Reklama

Odeszła Barbara Kaczorowska. Jej praktyka stomatologiczna trwała ponad 60. lat

29 sierpnia, w wieku 92 lat, odeszła Barbara Kaczorowska. Stomatologia, czyli jak się wtedy mówiło, dentystyka, to było jej powołanie...

- Nasza wiedza mówi nam, że wszystko co żyje, kiedyś umiera... Ale z drugiej strony nasze osobiste doświadczenie podpowiada nam, że umierają inni, a my żyjemy... - tymi słowami żegnał śp Barbarę Kaczorowską jej zięć, Tomasz Świątkowski - Jednak nie w przypadku tak wspaniałej osoby jak Barbara Kaczorowska... Gdy odchodzą tak niezwykli ludzie mamy wrażenie, że odchodzi również jakaś część nas samych…

Urodzona 5 lutego 1930 roku Barbara Kaczorowska była osobą absolutnie niezwykłą. - Gdy pięć lat temu doznała ciężkiego udaru i rokowania były bardzo złe... opowiedziałem o tym jej dobremu znajomemu, znajomemu jeszcze z czasów kiedy mieszkała i pracowała w Zdunach. I ten znajomy odpowiedział mi, że dla niego to jest jakiś koniec świata, bo odchodzi legenda tej małej miejscowości. - wspomina pan Tomasz.

Pani Barbara trafiła do Zdun tuż po studiach i jako młodziutka mężatka, z małym synkiem, rozpoczęła tam pracę jako dentystka w ośrodku zdrowia. Od razu wzbudziła sympatię, wręcz uwielbienie, nie tylko z powodu swej młodzieńczej urody, ale również z powodu nadspodziewanej, niezwykłej fachowości przy wyrywaniu zębów. Bo właśnie tę szczególną jej umiejętność wszyscy pacjenci zawsze doceniali.

Stomatologia, czyli jak się wtedy mówiło, dentystyka, to było jej powołanie...

Opowiadała, że gdy miała osiem lat trafiła ze swoją mamą do dentystki w Głownie. To, co tam zobaczyła absolutnie ją zafascynowało. Już wiedziała czego chce. Zostanie dentystką! I tak się stało.

Po drodze były jeszcze straszne okupacyjne przeżycia, utrata rodziców. Opiekowała się nią i wychowywała ją babcia. Ale młodziutka Basia, z domu Sobieszek, szybko ukończyła studia w Łodzi, wyszła za mąż i trafiła właśnie do ośrodka w Zdunach.

Kilka lat później przeprowadziła się z rodziną do Łowicza. Rozpoczęła pracę w szpitalu, i jej renoma jeszcze bardziej wzrosła, szczególnie gdy została chirurgiem stomatologiem.

Praktyka stomatologiczna doktor Barbary Kaczorowskiej trwała grubo ponad sześćdziesiąt lat, co chyba jest jakimś rekordem, żeby nie powiedzieć cudem.

Zawsze była pogodna, pełna energii i radości, zawsze na jej twarzy gościł miły uśmiech. Była niezwykle życzliwa, nigdy nie odmawiała pomocy pacjentom, którzy ja uwielbiali i byli jej wierni, można powiedzieć, przez całe życie.

- Pamiętam, że kiedy zachorowała, czyli doznała tego ciężkiego udaru, gdy dzwonił telefon z prośbą o wizytę, to odpowiadałem, że pani doktor jest chwilowo na zwolnieniu lekarskim, ale pewnie niebawem powróci...I zdarzył się cud, można powiedzieć, że kolejny cud, bo po czterech miesiącach śpiączki, nasza kochana mama i babcia się przebudziła i zaczęła wracać do życia. Jednak na powrót do pełnego zdrowia nie było szans. - wspomina zięć, który w tym miejscu dziękuje za fachową pomoc Wojtkowi Pietrzakowi, Andrzejowi Kaźmierczakowi, Marcie Rabsztyńskiej i pani Ani Wójcik z Caritasu, którzy otoczyli serdeczną opieką swoją starszą koleżankę po fachu.

Barbara Kaczorowska odeszła otoczona tymi, których całe życie kochała, którzy Ją kochali i do końca przy Niej byli - Kto żyje w sercu tych, którzy pozostali, nigdy nie umiera.

 

 

 

 

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    Kubuś Puchatek - niezalogowany 2022-09-06 18:44:52

    Panie Świeć nad Jej Duszą. Uczciwie byłoby jednak napisać, że primo vota (przed rozwodem) Maciejakowa, z gabinetem dentystycznym w bloku nr 2 na Os. Tkaczew, z dwójką dzieci z pierwszym mężem Jerzym Maciejakiem. Ich syn Wojciech Maciejak był niezwykle obiecującym chirurgiem, zginął tragicznie w wypadku samochodowym w okolicy Przasnysza wracając z Nowych Gutów na Mazurach od Marka Krajewskiego.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Lowicz24.eu




Reklama
Wróć do