczyli Krzysztof Wroński, mający olbrzymi udział w zabezpieczeniu znaleziska oraz prezes łowickiego stowarzyszenia Piotr Marciniak. O wyjątkowości oddanego fragmentu skrzydła świadczy fakt, że jest to jeden z nielicznych elementów samolotu z września 1939 roku znaleziony w tak dużej części, w oryginalnym malowaniu, ze śladami walk. Części znalezione do tej pory przez eksploratorów to szczątkowe fragmenty maszyn, których wielkości to maksymalnie kilkanaście centymetrów.
Jak informuje Piotr Marciniak, do odkrycia interesującego przedmiotu doszło w marcu ubiegłego roku. Wtedy to członek Stowarzyszenia Historycznego im. 10 Pułku Piechoty i pasjonat militariów Krzysztof Wroński natrafił w okolicach podłowickiej wsi Bogoria na fragment skrzydła niewiadomego pochodzenia. Właścicielem skrzydła był pan Stanisław, który przechowywał je 70 lat w swoim gospodarstwie, by ostatecznie przekazać je przedstawicielowi "Dziesiątaków".
Niedługo później dokonano oględzin fragmentu części samolotu, które dały niesamowite wyniki. Okazało się, że Krzysztof Wroński namierzył „lotkę” prawego skrzydła samolotu PZL 23 Karaś. Odkrycie okazało się większe niż przypuszczano, gdyż do tej pory zachowało się tylko kilka części tak dużej wielkości z samolotów przedwojennego polskiego lotnictwa wojskowego. Znalezisko posiada ślady po kulach oraz dużo oryginalnego lakieru, a o niezwykłym odkryciu opowiedziała ekipa programu „Było nie minęło”.
Samolot PZL 23 Karaś rozbił się podczas przymusowego lądowania po wcześniejszym ostrzelaniu 11 września 1939 roku pod Sobotą nad Bzurą.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Łoj to skrzydełko nie poszło na Allegro...