Reklama

O trudnych doświadczeniach i radości z życia

13/12/2014 09:02

Wokalistka Monika Kuszyńska gościła wczoraj (12.12) w Łowiczu, gdzie spotkała się z podopiecznymi Stowarzyszenia Osób Niepełnosprawnych "Tacy Sami". Opowiedziała m.in. o długiej drodze, jaką przebyła od chwili wypadku sprzed ośmiu lat.

 

 

Piosenkarka, którą można było spotkać w piątek w łowickim muzeum, zetknęła się z wielką życzliwością i wyrazami sympatii nie tylko prezesa stowarzyszenia Wiesława Sieroty, ale i wszystkich osób uczestniczących w spotkaniu. Jak przyznała łodzianka, nie spodziewała się tak gorącego przywitania. Oprócz Stowarzyszenia Osób Niepełnosprawnych "Tacy Sami" w sali barokowej obecne były również m.in. Stowarzyszenie Centrum Wolontariatu "Nadzieja" czy młodzież z Zespołu Szkół z Oddziałami Integracyjnymi.

Monika Kuszyńska od kilku lat porusza się na wózku inwalidzkim. Kobieta została poważnie poszkodowana w wypadku samochodowym, do którego doszło w maju 2006 r. Wskutek zdarzenia wokalistka jest sparaliżowana od pasa w dół. Właściwie u szczytu kariery muzycznej zmuszona była zejść ze sceny i pokonać długą drogę, by na nią powrócić.

I choć w pierwszych słowach artystka nie kryła emocji wspominając feralny wypadek sprzed ośmiu lat, który faktycznie wywrócił jej życie do góry nogami, przesłanie z jakim podzieliła się ze słuchaczami było pełne optymizmu. - Czułam się oczywiście gorsza z tego tytułu, że jestem niepełnosprawna. Nie wiedziałam czy będzie dla mnie miejsce na scenie i w mediach. Na szczęście okazało się, że wszystkie moje obawy były nieuzasadnione - mówiła.

To, z czym wokalistka musiała sobie poradzić było trudne, bolesne i czasochłonne, ale wczoraj Kuszyńska o tym cierpieniu nie chciała już mówić. - Najważniejsze, że jest w nas taka siła, która pomaga nam przezwyciężyć te trudne rzeczy. Cudowne jest to, że jesteśmy dla siebie i nie jesteśmy sami - akcentowała szczególnie ważną rolę, jaką pełni w takich chwilach drugi człowiek. Jak mówiła, to bardzo bolesne doświadczenie z jakim zmuszona była się zmierzyć, przekonało ją jednocześnie o tym, że jest ma wokół siebie wielu dobrych ludzi.

- Nam się wydaje, że jesteśmy nieśmiertelni, zwłaszcza jak jesteśmy młodzi, wszystko nam się układa, a świat leży u naszych stóp - zauważyła Kuszyńska. Doceniła również to, że dostała drugą szansę, dzięki czemu dziś inaczej patrzy na swoje życie, starając się doceniać i widzieć dobre strony.

Później był czas na zadawanie pytań. Artystka opowiadała m.in. o wspomnieniach ze świąt Bożego Narodzenia spędzanych w dzieciństwie u babci w pobliskiej Kiernozi, a także o tym, czy sceny na których występuje są dostosowane do potrzeb osób poruszających się na wózku. Na spotkaniu z piosenkarką nie mogło obyć się bez śpiewu - przed byłą wokalistką zaprezentowała się nastoletnia Weronika Książkiewicz, a później wszyscy wspólnie zaśpiewali jedną z kolęd.

Po wspólnych życzeniach, złożonych przez posła na Sejm RP Artura Dunina, samorządowców oraz przedstawicieli różnych stowarzyszeń, udano się do holu muzeum. Miała tam miejsce wystawa prac podopiecznych Stowarzyszenia „Tacy Sami”. - Takie wystawy inspirują naszych podopiecznych do działania i do walki o zaspokojenie podstawowej potrzeby posiadania pozytywnego wizerunku, o uznanie i wyjście z izolacji dnia codziennego - stwierdził prezes Wiesław Sierota. Był też czas na wykonanie wspólnej fotografii z Moniką Kuszyńską, zamienienie kilku słów czy uzyskanie autografu.


Więcej zdjęć tutaj.

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Lowicz24.eu




Reklama
Wróć do